8

334 35 5
                                    

Jeśli tu jesteś, jeśli to czytasz i ci się podoba, to wciśnij gwiazdkę ;)



Po ponad dwugodzinnym rejsie, kiedy dopływamy wreszcie do portu, podchodzę do Hombre i łapiąc go pod ramię, z niemałym wysiłkiem podnoszę jego zachlany tyłek z ławeczki. Laura robi dokładnie to samo ze swoim mężem, ale po jej minie wnioskuję, że jego stan nie przeszkadza jej tak bardzo jak mnie, stan mojego męża.

- Zajebiście, że się spotkaliśmy – bełkocze Steve, na co Hombre z szerokim uśmiechem na ustach kiwa głową, zgadzając się tym samym z jego słowami – Dzień się jeszcze nie skończył. Idziemy z Laurą do baru przy plaży na potańcówkę, może się przyłączycie? – pyta, a mój mąż oczywiście, jak mogłam się domyślić, zgadza się na propozycję kolegi. 

Nawet nie pyta mnie o zdanie. Po prostu przyczepiony do mojego boku, chwiejnym krokiem podąża za Stevem.

- Może ci wystarczy, co? – syczę przez zaciśnięte zęby, a wtedy Hombre spoglądając na mnie, posyła mi spojrzenie mówiące mi, że lepiej będzie jak się zamknę. 

Wzdycham ciężko wiedząc już, że przegrałam. Nie zdołam odciągnąć go od tego pomysłu. Naprawdę nie mam ochoty nigdzie iść i chciałabym żeby Hombre wrócił ze mną do hotelu, jednak akurat na to się nie zapowiada. Nie zostawię go też z nimi samego, bo cholera wie, co temu kretynowi wpadnie do tej zapitej głowy. Idę więc z nimi, prowadząc męża pod rękę.

- Zawsze się musisz boczyć – prycha Hombre wpatrując się w mój profil, na co kręcę głową na boki – Wyluzuj... Jesteśmy na pieprzonych wakacjach. Przestań zachowywać się jak cnotka i po prostu choć raz się zabaw – mówi. 

Już mam ochotę mu coś odpowiedzieć, ale wtedy przypominam sobie, że w takich momentach najlepiej przemilczeć sprawę. Hombre jest pijany, nie wie co mówi i nie panuje nad sobą. Jest w tej chwili jak ładunek wybuchowy. Naciśniesz przycisk i po tobie.... Nie mam zamiaru znów się kłócić, dlatego po prostu milczę. Jak zwykle...

Siadamy w barze pod parasolami, a głośna klubowa muzyka rozbrzmiewa w naszych uszach. Gdyby nie wątpliwy stan mojego męża, cieszyłabym się tym wieczorem. Lubię muzykę i lubię tańczyć, jednak wiem, że dzisiaj nie znajdę w tym miejscu nic przyjemnego. 

Hombre, zataczając się, opada na krzesło obok mnie i nim zdąży się wygodnie rozsiąść, unosi rękę, by przywołać przechodzącą obok stolika kelnerkę

- Co dla Państwa? – pyta kobieta

- Butelkę najlepszej whisky jaką macie w swojej ofercie – mówi mój mąż, a ja słysząc jego słowa, mam ochotę go zamordować. 

Zgrzytając zębami, pochylam się do niego i siląc się na spokojny ton głosu, rozchylam usta

- Proszę cię, nie pij więcej – mówię, jednak moja druga połowa nie robi sobie zupełnie nic z mojego błagania. 

Odchylając się, spogląda na mnie morderczym wzrokiem, po czym sapiąc ciężko, zirytowany przewraca oczami

- Przestań do cholery – warczy na mnie, zwracając na siebie uwagę siedzącej obok męża Laury. Kobieta przygląda się nam podejrzliwie, a ja nie chcąc by myślała o nas źle, posyłam jej lekki uśmiech. – Po prostu się już zamknij i daj mi się napić z kolegą którego cholernie dawno nie widziałem

Nie mówię nic więcej. Nie komentuję tego co powiedział i nie zwracam mu uwagi na jego niegrzeczne zachowanie. Przygryzając policzek, opuszczam głowę i oddychając ciężko, wlepiam spojrzenie w swoje drżące z nerwów dłonie. Miało być pięknie, a skończyło się jak zwykle...

Forever?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz