Benjamin #18

1.1K 48 31
                                    

Po dwóch miesiącach w Egipcie zdążyłam się oswoić z nową sytuacją dotyczącą mojej rodziny, ale wciąż nie mogłam zrozumieć pewnego wydarzenia. W nocy, trzy tygodnie po naszym przyjeździe do mojego pokoju przyszedł Benjamin. Stwierdziłam, iż chciał porozmawiać, a miał to w zwyczaju gdy poznaliśmy się lepiej. Mieliśmy z sobą wiele wspólnego, nawet jeżeli pochodziliśmy z całkowicie różnych epok. Zaproponowałam mu posiedzenie na parapecie za oknem. Zgodził się bez wahania. Gdy oddychaliśmy świeżym powietrzem, bacznie obserwując gwiazdy i śmiejąc się z własnych żartów nastąpił dziwny przełom. Ben objął mnie i przybliżył się bardziej, co mnie zaskoczyło, może na początku przestraszyło, ale z każdą kolejną sekundą chciałam, by został w tej pozycji. Chłopak był przystojny to fakt, a przy tym niezwykle inteligenty i blyskotliwy, wiele dziewczyn chciałoby jego bliskości, nawet jeżeli nic do niego by nie czuły. Po dłuższym pobycie tutaj zrozumiałam, iż nie podoba mi się w ten sposób, a przez pierwszy tydzień byłam nim jedynie zauroczona. Nasze twarze prawie się stykały i właśnie w tym momencie on mnie pocałował, najpierw było to delikatne zetknięcie naszych ust, potem pocałunek pogłębiaj się z każdą chwilą. W mojej głowie nie było istnej gonitwy myśli jak zazwyczaj to bywa przy pocałunkach. Nie wiem ile to trwało, Benjamin położył dłoń na moim udzie, więc wtedy lekko się od niego odsunełam z przepraszającym uśmiechem. Po pierwsze nie chciałam być jabłkiem niezgody między nim a jego dziewczyną, a po drugie dawanie błędnych znaków chłopcom nie jest w moim stylu. Ben uśmiechnął się do mnie rozumiejąc o co chodzi.
- Jesteś naprawdę świetny, ale chyba to nie to. Zresztą masz partnerkę. Nie chcę między wami mieszać. - szepnęłam bawiąc się jego dłońmi.
- Rozumiem, nie chcę cię do niczego Zmuszać. - powiedział przeciągając się. Wstał i wszedł z pokoju, a ja siedziałam zastanawiać się co miał na celu całując mnie i dlaczego to się stało.
Nasz pobyt przedłużył się, a ja czekałam, aż Carlisle powie coś na ten temat. Edward w dalszym ciągu nie odbierał ode mnie telefonu, więc poprosiłam Esme, by się z nim skontaktowała i dowiedziała się jak się ma. Mężczyzna odebrał, ale rozmowa nie trwała zbyt długo, powiedział jedynie gdzie aktualnie przebywa i co robi. Obiecał, że niebawem odbierze ode mnie telefon, teraz chce pobyć sam. Rozumiałam go, jednakże część mnie krzyczała, tak bardzo chciałam mu pomóc. Moje myśli od tego skutecznie odrywali Egipcjanie oraz zwiedzanie zakamarków tego pięknego miejsca. Po części to było trudne z racji tego jak bardzo nasza skóra mieniła się w słońcu, lecz poradziliśmy sobie z tym problemem.
Zamknęłam laptopa przy którym właśnie grałam w grę. Za oknem słońce oświetlało dziedziniec siedziby Amuna, doszłam do wniosku, że najwidoczniej jest już po dziewiątej. Nie myliłam się. Postanowiłam zejść na dół i posiedzieć z wszystkimi przy stole, by porozmawiać. Nie jedliśmy, ale spędzaliśmy miło czas w swoim towarzystwie. Nałożyłam na siebie jeansy i lawendowy sweterek, który dostałam od Esme kilka tygodni przed wyjazdem. Wiedziała, że będzie mi pasował, zresztą lubiłam ten odcień fioletu. Zeszłam na dół i skręciłam w wejście po lewej. Tak jak się spodziewałam prawie wszyscy siedzieli przy szklanym stole i rozmawiali. Brakowało dziewczyny Bena, co było raczej dziwne, bo często widziałam ich w swoim towarzystwie. Usiadłam naprzeciw mojego rówieśnika witając się z wszystkimi.

