Egipt #17

1.3K 57 15
                                    

Lot był bardzo spokojny, bez jakichkolwiek komplikacji. Do Egiptu dotarliśmy nocą. Wysiadając z samolotu spojrzałam na niebo pełne gwiazd, które dodawały uroku całemu miejscu. W chwili gdy opuściłam nasz środek transportu, by przesiąść się do samochodu, który przysłał po nas Amun poczułam różnice temperatur. W prawdzie ja wciąż byłam zimna, ale zdecydowanie tutaj jest cieplej niż w naszym ukochanym Forks. Zastanawiałam się, czy jest więcej powodów przez które opuściliśmy nasze dotychczasowe miejsce zamieszkania. Napewno Carlisle ukrywa je przede mną, bo wie, że mam tendencję do zamartwiania się. Gdy jechaliśmy ulicami miasta zastanawiałam się nad tym, jak czuję się Edward, bo przed wyjazdem nie wyglądał dobrze. To zrozumiałe, ponieważ opuścił miłość swojego życia. Pozostali również mieli nieciekawe miny, co do tej pory ciążyło mi na myśli i sercu i chyba nie tylko mi, ale również Esme i Carlisle'owi. Rozmawiali ze sobą zawzięcie i szybko, przez co kierowca nie mógł ich zrozumieć. Od razu poczułam, że jest człowiekiem, jednakże udało mi się opanować. Na miejscu byliśmy po pół godzinie od przylotu, co mnie cieszyło. Wbrew powszechnemu przekonaniu czułam znużenie, ale psychiczne. Drzwi otworzył mi Carl na co posłałam mu delikatny uśmiech.

 - Amun i pozostała część jego klanu nie podziela naszej diety. Musisz o tym wiedzieć, ale nie martw się. - lekarz poklepał mnie po ramieniu i ruszyliśmy w stronę dużego budynku z muru. Bardzo podobał mi się ten styl, więc poczułam się odrobinę lepiej. 

W środku przed płytkim basenem zobaczyliśmy trzech wampirów. Wszyscy byli do siebie podobni, więc śmiałam twierdzić, że są z sobą spokrewnieni. Obok, po prawej stronie mężczyzny, który z opowiadań Carlisle'a wyglądał jak Amun, stała kobieta. Miała ona ciemnobrązowe, kręcone włosy, które przypominały mi o gorącej czekoladzie i lekko oliwkowy odcień skóry. Przy niej stała dziewczyna, wyglądająca na moją rówieśniczkę, ale zdecydowanie jej uroda była powalająca. Czarne, proste włosy doskonale komponowały się z idealnymi rysami twarzy, a duże, czerwone oczy przyciągały uwagę. Carlisle wraz z Esme ruszył w stronę Amuna, by serdecznie się z nim przywitać.

 - Witajcie! Wiele czasu minęło od naszego ostatniego spotkania. Dalej piękni i młodzi. - zażartował Cullen na co wszyscy cicho się zaśmiali.

 - Cieszę się, że was widzę. A to ktoś nowy? - zapytał Egipcjanin, wskazując na mnie palcem. Poczułam jak żołądek podchodzi mi do gardła, a stres narasta z każdą sekundą. Niepewnie ruszyłam się z miejsca.

- To Ruby. - przedstawiła mnie Esme i lekko objęła ramieniem, po czym dodała. - Sądzimy, że ma dar, ale nie możemy go odkryć. - spojrzałam na zebranych i podałam rękę dla Amuna. Mężczyzna uścisnął mi dłoń.

- Miło mi cię poznać. Mam nadzieję, że poczujesz się u nas dobrze. Wiesz... - gospodarz zatrzymał się w pół słowa, by przenieść wzrok na wodę, która uniósł się do góry. Wyglądała jak ściana lub bariera.

Wszyscy szukali osoby, która to zrobiła.

- Jestem Benjamin. - młody chłopak o kędzierzawych włosach spojrzał na nas z uśmiechem. - Amun mnie ukrywa. - zaskoczeni przebiegliśmy oczami po gospodarzu, który lekko się zawstydził.

- Masz niezwykły dar. Bardzo miło mi ciebie poznać. - Carlisle bez zawahania się z nim przywitał. Uczyniła to również Esme.

Ben ustał przede mną z lekko uniesnionymi kącikami ust. Patrzyłam na jego duże, czerwone oczy. Hipnotyzowały mnie, a z minuty na minuty zaczynałam mi się podobać coraz bardziej.

- Nazywam się Ruby. - podałam mu dłoń. Uchylił się i pocałował jej wierzch, na co nastolatka stojąca nieopodal prychnęła. Chyba była jego dziewczyną sądząc po rekacji.

