Jeśli tu jesteś, zostaw po sobie ślad ;)
Mija już kolejny dzień, a mój mąż w dalszym ciągu nie wrócił. Siedzę na kanapie w salonie i przeczesując palcami blond włosy Melanie, oglądam z córką bajki. Mała co jakiś czas wybucha śmiechem, przez co i ja się uśmiecham. Cieszę się, że mimo wszystko w dalszym ciągu ma w sobie tą dziecięcą beztroskę. Owszem, bywają chwile w których się smuci, jednak – jak to z dziećmi zazwyczaj bywa – kiedy w grę wchodzi leniwe popołudnie z telewizją, szybko zapomina o wszelkich zmartwieniach.
Wpatruję się w jej uśmiechniętą buzię, a kiedy jej usta po raz kolejny rozciągają się w szerokim uśmiechu, pochylam się by cmoknąć czule jej policzek
- Mamo – słysząc dochodzący zza pleców głos Martina, zerkam przez ramię – Możesz mi z tym pomóc? – pyta, wymachując mi przed oczami nowymi spodenkami do gry w piłkę
- Co z nimi nie tak?
- Są zbyt luźne. Mogłabyś coś z tym zrobić? – uśmiecham się do syna i kiwając głową, proszę aby podszedł bliżej. Odsuwam Melanie od siebie i wstając z miejsca, podchodzę do Martina. Zabieram od niego spodenki, po czym oglądając je dokładnie z każdej strony, upewniam się że nie przesadza
- Załóż. Muszę sprawdzić, jak bardzo są luźne – bez słowa wykonuje moje polecenie.
- Widzisz? Na pewno spadną mi od razu, jak tylko wbiegnę na boisko – jęczy płaczliwie, na co chichoczę pod nosem.
Podchodzę do Martina i czochrając jego gęste, nieco przydługie już włosy, proszę aby ściągnął spodenki i położył mi je na blacie w kuchni, co oczywiście robi.
Z jednej z kuchennych szafek, w której moja gosposia niegdyś trzymała różne przydatne pierdoły wyciągam puszkę z przyrządami do szycia. Ściągam wieko, po czym przygryzając wnętrze policzka skupiam się na doborze odpowiedniej igły, oraz nici w kolorze materiału spodenek.
Siadam na krześle i prosząc syna, by zerknął na siostrę, zabieram się do pracy.
Pół godziny później, rozciągam nici i pochylając się, przegryzam je zębami, na końcu robiąc mały supełek, by się nie porozchodziły. Składam wszystko z powrotem do puszki i odkładając spodenki na blat, chowam pudełko z powrotem do szafki.
- Sprawdź, czy teraz są dobre – mówię, na co Martin podnosząc się z kanapy, zabiera ode mnie poprawione już spodenki. Wciąga je na swój chudy tyłek i uśmiecha się szeroko, kiedy okazuje się, że zwęziłam je całkiem nieźle.
- Idealne – zapewnia, a ja pochylając się do niego, pukam opuszkiem palca wskazującego w policzek, tym samym oczekując należnej mi zapłaty. Martin bez wahania całuje wskazane miejsce, a po chwili, zupełnie niespodziewanie rozkłada ramiona i przytula mnie mocno
- Kocham cię, mamo – mówi do mojego ucha, na co wzdycham cicho
- Ja tez cię kocham, synu – odpowiadam i kiedy chcę dodać coś jeszcze, słyszę dźwięk przekręcanego zamka przy drzwiach wejściowych.
Chwilę później, w progu salonu na chwiejnych nogach staje Hombre. Jego oczy są przekrwione od alkoholu, szczęka zarośnięta, włosy potargane. Wygląda jak przybłęda i gdyby nie ten jego cholerny pijacki uśmiech, który jest mi tak dobrze już znany, nie byłabym pewna, czy to mój mąż, czy ktoś zupełnie obcy.
- Tatuś! – piszczy Melanie i odrywając wzrok od telewizora, wstaje ze swojego miejsca, po czym nie zważając na nic, biegnie w jego stronę.
CZYTASZ
Forever?
Fanfiction'Forever?' to dodatek do King Of Cocaine i Queen Of Cocaine. Krótkie opowiadanie o losach Margaret i Hombre Aby przeczytać tę część, nie musisz czytać poprzednich.