cz.9

518 38 1
                                    

[Hideki]
Mija właśnie osiemnasta. Zagadałem się z Minoru, czuje, że to coś większego niż przyjaźń... Minoru się już uspokoił, na samym początku cały się trząsł i patrzył za okno, ale teraz... da się z nim spokojnie porozmawiać.
- Minoru, ja muszę już chyba wracać - mówię dosyć smutno na co ten wstaje z łóżka
- Odprowadzę Cię - powiedział zestresowany - Albo mój tata Cię odwiezie...
- Nie trzeba - mówię spokojnie również wstając i idę do drzwi. Za mną podąża Minoru - Nie trzeba - mówię trochę zdziwiony
- Ale chce.....
- No dobrze - uśmiecham się miło zakładając buty. Wyszliśmy na zewnątrz i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Gdzieś w połowie drogi, w uliczce gdzie nikogo nie ma spojrzałem na Minoru, trudno mi się do tego przyznać ale... zaczynam go pragnąć, nawet pomimo tych siniaków, cięć i zadrapań... Słyszę coś w krzakach, Minoru łapie mnie i patrzy w to miejsce, co jest grane? Minoru tak szybko oddycha... Widzę jak stłumia w sobie krzyk, boi się... W pewnym momencie z krzaków wychodzi...

[Minoru]
KURWA! Znowu oni... proszę proszę! Niech to będzie dzik...! Proszę!!!!!!!
Moje proźby na nic się nie zdały... Z nich wyszło dziesięciu potężnych mężczyzn
- Minoru? Kto to...? - zapytał za mną Hideki, nie chciałem mu odpowiadać. Mężczyzna poszedł do mnie - Idziesz dobrowolnie? - warknął łapiąc mnie za ramię
- ej! Nie zapominaj się! - warknął Hideki
- Hideki... cicho bądź...
- To twój chłopak? Słodki - zaśmiał się
- Pójdę z wami... Tylko go zostawcie!
Hideki patrzył na mnie pytająco
- Nigdy kochanie - zamruczał A reszta mężczyzn wyjęła noże. Nie mogłem pozwolić żeby coś mu się stało... wysłałem swój nóż, nie miałem z nimi szans, ale może chociaż zdoła uciec...
- Znowu się stawiasz skarbie?
- Hideki, masz stąd uciekać
- No chyba Cię pogrzało!
- MASZ TO ZROBIĆ.
Zanim odwracam głowę dostaje w brzuch od jednego z nich z pięści - nie baw się z nami myszko, dopadniemy Cię wszędzie...
Czuje jak przechodzą po mnie dreszcze obrzydzenia. Mężczyzna łapie mnie za rękę. Dźgam go w brzuch i odpycham. Hideki mnie nie słucha... rzuca się na nich z pięściami. Łapią go i mnie
- Nienawidzę Cię Hideki... - szeptam cicho. Podchodzi do mnie jeden z mężczyzn i bije po brzuchu jak worek treningowy. Kule się z cichym piskiem. Mężczyzna łapie mnie za włosy - Tym razem stawka będzie większa. Wysłałeś mojego brata do pierdla! - krzycząc to uderza mnie w twarz a te dwa goryle mnie puszczają. Przewracam się. Mężczyzna kopie mnie po brzuchu wściekle i gniecie twarz. Słyszę krzyk Hidekiego, ale nie bólu, każe im mnie zostawić... każe im...haha... usypiają go, mnie też po chwili

Proszę, nie zbliżaj się... *Yaoi* ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz