rozdział 8

4.4K 182 17
                                    

-Jjja.- odparł z lekkim przerażeniem Miljarder.

-Okej.

-Mam jeszcze jedno pytanie.- zaczął Tony.- Nie zabijesz mnie prawda?- spytał.

-Jeśli mnie nie zdenereujesz to nie.- powiedziałam spokojnie.

Wychodząc z celi Banner założył mi kajdanki. Powiedział: "to dla naszego bezpieczeństwa". Śmiać mi się chce jak to słyszę. Dał mi jeszcze bransoletkę, żeby wiedzieli gdzie jestem, bo myślą, że im uciekne. Jak by mi się chciało z tąd uciec.

Siedzę sobie w salonie od jakiś dobrych 2 godzin oglądając telewizję. Stark siedzi w kuchni i gapi się na mnie. Pewnie myśli, że tego nie widzę.  W sumie dawno nie widziałam Viviana (tak dwa dni to dużo). Chociaż  po tym co usłyszała wątpię, że będzie chciała ze mną rozmawiałem.

-Tony, Viviana jest w swoim pokoju?- spytałam.

-Nie, jest w szkole.- odpowiedział.

W końcu wstałam z kanapy i powędrowałam w stronę kuchni. Pomyślałam, że zrobię wszystkim naleśniki. Przecież muszę kiedyś zdobyć ich zaufaniem, a naleśniki to dobry początek. Podeszłam do Starka.

-Z tym nie zrobię nic do jedzenia.- mówiąc podnoszę ręce.

-Nie ma mowy. Jeszcze mnie zabijesz.- powiedział śmiejąc się pod nosem.

Spojrzałam na nie zabijającym wzrokiem i odeszłam. Nie to nie, nie dostanie naleśników. Wyjęłam wszystkie potrzebne rzeczy i składniki i zaczęłam robić jedzenie.

Po godzinie mordowanie się przy pracy w końcu udało się skończy naleśniki. Jest ich naprawdę dużo. Nawet nie zauważyłam kiedy wyszedł Stark z pokoju.

-Jarvis, spytaj się wszystkich czy chcą naleśniki.- poprosiłam sztuczną inteligencję.

- Już się robi panienko.- odpowiedział.

Nie minęło nawet 5 minut,a wszyscy znaleźli się w kuchni.

- Stark niestety dla ciebie nie ma.- powiedziałam widząc zbliżającego się Miljardera.

-Jak to?- spytał.

- Tak to.- odparłam podnosząc ręce.

Chwyciłam talerz z wierzą naleśników i ruszyłam w stronę stołu przy którym siedzą już prawie wszyscy. Nagle zobaczyłam ja Puszka zbliża się do stołu. Stanęłam przed Miljarderem mówiąc:

- Jeśli chcesz naleśniki, walcz.- powiedziałam.- Tylko weź zbroje, bo nie będę odpowiadać za twoje uszczerbki na zdrowiu.

Po chwili wszedł nasz kochany Iron Man.

- To zaczynamy!- krzyknąłam i ruszyłam w jego stronę, a inni zajadali się naleśnikimi patrząc na to co się będzie działo.

Kiedy byłam już dość blisko niego przeskoczyłam go i kopnęłam go w plecy po czym szybko wstał. Skierował swoją broń na mnie. Wtedy kiedy laser wystrzelił, ja...

Reklama.

Łapcie zdjęcie Seby na pocieszenie 😂

Painful Death Córką KapitanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz