Harry nieśpiesznie udał się w stronę sali nietoperza. Kątem oka ujrzał jasne światło różdżki kierujące się do Hogsmeade. Osoba, która o tej godzinie przypuszczalnie bez pozwolenia opuszcza szkołę jest skrajnie głupia. Czy tak jest? Na ten moment w rzeczy samej. Zapukał do drzwi i ze spokojem czekał na zaproszenie do środka.
-Wejść-usłyszał zza drzwi, po czym wszedł cicho do sali. Severus zmierzył go podejrzliwym wzrokiem i zamyślił się na moment.
-Gdzie jest Dracon?-zagadnął go nauczyciel, na co czarnowłosy odpowiedział mu tylko dziwnym wyrazem twarzy.
-Skąd mam to wiedzieć? Wyglądam na Zabiniego, czy Parkinson? Nie utrzymuje z nim jakichkolwiek kontaktów-mruknął patrząc sobie na buty. Skąd mu to do głowy przyszło? Tak jakby absolutnie nie zwrócił uwagi na to, że przez tyle lat walczą ze sobą praktycznie każdego dnia. Co za człowiek.
-Uspokój się Potter. Może przynajmniej wiesz gdzie mógł pójść?-spojrzał krzywo w jego stronę.
-Nie wiem... Chwila, a może jednak wiem...-powiedział cicho. Jasne, że do Trzech Mioteł. Pewnie ma doła i poszedł się nawalić.
-Wyrażaj się jasno Potter, przyprowadź go do mnie w ramach kary. Jeśli go nie znajdziesz, będziesz siedział u mnie za kare codziennie do końca roku. Nie próbuj wracać tu bez niego. Teraz spadaj i nie zawracaj mi głowy-warknął dosłownie wypychając Harrego za drzwi, trzaskając nimi niemiłosiernie głośno. Z jakiej racji ma on za nim łazić? Nie jestem jego niańką, która na każde zawołanie musi przyjść mu z pomocą. Pomaganie ludzią sprawia mi wiele radości. Malfoy nie jest człowiekiem. Jest zwykłym, plugawym karaluchem urody wili. Tak, nazwanie go Wilą jest pogardą.
Harry klnął po cichu idąc w stronę swojego dormitorium. Na dworze nie jest zbyt ciepło, więc wypadałoby ubrać się w należyty sposób. Chciał zrobić to jak najszybciej, ponieważ pewnie pojawią się pytania typu: ,,Harry, ty nie powinieneś być u nietoperza?". Jeszcze czego.
Wślizgnął się do dormitorium, po czym od razu pożałował, ponieważ przy kominku siedział Ron, Hermiona oraz Ginny z Nevillem. Super, świetnie.
-Harry, a ty nie powinieneś być u nietoperza?-zapytał Ron ze zdziwieniem. A nie mówiłem?
-Tak byłem tam. Było na tyle zimno, że... Eeee Snape pozwolił iść mi do dormitorium po płaszcz-powiedział przeciągając wszystkie sylaby w nienaturalny sposób.
-Ah, miło z jego strony-powiedział Neville z lekkim uśmiechem.
-Tak, bardzo miłe-chłopak zaśmiał się niezręcznie, wziął płaszcz i w pośpiechu opuścił dormitorium. Było w lochach zimno i przyszedłem po płaszcz. Zdecydowanie nie potrafię kłamać. Nawet dziecko nie uwierzyłoby w tak dziwną wymówkę. Faktycznie, w lochach jest zimno, ale bez przesady. Jego przyjaciele zdecydowanie muszą ufać mu na tyle, że wierzą w takie farmazońskie bajki dla małych czarodziejów i czarownic. Okularnik ubrał na siebie pelerynę niewidkę, aby nie przykuć czasem uwagi Filcha patrolującego korytarze Hogwaru. Godzina nie była późna, a wręcz przeciwnie. Trochę po dwódziestej dla niektórych uczniów jest nadal południem i czują się odpowiednio ożywieni, aby udać się do któregoś z domów na swoistą ,,domówkę". Czy Harry lubił imprezy? O ile w ogóle ma jakieś kiedyś się zjawił. Nie przepadał za nimi, wszędzie alkohol, pijani ludzie z dziwnymi zamiarami. Oczywiście nie mówi tu o grzecznych gryfońskich imprezach, które były zwykłą posiadówką wśród przyjaciół i słodyczy z Miodowego Królestwa. Kiedyś ,,przypadkiem" przyplątał się z Deanem na imprezę ślizgonów. To było coś wykraczającego poza ludzkie pojęcie. Trzeba wspomnieć, że było z tym trochę problemów, zważając na wizję gotowania eliksiru wielosokowego. Co prawda było to odrobinę problematyczne, lecz powtarzał dokładnie to samo co na drugim roku. Ponowne stał się jednym z tych obrzydliwych ludzi. Wracając do całokształtu ich imprez. Jakby to powiedzieć... W czasie imprezy całe dormitorium Ślizgonów zamienia się w istny basen Ognistej Whisky. W praktyce nikt poza ich towarzystwem nie miał pojęcia, jakim cudem przemycają oni tyle alkoholu i kto na to zezwala. Oczywiście gdyby ktokolwiek wiedział o tych imprezach. Na całe dormitorium nałożono zaklęcia wyciszające, przez co nawet najgłośniejszy ryk, czy pisk nie wydobędzie się poza portret Salazara w lochach. Chorzy, lecz intrygujący ludzie.
CZYTASZ
Obserwator//Drarry
FanfictionCo może się wydarzyć, gdy pewien negatywnie nastawiony do społeczeństwa Ślizgon poprzez swoją głupotę i nieuwagę zacznie dostrzegać emocje, aury oraz myśli za pomocą zwykłego krótkiego spojrzenia? Będzie to jego nagroda od życia, czy raczej nieulecz...