- Wiem przyjacielu, ale z pewnością cię niebawem odwiedzimy. - Carl zwrócił się do Amuna i jego partnerki. Nie wiedziałam o czym rozmawiają. Pozostało mi zapytać lub się domyślać. Do rozmowy włączyła się Esme.

- Dziękujemy za gościnę i wspaniałe chwilę. Zapraszamy was do nas. - na twarzy kobiety jak zwykle kwitł niezwykły uśmiech. Zawsze zastanawiałam się skąd ona czerpie siłę na to. Po chwili dotarło do mnie co powiedziała. Wracamy?

- Wracamy do Forks?! - krzyknęłam. Sama nie wiedziałam czy w tej chwili byłam zła na nich czy raczej zadowolona z tego obrotu sprawy. Sądziłam, że wrócimy tam za kilkadziesiąt lat, ale nie będzie dane nam się wychylać. Carlisle spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, którego nie mogłam określić. Złość? Zaskoczenie?

- Porozmawiamy później Ruby. - odpowiedział spokojnie i cicho. Nie wiem czemu, ale zdenerwowało mnie to tak bardzo, że wstałam gwałtownie z krzesła.

Chciałam znów na niego krzyknąć, lecz obróciłam się w napięciu, kierując się do swojego dotychczasowego pokoju. Trzasnęłam drzwiami, po części wiedziałam, że te zachowanie godne dziesięciolatka, który nie dostał wymarzonej zabawki, ale teraz to mnie nie obchodziło. Domyślałam się tego, lecz czekałam aż oni mi to powiedzą, a przez cały pobyt słowem nie posnęli nic na ten temat. Mój gniew narastał z każdym momentem doprowadzającym mnie do agoni. Miałam ochotę zdemolować wszystko w okół. Jesteśmy rodzina, a przede mną zawsze ukrywają takie informacje, jakby chcieli mnie przed czymś chronić. Ale przed czym?

- Hej. Chcesz porozmawiać? - głos Benjamina wyrwał mnie z zamyślenia. Właśnie wszedł do pomieszczenia nie poprzedzając tego pukaniem. Za nim stała Esme i Carlisle, którzy właśnie przyszli by również zaszczycić mnie rozmową. Myślałam, że rozerwę wszystkich na strzępy.

- Nie sądzisz, że powinieneś zająć się swoim życiem i wrócić do swojej dziewczyny? Napewno czuję się samotna. - odpowiedziałam dziwnie mechanicznym głosem. Poczułam jakby coś że mnie wyszło, jakas niewidzialna poświata. Ben nagle wyprostował się i rozszerzył oczy. To było zaskakujące.

- Tak. Masz rację. Pójdę do niej. - stwierdził cicho i nienaturalnie. Obrócił się powoli zostawiając nas z wyrazem zaskoczenia na twarzy. Chłopak raczej nie należał do osób, które dają się manipulować zresztą odkąd stałam się tym kim jestem prawie tego nie robię. W pokoju wyczuwalne były dziwaczne wibracje o których wcześniej nie miałam pojęcia.

- Co zrobiłaś? - zapytała Esme siadając obok mnie. Nie rozumiałam jej pytania.

- Ja? Nic! - spojrzałam na nią wystraszona. Przecież tylko odpowiedziałam dla Benjamina.

- Właśnie nad nim zapanowałas Ruby. - Carlisle ustal przed nami trzymając dłoń przy ustach w gescie zastanowienia.

- Co zrobiłam?

Hej! Wiem, że rozdział nie jest wysokich lotów, jednakże długo zeszło mi wymyślenie tego co tutaj napisać. Całą historię mam w głowie, ale trudno mi ją przenieść właśnie tutaj. Nastąpiło opóźnienie z rodzialem z względu na zbliżającą się maturę, a także problem z Wattpadem. Zapraszam was na mój profil na instagramie princessravenclaww i na mój drugi profil na Wattpadzie pod tą samą nazwą Princessravenclaww
Piszcie w komentarzach co sądzicie o książce!

"You're an angel" / Saga Zmierzch / POPRAWKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz