Nie mogłam uwierzyć, że to znowu się działo. Za każdym razem gdy wszystko układa się w jedną całość przychodzi coś co niszczy tą dobrą passę. Podróż do Egiptu i powrót do ukochanego Forks wydawało się naprawdę ostoją dla cierpienia, które przeżyłam, ale wszystko się obróciło po wiadomości na temat Edwarda. Za oknem noc nakryła cały las, zwierzęta powoli wychodziły z kryjówek, a ludzie zaszywali się w domach z rodziną i miską popcornu. Nie raczyłam nawet włączyć lampki zwyczajnie siedziałam na łóżku i myślałam. Jasper wciąż mnie pytał Po co ci te łóżko? Przecież my nie śpimy. Chciałam w jakiś sposób zachować resztki normalności mimo, że wampirze życie co raz bardziej do mnie przemawiało. Wspomnienia powoli się zacierały robiąc miejsce tym nowym w towarzystwie rodziny Cullen do której należałam, ale w głębi duszy miałam poczucie, iż wciąż jestem choć w małym stopniu człowiekiem.
- Ruby? Słyszysz mnie? - nawet nie zwróciłam uwagi na czyjeś towarzystwo w sypialni. Wyostrzone zmysły wyłączyły się w momencie, gdy pochłonęły mnie myśli o minionych wydarzeniach. Poprawiłam włosy i zapaliłam lampkę.
- Przepraszam. Zamyśliłam się. Czy dobrym pomysłem jest wyjście we trójkę, gdy ktoś wciąż musi być pod telefonem? - zapytałam go. Carlisle lekko zmarszczył brwi.
- Idziemy we dwójkę. Ty i ja. Esme była chwilę temu, więc przypilnuje telefonu. Czekam na dole. - mówiąc to wyszedł, a ja prychnęłam tylko na myśl o pogadance, która mnie czeka.
Napewno chciał nawiązać do mojego wybuchu, ale czy warto? Już wszystko było wyjaśnione. Po co to roztrząsać zawiódł się i tyle, a ja zrozumiałam swój błąd. Poszukałam w szufladzie ciemnego dresu, by nie ubrudzić moich ulubionych jeansów. Związanie włosów też było ważne i wtedy przyszło mi na myśl, by zmienić coś w sobie. Może ściąć włosy do ramion i przefarbować na ciemny brąz? Tak zdecydowanie to dobry plan. Wyskoczyłam przez okno, by Carl nie musiał czekać, aż zejdę po schodach. Bez słowa udałam się za nim w głębiny lasu nasłuchując potencjalnej ofiary, którą mogę się pożywić. Gwałtownie obróciłam głowę w lewo, po czym bezszelestnie schowałam się za starym, wysokim dębem obserwując wielkiego, dorosłego łosia. Spokojnie skubał sobie mokrą od deszczu trawę nie spodziewając się tego co nastąpi. Czułam palący wzrok Carlisle na sobie, który od początku próbował mnie nauczyć polowania bez zbędnego ubrudzenia się. Kusiło mnie zrobić na złość, ale sam z pewnością był już na tyle zmęczony sytuacją, że nie chciał się ze mną użerać. Doskoczyłam do dzikiego zwierzęcia zatapiając w nim swoje kły. Próbował uwolnić się przez kilka pierwych sekund, ale skuteczne uderzenie w głowę odwiodło go od tego pomysłu. Dopiero gdy zaczęłam z niego zachłannie pić uświadomiłam sobie jak bardzo byłam głodna. Dlatego tak trudno jest mi trzymać emocje na wodzy, a sam zapach ludzkiej krwi wywoływał we mnie drgawki. Sądziłam, iż umiem się kontrolować, ale przez ostatnie wydarzenia zauważyłam, że moja czujność znacznie spadła z poziomu. Zostawiłam ciało i wróciłam do mężczyzny stając na przeciw niemu. Przyjrzał mi się z skrzyżowanymi ramionami wyciągnął dłoń w stronę moich warg.
- Masz krew w kąciku ust. - powiedział po czym delikatnie ją usunął kciukiem. Patrzył na mnie tajemniczym, ale również zatroskanym wzrokiem.
- Coś nie tak? - zapytałam idąc w stronę domu przy jego boku. Musiałam zacząć rozmowę, bo ta cisza zaczynała mnie irytować.
- Sprawy, które wydarzyły się ostatnio nie służą Ci prawda? - mężczyzna kopnął kamień przed siebie, a ja tylko przewróciłam wzrokiem.
- Sądzę, że raczej nikomu z nas to nie służy. Jest we mnie wiele sprzeczności wiesz? Z jednej strony rozumiem Edwarda i bardzo chciałabym mu pomóc, a z drugiej mam ochotę sama go zabić za to, że jest takim egoistycznym debilem. - odpowiedziałam sama nie wiedząc czemu wyłożyłam przed nim moje uczucia.
- Słownictwo Ruby. - znów dostrzeglam jego dezaprobatę, ale kontynuował. - Edward od dawna szukał kogoś przy nim będzie szczęśliwy. Taką osobą jest Bella i mimo jego błędnych postępowań musisz zaakceptować fakt, że kieruję nim miłość i ból. - skrzyzowalam ręce na piersi idąc równo z nim.
Między nami nastała dłuższa cisza. Rzeczywiście tak powinno być. Polubiłam Bells, ale po tym jak tu wróciliśmy do mojej głowy zawitała myśl o tym, że Ed za bardzo próbuje zniszczyć to kim jest. Nie przywróci w sobie życia i musi to przynajmniej tolerować tak samo Swan, ale ona mimo wszystko kochała go takim jakim jest.
- Ten łoś ci wystarczy? - Carlisle otworzył mi drzwi wejściowe na co mi skinęłam.
- Tak. Masz jakieś wątpliwości? - to zaczynało być podejrzane. Czy watpikw moje opanowanie? Może słusznie.- Nie. Pytałem z troski. - odpowiedział, ale ja byłam już na schodach.
Wróciłam na łóżko w pokoju myśląc nad polowaniem. Może nadchodził mój gorszy moment, gdzie głód i myśl o ludzkiej krwi napędzała moje zmysły, a twarz zabójcy co raz bardziej próbowała ujrzeć światło dzienne? Zdecydowanie muszę wszystko przemyśleć, by nie zagrażać innym, ale jedyne na ck teraz czekałam to jakikolwiek znak od Alice na temat tego czy akcja uratowania Edwarda odniosła sukces.
Jak myślicie co stanie się w kolejnych rozdziałach?
CZYTASZ
"You're an angel" / Saga Zmierzch / POPRAWKI
Fanfic|KSIĄŻKA JEST W TRAKCIE KOREKTY| Nikt nie wiedział, że ten rodzinny wyjazd skończy się tak tragicznie. Ruby trafia do szpitala w stanie krytycznym. Czy doktor Carlisle, przyjmie kolejnego członka rodziny? Czy Ruby poradzi sobie w nowym życiu? Jak po...