-Jasna cholera!-syknał Draco w pośpiechu zapinając guziki swojej koszuli. Do lekcji zostało jakieś 5 minut? Chłopak nawet nie myślał o zaczesaniu włosów lub spryskania się swoimi ulubionymi perfumami. Liczyło się dla niego zero spóźnień oraz zerowa liczba ocen, które nie były Wybitne. Dla swojego i tylko wyłącznie swojego bezpieczeństwa lepiej dla niego, żeby zostać skarconym za spóźnienie przez Severusa, niż swojego popieprzonego ojca.
-Accio krawat!-syknał poprawiając jedną ręką kołnierz swojej koszuli, a druga łapiąc nadlatujący z bliżej nieokreślonego miejsca pokoju zielono-srebrny krawat. Gdyby jego ojciec zobaczył ten nieporządek...Blondyn wyrwał się z zamyślenia i pognał w stronę sali do eliksirów. Lekcja trwała może dopiero z 3 minuty, lecz Snape nienawidzi spóźnień. Zdyszany trochę otworzył drzwi z sali na oścież, a wszyscy skupili na nim swój wzrok. Dracon rozejrzał się po klasie i zauważył, iż coś jest ewidentnie nie tak. Wszyscy mają dosyć zniesmaczone miny i patrzą na siebie z obrzydzeniem. Dopiero po chwili spostrzegł, że jego miejsce obok Zabiniego zostało zajęte przez spasionego Wiewióra, który zerka na niego spode łba.
-Wypad wiewiór-mruknął z chamskim uśmieszkiem i zrzucił książki Ronalda ze stolika, przewracając przy tym kociołek stojący obok.
-Jesteś normalny?-warknął Ron zbierając swoje książki z ziemi. Momentalnie przed Draconem pojawił się Snape z poważną miną.
-Panie Malfoy, czy nie spostrzegł pan, iż to miejsce było zajęte? Również nie spostrzegł pan, że wszyscy siedzą w innej konfiguracji oraz, że pana miejsce jest w trzecim rzędzie, ostatniej ławce z panem Potterem-warknął niespuszczając z niego wzroku.
-Pan wybaczy panie Profesorze, niestety nie mam zamiaru usiąść z tą małą sierotką. Moje miejsce jest tutaj i nie zmienię go-powiedział z powagą siadając przy swoim miejscu. W sali można było usłyszeć chichoty ślizgonów. Zapewne nazywanie Pottera sierotką było dla nich niesamowitym wytworem śmieszności. Czasem są naprawdę żenujący...
-Oh skoro tak bardzo chcesz zostać na swoim miejscu... Potter zamień się miejscem z Zabinim, Weasley do Zabiniego-mruknął z uśmieszkiem. Draco już chciał coś powiedzieć, ale Severusa rzucił mu tylko ostrzegawcze spojrzenie, przez co ten automatycznie się wyciszył, niechcąc pogarszać swojej sytuacji.
Harry z ponurą miną przeszedł parę ławek do przodu i rzucił książkami o stół, odsuwając krzesło maksymalnie daleko od Dracona. Oparł rękę o policzek i odwrócony od Malfoya spoglądał w bliżej nieokreślonym kierunku. Snape zaczął tłumaczyć dzisiejszy temat lekcji. Mają za zadanie uwarzyć eliksir upiększający, inaczej nazywany powabiającym. Harry tylko prychnął i ani myślał notować. Nie dość, że prawie spóźnił się na lekcję, bo gdzieś zapodział swój krawat to jeszcze zamiast z Ronem musi siedzieć do końca roku z tym burżujem na eliksirach. Snape go naprawdę nienawidzi i zawsze znajdzie jakąś sytuację, aby uprzykrzyć mu życie. Z całym szacunkiem, już mógłby usiąść z Zabinim. Niestety wtedy Ron musiałby usiąść z tym tlenionym paniczem.Harry zerknął jednym okiem w stronę Dracona. Chłopak wykonywał obszerną notatkę, co bardzo zdziwiło Harrego. Wiedział, że Draco jest dobry z eliksirów, ale nie przypuszczał, że zasługą tego są notatki oparte na każdym najmniejszym słowie Snape. W porównaniu do notatki z tablicy, a blondyna, to nietoperz na pierwszy rzut oka powinien się jeszcze dużo nauczyć. Bardziej przypuszczalnym wytłumaczeniem jego starań był nacisk ze strony ojca. Okularnik z podziwem zerkał na notatki Malfoya i obserwował jak sprawnymi ruchami stawia idealne lekko przekrzywione w prawo litera. Fakt faktem Harry musiał przyznać, że pismo ma on akurat bardzo schludne. Oczywiście w przeciwieństwie do jego własnego. Było ono zwykle bardzo chaotyczne. Notatki były zapisywane mało starannie na marginesach i zaznaczane w pokreślone na różne sposoby okręgi.
-Przestań się gapić Potter i zacznij robić coś pożytecznego-warknął na niego ostrzegawczo Malfoy wpatrując w niego swoje szare oczy. Harry oprzytomniał i postanowił wypisać przynajmniej składniki eliksiru.
-Notuj, notuj Potter, patrząc na ciebie ten eliksir będzie niezbędny, aby poprawić wygląd twojej obrzydliwej facjaty-mruknął blondyn nie przestając notować z lekkim uśmieszkiem.
-Zamknij morde Malfoy-syknął przez zęby, na co Draco posłał mu tylko piorunujące spojrzenie i nie podkusił się o kontratak.
Czarnowłosy od niechcenia zaczął notować składniki eliksiru na pierwszej stronie swojego zeszytu:
-Skrzydła elfa (jedna para)
-Poranna rosa (trzynaście kropel)
-Płatki róży (dziewięć sztuk)
-Przywrotnik (dwie sztuki)
-Włos z ogona jednorożca (sztuka)
-Korzenie imbiru (trzy sztuki)
CZYTASZ
Obserwator//Drarry
FanfictionCo może się wydarzyć, gdy pewien negatywnie nastawiony do społeczeństwa Ślizgon poprzez swoją głupotę i nieuwagę zacznie dostrzegać emocje, aury oraz myśli za pomocą zwykłego krótkiego spojrzenia? Będzie to jego nagroda od życia, czy raczej nieulecz...