cz.13

448 35 1
                                    

[Hideki]
Siedzimy tu już dobre dwa tygodnie.
Nikt nam chyba nie spieszy na ratunek. Obok mnie siedzi Minoru, ciągle o czyms myśli...
- Minoru...? - zacząłem nie pewnie
- Tak?
- Czego oni...Od Ciebie chcą...?
Minoru otwiera usta, chce mi powiedzieć... W ten do pokoju wchodzi kobieta. Szczupła i dosyć ładna. Podchodzi do Minoru

[Minoru]
No żesz kurwa, w tym momencie? Pierdolone babsko....
- Czego chcesz? - warcze ukrywając swoje zmęczenie
- Mów gdzie on jest
- Nic wam nie powiem, nic! - jestem wściekły, nie pozwolę im się do niego dobrać... Jest dla mnie zbyt ważny...
- Twoje cierpienie się nie skończy, jeśli nam nie powiesz, Mino - warknęła
- Mino...? - usłyszałem szept Hidekiego
- Mów gdzie on jest!
- Wybacz mi, ale nawet tobie tego nie powiem
- Dalej go kochasz? Mimo tego co zrobił? - zapytał z szyderczym uśmiechem
- Kocham! I obronie go za cenę życia!

[Hideki]
Kocha kogoś...? Czemu... Czemu czuję teraz taki smutek...? Zazdrość? Przecież nawet go nie znam za dobrze! Hideki! Uspokój się!
- Więc może powiesz mi, o tej drugiej osobie? Wiem, że Ci już na niej nie zależy - zaśmiała się
- Docierając do osoby o której już nie myślę, dotrzecie do tej, którą kocham najbardziej na świecie - wydarł się

[Minoru]
Nienawidzę tej baby... Jest taka straszna i ma tyle tapety, że jak dostaje od niej jedzenie, to jest cały w pudrze. Nie powiem im...niczego im nie powiem. Pierdolone gnoje.
- Minoru...? O kogo tu chodzi...?
- Powiem Ci, kiedy się stąd wyrwiemy... Pewnie mają tu podsłuchy - warczę pod nosem kładąc się na łóżku. Nie wiem dlaczego... Przyciągnąłem Hidekiego do siebie i położyłem jego głowę na swoim ramieniu. Noce bywały zimne, dlatego chciałem go ogrzać
- Minoru...?
- Żebyś nie zamarzł, dzisiejszego wieczora będzie bardzo zimno.
Hideki zasnął... I to dosyć szybko, przyglądam mu się i głaszcze mimowolnie. Również usypiam po paru minutach.
***
[Hideki]
Budzę się wystraszony. Słyszę strzały.... Minoru nigdzie nie ma
Kurwa! Zrywam się z łóżka. Jestem do niego przywiązany. Co się tam do chuja Pana dzieje?!
- KURWA! JAK CELUJESZ KRETYNIE?! - Słyszę męski i donośny głos a zaraz później jęk Minoru. Trafili go...?
- Minoru! Kurwa! Nie ruszaj się!
Kolejny strzał...
Kolejny
Kolejny
I kolejny... W końcu wszystko cicho ucicha. Ktoś wbiega do pokoju. Jest to Minoru. Z jego brzucha leci sporą ilość krwi, to samo ramię i udo. Rozwiązuje mnie. Dostaje paraliżu... Minoru mnie podnosi, jak to możliwe? Jest taki... Delikatny i na pewno by nie dał rady mnie unieść. Jestem w rękach utykającego Minoru który w rękach trzyma pistolet. Dołącza do jakiś czterech mężczyzn

[Minoru]
- Mam go - mówię poważnie strzelając do jednego z porywaczy
- Wynoś się z nim stąd! Jesteś ranny i słaby, na zewnątrz są już inni
Skinąłem głową i pobiegłem do wyjścia. Wywarzam drzwi, które się zamknęły, ale nie mam rąk... Wszędzie jest policja i dwie karetki pogotowia. Są też "moi" ludzie... Rodzice Hidekiego i mój ojciec. Hideki dużą uwagę zwrócił na mojego ojca. Odstawiam go i przeładowuje pistolet. Rodzice Hidekiego mocno go przytulają i pytają czy wszystko dobrze. Mój ojciec łapie mnie za rękę i szarpiąc oddala od nich.

[Hideki]
Patrzę na ojca Minoru. Wygląda na wściekłego... Krzyczy na Minoru i łapie za pistolet. Przystawia mu go do głowy. Czy on zamierza strzelić?! Minoru jest spokojny... Ojciec daje mu z liścia
- JAK MOGŁEŚ GO NARAŻAĆ GÓWNIARZU?! - wrzeszczy tak, że każdy chyba to słyszy... Ale Minoru nie reaguje
- WRACAJ TAM I POMÓŻ IM - warknął głośno. Minoru złapał za pistolet... To wywołało u mnie duże zdziwienie. Wycelował we mnie... I... strzelił! Usłyszałem za sobą jak ktoś spada, odwracam się... To ten mężczyzna, który mówił, że mnie wyrucha w tyłek...  Minoru wbiegł do środka a mnie zabrało pogotowie.

Proszę, nie zbliżaj się... *Yaoi* ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz