Zegar wskazywał trzecią nad ranem. Po raz kolejny przechodziłam tę samą grę komputerową. Dopiero teraz doceniam pewne aspekty bycia człowiekiem. Normalnie powinnam spać, ale niestety nie mogę. Spojrzałam przez okno. Księżyc nie mógł przebić się przez chmury. Tak bardzo potrzebowałam światła. Zwykłego promyka, który rozświetli moją duszę i zimne serce. To straszne, że jestem jeszcze bardziej osamotniona. Edward ma Belle. Rosse i pozostali również. Jestem jak piąte koło u wozu. Poczułam czyjąś obecność. Spojrzałam w prawo i zauważyłam dziewczynę. Przyglądała mi się uważnie. Nikt nie mógł tu wejść. Dlaczego nic nie usłyszałam? Zrobiłam dwa kroki do przodu by bardziej się jej przyjrzeć. Była niezwykle podobna do mnie. Rude krótkie włosy, brązowe oczy, jednak była przerażająco wychudzona.
- Kim jesteś? - zapytałam. Dziewczyna wciąż na mnie patrzyła i nie odpowiadała. Zamknęłam oczy. "To tylko sen! Głupi koszmar" - mówiłam w myślach.
- Jesteśmy twoimi cieniami. - usłyszałam i szybko otworzyłam oczy. Na przeciwko mnie stały teraz trzy osoby. Każda z nich była inna. Strach wypełnił każdą część mojego ciała. Bardzo powoli się do nich zbliżałam. Jeżeli są prawdziwe, to mogę je dotknąć, prawda? Ustałam przed pierwszą z nich. Powoli podniosłam dłoń. Próbowałam dotknąć dziewczyny, ale przeniknęłam przez jej ciało.
- To niemożliwe! Oszalałam prawda? Jestem szalona! Zostawcie mnie, proszę! - krzyczałam przez łzy. Wybuchłam. Każde uczucie, które skrywałam w sobie ujrzało światło dzienne.
- Wynocha! Dajcie mi spokój! Zostawcie mnie samą! - biłam się pięściami w głowę. Upadłam na podłogę. Byłam już sama. One odeszły.
- Zostawcie mnie. - szeptałam załamanym głosem. Do pokoju weszli Carlishle i Esme.
- Ruby! Co się dzieje!? - Esme momentalnie znalazła się przy mnie. Głaskała mnie po plechach.
- Ktoś tu był rozumiecie. Oszalałam. - mówiłam cicho.
- Chodźmy do gabinetu. Tam nam wszystko opowiesz. - Carlishle uniósł mnie w ramionach. Nie miałam siły by wstać. Usiedliśmy na kanapie przy wielkim regale na książki.
- Co się stało? - spytał mój tata. Byłam spokojniejsza, więc mogłam opowiedzieć wszystko ze szczegółami.
- Patrzyłam przez okno, rozmyślając nad wszystkim. Stwierdziłam, że jestem osamotniona i nagle pojawiła się ona.
- Kto? - Esme była naprawdę zaniepokojona.
- Jakaś nieznajoma mi dziewczyna. Była bardzo podobna do mnie. Wciąż mi się przyglądała. Zamknęłam oczy bo myślałam, że to wytwór mojej wyobraźni. Odezwały się. Gdy otworzyłam oczy były już 3. Powoli zbliżałam się do nich by sprawdzić czy są prawdziwe. Gdy chciałam dotknąć jednej z nich moja dłoń przeniknęła przez jej ciało. Przestraszyłam się w takim stopniu, że wybuchłam i zaczęłam krzyczeć. Później przyszliście wy. Co to było?
- Nie wiemy. Czy wtedy gdy się pojawiły uczucie samotności zniknęło? - spytał Carlisle patrząc w dal, za oknem.
- Właściwie tak. I jak chciałam by zniknęły... Zrobiły to. - zaczęłam gorączkowo myśleć. Chyba nikt inny tego nie potrafi. Skupiłam się najmocniej jak tylko mogłam, by wezwać lub stworzyć, nie wiem jak o tym mówić, jedną z nich. Otworzyłam oczy, a przede mną stała pierwsza postać, którą widziałam wcześniej. Tym razem była nieco grubsza.
- Widzicie? Jest identyczna! - krzyknęłam. Rodzice byli mocno zdziwieni. Do pokoju wbiegli pozostali członkowie rodziny. "Zjawa" kiwnęła głową na pożegnanie i zniknęła.
- Co się dzieje Carlisle? - Edward znał odpowiedz na to pytanie, ale nie wszyscy potrafią odczytać mroczne zakamarki naszego umysłu.
- Wygląda na to, że Ruby odkryła swój dar. - powiadomiła wszystkich Esme.
- Na czym polega? - Rose wykonała krok w moją stronę.
- Potrafię pokazać wam swoje widmo. To wygląda identycznie jak hologram. Trudno to wytłumaczyć. - powoli zaczęłam się w tym plątać.
- Możesz tym zmylić przeciwnika. - twarz Kaspera nie wyrażała żadnych emocji przy tych słowach.
- Przed tobą wiele pracy moja droga. - Ed objął mnie ramieniem i poszliśmy w stronę salonu.*
- Miałeś wiele czasu by udawać Bethoven'a? - zaśmiałam się cicho. Obydwoje siedzieliśmy przy nowym fortepianie, który należy do Edwarda. Chłopak ma niezwykły talent. Każda nuta, koi moje nerwy. Odpływam jak najdalej, marząc o nierealnych rzeczach.
- Nie jestem aż takim mistrzem. Czemu nie mówisz mi nic o sobie. - chłopak zdjął palce z klawiszy.
- Znów nie szanujesz moich granic? - powiedziałam gniewnie.
- Carlishle mi o wszystkim powiedział. Martwią się. Chcą ci pomóc, ale jesteś zbyt zamknięta w sobie.
- Dlatego będziesz teraz ze mnie czytał tak? By wszystko przekazać. - ruszyłam w stronę schodów.
- Nie! Po ostatnim już nigdy nie będę grzebać w twojej głowie. Chcemy ci pomóc. - Edward zaczął za mną iść.
- To nie jest tak proste, jak ci się wydaje. Nie potrafię się pozbierać. Dopiero teraz wszystko do mnie dociera. - burknęłam, siadając na łóżku w mojej sypialni.
- Nie wiem co teraz czujesz, lecz próbuję to zrozumieć. Możesz zdradzić mi rzeczy, które cię gryzą. - chłopak objął mnie. Położyłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam łkać. Nie potrafię się pozbierać. Leżę na ziemi w wielu kawałkach. Nie mam siły układać siebie za każdym razem od nowa. Poddałam się.
CZYTASZ
"You're an angel" / Saga Zmierzch / POPRAWKI
Fanfiction|KSIĄŻKA JEST W TRAKCIE KOREKTY| Nikt nie wiedział, że ten rodzinny wyjazd skończy się tak tragicznie. Ruby trafia do szpitala w stanie krytycznym. Czy doktor Carlisle, przyjmie kolejnego członka rodziny? Czy Ruby poradzi sobie w nowym życiu? Jak po...