- Ben, zaprowadź Ruby do pokoju gościnnego. Muszę porozmawiać z jej rodzicami. - na słowo rodzice poczułam dziwny uścisk. Nie przywykłam jeszcze do tej nazwy względem Carlisle i Esme.

Wzielam głęboki oddech, po czym ruszyłam za chłopakiem. Znaleźliśmy się w wielkim holu. Na środku znajdowały się szerokie, kamienne schody z licznymi zdobieniami na marmurowej balustradzie. Zaczęłam liczyć schodki, a opuszkami palców dotykałam barierki, gładkiej z pojedyńczymi wgłębieniami. Skręciliśmy w lewo, weszliśmy w pierwsze drzwi. Przywitali nas świeże powietrze i widok na miasto pogrążone we śnie. Łóżko usadowiony mniej więcej na środku było duże i wysokie do połowy uda. Przed oknem stało stare, drewniane biurko, a przy drzwiach do łazienki mahoniowa komoda na ubrania i biblioteczka.

- Jak ci się podoba? Kebi zmieniła pościel i dodała kilka ozdób. - Benjamin usiadł na łóżku i patrzył na mnie bawiąc się swoimi dłońmi.

Chłopak mnie lekko onieśmielał. Czułam się przy nim dziwnie, on był niezwykły, jego uroda przyciągała jak magnez.

- Jest świetny. Kebi to ta w kręconych włosach? - zapytałam, przypominając sobie zebranych na powitaniu. Usiadłam obok chłopaka z lekkim wahaniem.

- Tak. Nie mówi zbyt wiele, ale jest dobrą kobietą. Mówili, że masz zdolności. Ja potrafię władać żywiołami.

- Ja... Nie do końca wiem co potrafię. Kiedyś myślałam, że potrafię przywoływać zjawy, ale to był szok psychiczny po całej sytuacji. Tam bynajmniej stwierdził przyjaciel Carlisle'a. - wetchnęłam i mówiłam dalej. - Czasami mam wrażenie, że mogę manipulować innymi. Jako człowiek byłam w tym dobra, co nie zawsze wychodziło mi na dobre. Straciłam przez to przyjaciół. - powiedziałam cicho i wbiłam wzrok w swoje drobne dłonie. Benjamin położył mi rękę na ramieniu. Uniósł am wzrok zaskoczona, jednocześnie czując dziwny dreszcz.

- Przykro mi, że tak się stało. Mimo wszystko to nowy etap w twoim wieczbym życiu. Możesz robić wszystko o czym marzysz. - uśmiechnął się szeroko do mnie. - Muszę już iść. Tia na mnie czeka. Jeżeli czegoś potrzebujesz zapukaj do pokoju w głębi korytarza. Carl i Esme są w pierwszym pokoju na prawo. Do zobaczenia. - chłopak wstał i ruszył do drzwi.

Przetarłam twarz dłońmi, zastanawiając się dlaczego Benjamin tak na mnie działa. Nie znam go nawet godziny, a jednak czuję jakby minęło kilka lat. Wszystko staje się coraz dziwniejsze. Wyjazd, sprawa z Bells, to wszystko wciąż nie dawało mi spokoju. Wyjęłam telefon, by zadzwonić do Edwarda. Wybrałam jego numer i przystawiłam urządzenie do ucha wsłuchując się w jednostajny sygnał. Zniecierpliwiona czekałam, aż odbierze jednak nic takiego się nie stało. Napisałam do niego wiadomość z pytaniem czy wszystko dobrze. Wiedziałam, że kontakt z Edwardem będzie teraz utrudniony, zaczął się izolować, przez co miałam wrażenie, że go stracę. Nie chciałam tego, za dużo spotkało mnie nieszczęścia, nie wytrzymam kolejnej fali bólu. Zmęczona padłam na łóżko i zamknęłam oczy, ale nie zasnęłam. Wampiry przecież nie śpią.

HEEEEJ! Wielu z was z pewnością czekało na nową część. Oto jest! Mam nadzieję, że się cieszycie. Kilka dni temu odpowiadałam na pierwsze komentarze, które padły w tej książce. Byłam świecie przekonana, że odpowiedziałam na wszystkie, bo robie to na bieżąco, a tu niespodzianka. Będę starała się dodawać jeden rozdział tygodniowo, ale zobaczymy jak to wyjdzie. Wattpad mi to skutecznie utrudnia. Zapraszam was na moje drugie konto Princessravenclaww
I na instagrama study.with.ruby i princessravenclaww. Zostawcie po sobie ślad! Za wszelkie błędy przepraszam, poprawię je niebawem. Do zobaczenia!

"You're an angel" / Saga Zmierzch / POPRAWKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz