Frustracja. Właśnie tym słowem można opisać stan Dracona Malfoy'a. Minął dzień, od kiedy wszystkie rzeczy Pottera wyfrunęły z jego dormitorium. Z ich dormitorium. Duma nie pozwalała przyznać mu się do błędu. W swoim mniemaniu nie zrobił nic złego, tylko się trochę zabawił, robił dokładnie to co za dawnych czasów. Przecież tego Potter od niego oczekiwał. Ta znajomość nigdy nie miała potoczyć się w ten sposób. Od zawsze pisana była im wzajemna nienawiść, a sam teraz nie potrafi przeboleć faktu, że los zmienił zdanie i postawił przed nim człowieka, który jako jeden z niewielu był dla niego ludzki, nieważne ile złego uczynił mu wcześniej. Ale co bolało go najbardziej? Fakt, że krzywdzi go teraz najmocniej.
Nie trzeba być geniuszem, ani wszystkowiedzącym Draconem Malfoy'em, żeby widzieć, że czarnowłosy czuł jakąś sympatię do Ślizgona, a przez nadmierne zbliżanie się do siebie, blondyn uświadomił sobie rzecz, która łamała nawet jego zniszczone i podłe serduszko. Za niedługo odejdzie, zostawi Pottera, nawet nie będzie miał jak przygotować go na swoje odejście. Właśnie dlatego robi to co robi, miesza mu w głowie, podpuszcza i doprowadza do ostateczności, byleby tylko rozstanie nie było dla niego bolesne. Może gdy znienawidzi go do reszty jego przywiązanie zniknie i nie będzie miał wyrzutów sumienia.
Kogo ja oszukuje, przecież to Potter. Rozryczy się, zacznie skomleć, a blondyn nawet tego nie zobaczy - to dobrze, bo zacząłby płakać z nim, mimo że nigdy się do tego otwarcie nie przyzna. Chociaż od kiedy ten czarujący burżuj przejmuje się losem okularnika po jego odejściu. Cóż, on sam tego nie rozumie. Potter nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo blondyna śmieszyło dzielenie się z nim wizualizacjami o ich pocałunku. Może była to najbardziej obrzydliwa rzecz jaka przyszła mu na myśl, ale ku jego zaskoczeniu okularnik był praktycznie w skowronkach. Za jakie grzechy Merlinie, to nie jest normalne w żaden sposób. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal walczy sam ze sobą. Chcę podpuszczać Pottera i brać go na dystans, ale cholernie pragnie zamienić z nim choć dwa niewinne słowa. Chyba uzależnił się od obecności Pottera w swoim życiu.Na lekcji eliksirów chłopak wręcz chorobliwie domagał się atencji Gryfona. Bez żadnego skutku oczywiście. Szepty, dźganie łokciem w żebra również nie dawały rezultatu. Ciemnowłosy przygryzł wargę i ukradkiem wystawił środkowy palec w jego stronę. Pierwszy raz od dłuższego czasu udało mu się skupić na lekcji eliksirów, sporządzać w miarę czytelną i zrozumiałą notatkę oraz być przygotowanym na niespodziewane pytanie nietoperza. Wszystko szło cudownie, sypiał u siebie, spędzał czas z przyjaciółmi.
-Jeśli nie przestaniesz, to zacznę krzyczeć - warknął zdejmując rękę Dracona ze swojego kolana. Harry'ego nie zdziwił obraz kwiatka, który latał obok jego pióra i domagał się atencji. Potter wyglądał w tym momencie na pozornie niewzruszonego, ale dresz, który przeszedł po jego kręgosłupie mówił co innego. Chciał zacząć piszczeć i kulić się na stołku jak rasowa dziewica, ale wciąż miał na uwadze ostatnie zdarzenia, które doprowadziły go do tego punktu. Punktu, w którym może odczuwać tylko i wyłącznie obrzydzenie do Malfoy'a. Nawet jeśli byłby w stanie w każdej chwili rzucić mu się w ramiona, teraz nie był w stanie tego zrobić. Nigdy tego nie zrobi.
-Harry, błagam - szepnął mu prosto do ucha i objął ręką jego biodro. Twarz gryfona stała się purpurowa, a jego ręką wyleciała ku górze.
-Przepraszam Profesorze Snape, mógłbym się przesiąść do wolnej ławki? - zapytał zaciskając usta w cienką linie, zerkając ukradkiem na Malfoy'a. Nauczyciel zmierzył chłopaków wzrokiem i rzucił karcące spojrzenie w stronę Dracona, który siedział nadnaturalnie blisko towarzysza z ławki. Westchnął przeciągle i skinął z aprobatą, aby Potter się przesiadł. Do czego to doszło w tym świecie, że nawet Snape zgadza się z Potterem? Trzeba cofnąć czas i to cholera naprawić.Kiedy okularnik zmienił swoje miejsce, blondyn obdarzył nauczyciela najbardziej pogardliwym spojrzeniem na jakie było go aktualnie stać. Był wręcz wściekły, jak bogaty dzieciak, który nie otrzymał tego czego chciał. O ironio, dokładnie tak było. Dlaczego Potter był tak okrutny i nie chciał uszczęśliwić go krótką rozmową? Draco czuł niemiłe kłucie w sercu, jak sądził spowodowane najpewniej postępowaniem jego przypadłości. Zdał sobie sprawę, że rolę się odwróciły i to Gryfon był tym mniej przyjemnym w tej relacji.
CZYTASZ
Obserwator//Drarry
FanfictionCo może się wydarzyć, gdy pewien negatywnie nastawiony do społeczeństwa Ślizgon poprzez swoją głupotę i nieuwagę zacznie dostrzegać emocje, aury oraz myśli za pomocą zwykłego krótkiego spojrzenia? Będzie to jego nagroda od życia, czy raczej nieulecz...