Szkoła #6

3.4K 140 42
                                    

Minęły dwa lata od mojej przemiany. Potrafiłam opanować się w każdej sytuacji. Wielkimi krokami zbliżał się, dzień pójścia do szkoły. Właśnie wsiadałam do terenówki Emmetta. Uwielbiałam takie auta. Dziwnie się czułam dochodząc w środku roku szkolnego, ale nie tylko ja byłam nowa. Całe miasteczko mówiło o przyjeździe, córki komendanta. Plotki rozniosły się w mgnieniu oka. Czyli nie jestem sama. To dawało mi trochę otuchy. Zaparkowaliśmy. Nasze auta wyróżniały się na tle innych. Szłam wraz z Alice u boku. Miała zaprowadzić mnie na pierwszą lekcję trygonometrii.
- Tu się rozstajemy. Wiem, że sobie poradzisz, widzę to. Do zobaczenia na lunchu. - przytuliła mnie i zniknęła. Uwielbiałam ją. Spojrzałam na klasę. Wszyscy rozmawiali i każdy miał swoje miejsce. Znalazłam wolny wieszak i powiesiłam mokry płaszcz. Nauczyciel podpisał mi kartkę, prosząc o zajęcie miejsca. Usiadłam obok wysokiej dziewczyny w czerwonych okularach. Wyciągnęłam zeszyt i próbowałam skupić się na lekcji. Czułam ciekawski wzrok innych uczniów. Czy aż tak się wyróżniałam? Materiał był dość trudny. Szkoła w Seattle oferowała dość słaby tok nauczania, biorąc pod uwagę właśnie trygonometrię. Inne przedmioty były o wiele wyżej. Nauczyciel dał nam kartki z łamigłówkami. Naszym zadaniem było, rozwiązać je jak najszybciej z sąsiadem w ławce. Spojrzałam na dziewczynę. Długie blond włosy upieła w wysoki kok. Wyglądała na dość miłą.
- Wreszcie chwila odpoczynku. Nie mogłam go już słuchać. Jak masz na imię? - koleżanka przyglądała mi się uważnie. Stres dawał o sobie znać.
- Ruby Cullen, a ty? - jej woń uderzała w moje nozdrza, ale nie przeszkadzało mi to zbyt bardzo.
- Natalie Williams. Jesteś od doktora? Adoptował cię prawda?
- Tak. Może spróbujmy rozwiązać te zdania? - zmieniłam temat by nie odpowiadać na więcej pytań. Była o wiele lepsza niż ja, więc dała mi spisać odpowiedzi. Z wdzięcznością posłałam lekki uśmiech.
- Podoba ci się tu? - zagaiła mnie Natalie.
- Tak. Lubię deszcz i chłód. A ci? - po chwili usiadomiłam sobie, że to głupie pytanie.
- Wiesz, nie mam porównania. Mieszkam tu od urodzenia. - zaśmiała się. Na tym się skończyło. Zadzwonił dzwonek. Następne dwie lekcję wyglądały podobnie, ale z nikim nie rozmawiałam. Lęk przed nagłą stratą panowania, nie pozwalał mi zbliżyć się do innych, na tyle by zamienić kilka słów. Pasowało mi to. Rozmowa z Natalie, była nudna. Polubiłam ją, ale nie chciałam dłużej gadać. Spotkałam moje rodzeństwo w drodze na stołówkę. Usiedliśmy przy stoliku. Nasze tace były pełne jeżdzenia, ale żadne z nas, nawet go nie tknęło. Przyglądaliśmy się na siebie, gdy do moich uszu dotarło nasze nazwisko. Spojrzałam ukradkiem w stronę tamtego stolika.
- Kto to jest? - kilka miejsc dalej siedziała grupka nastolatków, w tym córka komendanta. Rozmawiała z koleżanką. Przyglądałam im się, pod falą włosów.
- Cullenowie. Przybrane dzieci państwa Cullen. Ta blondynka to Rosalie Hale. Chodzi z Emmettem. Druga to Alice. Jest naprawdę dziwna. Chodzi z tym spiętym Jasperem. Czy to dozwolone? Są razem i... nieważne. Chłopak z rudawymi włosami to Edward. Nie ma co sobie nim zawracać głowy. Nie bawi się w romanse. A ta z ognistymi włosami jest nowa. Niedawno dołączyła do tych dziwaków. Nazywa się Ruby. Dość nieśmiała i niska. - opowiedziała jej wszystko koleżanka. Bella, bo tak miała na imię córka komendanta, obróciła wzrok na nas. Edward szybko poruszał ustami mówiąc.
- Nie mogę jej przejrzeć. Na biologii prawie się na nią rzuciłem. - szeptał, rozrywając obwarzanka.
- Przynajmniej ma trochę prywatności. - odpowiedziałam na co brat, skarcił mnie wzrokiem. Zrobiło mi się trochę głupio. Rozejrzałam się po stołówce, przypominając sobie ludzkie życie. Niestety wszystko zatarło się bardzo szybko. Zadzwonił dzwonek. Każde z nas udało się na ostatnie lekcje.

***

- Najtrudniej było na stołówce, ale poradziłam sobie. - skończyłam opowieść. Esme zapytała jak minął mi pierwszy dzień szkoły.
- Jestem z ciebie dumna skarbie. - pocałowała mnie w czubek głowy.
- Edward już poszedł? - spojrzałam na nią zmartwiona.
- Tak. Był bardzo spięty. Nie chciał mówić. O co chodzi?
- Słyszałaś o tej dziewczynie? Nazywa się Isabella Swan. - bawiłam się solniczką.
- Tak. Córka komendanta. - odpowiedziała Esme.
- Właśnie. Edward mówił, że nie może jej przejrzeć i bardzo na niego działa. Mam na myśli jej zapach.
- Dlatego prosił bym zadzwoniła do szkoły, i powiadomiła ich o jego kilku dniach nieobecności.
- Właśnie. Trochę tego nie rozumiem. Jak ona blokuje jego myśli? - zaczęłam się zastanawiać.
- Nie wiem. Zapytam potem Carlisle, a teraz zmykaj odrabiać lekcję. - matka posłała mi uśmiech, po czym wyszła z domu, w towarzystwie Rosalie i Emmetta.

Witajcie moi drodzy czytelnicy!!! Kolejny rozdział! Dajcie znać czy wam się podoba!
Do następnego..!

"You're an angel" / Saga Zmierzch / POPRAWKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz