cz.6

546 39 1
                                    

[Hideki]
*kilka dni później*
No nie wytrzymam... to już kolejny dzień... A jego dalej nie ma, co się z nim do kurwy dzieje?!
Siedzę właśnie w klasie, mam Polski. Nudzę się strasznie i martwię. Ludzie z klasy zapomnieli chyba o całej sprawie z Minoru... Czy on tak ma zawsze? Że o nim zapominają?
Gdy tak rozmyślam i patrzę na prawie śpiącego nauczyciela, drzwi do sali się otwierają. Podnoszę głowę zaciekawiony. Ja tak jak i wszyscy inni jesteśmy w szoku. Nie był to nikt inny jak Minoru, mimo, że trudno było dostrzec kto to. Był o kulach. Miał na sobie za dużą bluzę A na głowie kaptur, chyba nie chciał, żebyśmy go zobaczyli. Wkroczył do sali kulejąc
- Przepraszam za spóźnienie... - powiedział swoim słodkim i słabym głosem po czym usiadł na krześle z dala od nas.
- Minoru! Zdejmij ten kaptur - warknął oschle nauczyciel
- Nie mogę...
- ZDEJMUJ BO WEZWE TWOJEGO OJCA!
Słyszałem jak Minoru cicho westchnął, by następnie zdjąć kaptur. To co widzę... Przyprawia mnie w lekkie osłupienie. Minoru ma mocno podbite oko, na ustach ma dużego strupa tak jak na czole, policzku... Ma też czerwone oczy i świeżego siniaka, chyba ze wczoraj na szyi. Patrzy obojętnie na tablicę po czym spisuje temat

[Minoru]
Wszyscy patrzą na moja twarz... muszę udawać obojętnego, że mnie to nie obchodzi, a tak naprawdę mam ochotę im napluć w twarz i zagrozić, że jeśli dalej będą się tak gapić, będą wyglądać tak jak ja. Nawet nauczyciel się gapi. Czy to dobrze, że przyszedłem?
Pokazałem się, że jestem
Żyje
Jest ok
Czyli, że mogę iść już do domku. Ale dobra, zostanę jeszcze tylko na wychowawczej i dopiero w tedy.
Przerwa.
Wychodzę na korytarz, zakładam kaptur... Cała szkoła nie musi wiedzieć.
Siadam pod ścianą i włączam telefon. Skupiam się tylko na nim, by nie słyszeć plotek tych... Wstrętnych ludzi.

[Hideki]
Stoję pod ścianą, na przeciwko mnie jest Minoru, zupełnie nie obecny... Wpatruje się w telefon a na głowie dalej ma kaptur. Podejść do niego? Zapytać co się z nim działo? Czy ma psychologa? A może po prostu go pocieszyć...? Yh... Sam nie wiem, mogę go urazić tylko pochodząc do niego, albo nie podchodząc. Biorę się w garść i podchodzę do skulonego chłopaka.
- Cześć Minoru... Jak się czujesz?
Chłopak jedynie podniósł na mnie wzrok, widzę te zaszklone oczy proszące o pomoc, ten smutek i ból... Udawana obojętność... Czy aż tak cierpi?

Proszę, nie zbliżaj się... *Yaoi* ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz