Weszliśmy do mojego domu. Przywitała nas otwarta przestrzeń. Nie było korytarza, od razu wchodziło się do dużego salonu połączonego z praktycznie nieużywaną kuchnią. Z pomieszczenia odchodziło pięć rzeźbionych drzwi z ciemnego drewna, tego samego co szafki w kuchni. Blaty były z marmuru, tak samo jak szerokie parapety. Na całej podłodze były płytki doskonale imitujące ciemny drewniany parkiet. Jedna ze ścian była w całości zakryta, aż do sufitu przez pułki, wypchane po brzegi, równiuteńko ułożonymi książkami. Na trzeciej ścianie stała długa komoda, jak pewnie podejrzewacie z ciemnego rzeźbionego drewna, a nad nią wisiał ogromny obraz, a po jego bokach kilka mniejszych. Te mniejsze były oprawione w identyczne ramy. W rogu salonu pod regałami stał fikuśny złoty fotel obity w środku czerwonym materiałem, był on w stylu barokowym i jako jedyny nie pasował do pokoju. W pomieszczeniu znajdował się jeszcze duży kufer i najzwyklejsza szara kanapa, która tak się zlała z tłem, że ledwo można było ją odróżnić od ściany.
- Ohohoho, widzę, że się powodzi. - powiedział z kpiną Hank, a Connor stał przy drzwiach i się rozglądał
- Jak ktoś ma gust, jest uparty i cierpliwy, to kupi wiele rzeczy w promocji, jak np. te płytki na podłodze i kanapę, nawet farba do ścian była z przeceny. Chociaż ja nie mam wydatków na jedzenie, to wydaje je na kupno biokomponentów, w końcu z czegoś firmę muszę prowadzić. Wszystkie meble własnoręcznie zrobił jeden z moich braci, który nawet wyrzeźbił na nich pnącza z pąkami róż. Ten duży obraz dostałam w prezencie od słynnego malarz Carla Manfreda w podzięce za pomoc, a te mniejsze sama namalowałam. Kupiłam tylko ramy, książki, mój ukochany fotel, marmurowe blaty i parapety w normalnych cenach, przynajmniej w tym pokoju... Zaoszczędziłam na sprzęcie kuchennym, mam tylko jeden garnek, jedną patelnie, chochlę do zupy, komplet talerzy i sztućców na sześć osób... nie mam nawet zmywarki, czy mikrofalówki której i tak bym nie używała. A lodówkę mam małą i przez większość czasu nawet nie jest podłączona, ale oddzielnie mam zamrażalnik, w którym mam zawsze coś, gdyby trafił się niezapowiedziany gość. Jesteś głodny poruczniku?
Hank i Connor patrzyli na mnie w milczeniu z lekkim podziwem, a u staruszka jeszcze dostrzegłam zaskoczenie. Mój monolog musiał go sparaliżować, bo mi nie przerywał...
- Masz coś do picia, prócz wody z kranu? - wrócił do świata żywych porucznik
- Zaraz zobaczę co zostało. - podeszłam do szafek, otworzyłam dwie - Mam wodę gazowaną i zwykłą, sok pomidorowy, herbatę waniliową, malinową, pomarańczową, miętową, z dzikiej róży, rumiankową, melisę i z pokrzywy. Co chcesz? - Hank spochmurniał - Uwierz, że w domu, gdzie mieszkają same androidy, a ludzie są rzadkimi gośćmi, to bardzo duży wybór. - odparłam patrząc na niego z wyrzutem
- Kto do cholery lubi sok pomidorowy?
- Remi, mój właściciel, przynajmniej dopóki nie stałam się defektem. Jesteśmy w dobrych stosunkach. Czasem nas odwiedza... Właściwie to jest jedynym człowiekiem, który bywa w tym domu... Przynajmniej do tej pory. - spojrzałam wymownie na siwowłosego
- Daj jednak tą wodę... - powiedział zrezygnowany staruszek
- Gazowaną, czy bez gazu?
- Bez. Przynajmniej będę udawał, że piję wódkę... może będzie lepiej smakowała... - roześmiałam się w duchu, zachowując poważną minę.
- Te obrazy przedstawiają... - zaczął brunecik, ale weszłam mu w słowo. Stanęłam obok.
- Te dwa przedstawiają pokojowy proces Marcusa, tamten jak Rose pomaga defektom, ten jak wojsko strzela do naszych, następny to czekający na śmierć biedacy, którym kazano nawet wyłączyć skórę, pozbawiając ich godności... a ten, to ty na czele armii wyprowadzanej z Cyberlife... a ten na samej górze przedstawia naszą flagę wbitą w barykadę. Cała lewa strona przedstawia takie historie, namalowałam je, by o niej nie zapomniano - spojrzałam na zegarek - Zaraz z pracy przyjdzie Mark - jak na zawołanie usłyszałam klucz przekręcany w zamku, po chwili wszedł Mark. Wysoki, budowa androida, czyli idealne proporcje ciała, białe włosy w nieładzie, nawet nie artystycznym, tylko po prostu nie chciało mu się czesać... srebrne oczy (te które dostał w prezencie ode mnie), nierozpinana, czarno-szara bluza z kapturem i szare rurki, na ręku bransoleta z imieniem, ja też mam taką i Alan, mój drugi brat, który od Marka różni się tylko charakterem, wyczuciem mody i dalej ma czerwone oczy.
CZYTASZ
Android Też Człowiek - Detroit Become Human
FanfictionConnor x OC Na podstawie gry Detroit Become Human, którą serdecznie polecam. Akcja dzieje się po pokojowym proteście Marcusa i wyzwoleniu androidów z wieży Cyberlife przez Connora. Uprzedzam, że będę wzorować się na grze i niektóre dialogi, bądź syt...