34. Wewnętrzne knowania Dracona Malfoy'a

1.9K 170 235
                                    

Harry postanowił kompletnie wyleczyć się ze swojej chorej fascynacji na tle tlenionego  australopiteka, z który stety, czy niestety musi dzielić dormitorium. Na szczęście jest to przejściowe i za jakiś czas chłopak uwolni się z zimnych lochów i wróci do swojego ciepłego pokoju oraz wieczorków przy ciepłej herbatce, z przyjaciółmi i Ginny na kolanach. Łatwo powiedzieć, ciężej działać. Malfoy był po prostu cholernie interesujacy. W każdym tego słowa znaczeniu.

Ale czy aby na pewno będzie tak łatwo pozbyć się go z własnego życia? I to jeszcze pozbyć się na amen. W końcu nikt nie jest w stanie określić, kiedy Malfoy postanowi opuścić ten świat lub zwyczajnie opuści Gryfona, darując mu święty i należyty spokój. Im dłużej ciągnie się ta wyimaginowana sytuacja, tym częściej Harry z desperacji ma ochotę podejść do blondyna i uderzyć go w twarz. Nic mu to nie da, może oprócz delikatnej satysfakcji. Chłopak dalej będzie w jego głowie, a czasem nawet zbyt blisko jego przestrzeni osobistej.

Nocne majaki chłopaka były kolejnym powoden Pottera do walki z samym sobą. Powinien być wyrozumiały dla jego przypadłości, ale powoli miał ochotę go poddusić. Czasem blondyn wiercił się na łóżku jak dzikie zwierzę, krzyczał, rzucał w niego przedmiotami i wyglądał jak szaleniec. I chociaż jego aparycja pozostawiała aktualnie wiele do życzenia, z powodu kolejnych spadków wagi, dalej był równie silny i potrafił mu nieźle przywalić. Były również momenty, w których był najprzyjemniejszą wersją siebie. I właśnie w tych chwilach okularnik pozostawał nim bezgranicznie oczarowany. Taki spokojny, bezbronny, z delikatnie zaróżowionymi policzkami. Cóż poradzić, zapewne jeszcze będzie żałował tego swojego dziwactwa. Czasem Malfoy postanawiał losowo wydrzeć się na Harry'ego. Nie miał wtedy hamulców i doczepiał się każdego aspektu jego życia. Mimo, że Gryfon był już do tego przyzywyczajony i nie brał jego słów na poważnie, lubił się z nim podroczyć i go delikatnie pomęczyć. Wystarczyło wzbudzić z Ślizgonie poczucie winy, a ten od razu przepraszał, ze strachu, że zapewne podczas kolejnego ataku pozwoli mu się udusić. Bywało jednak i tak, że Dracon przedobrzył w swojej obraźliwej wiązance. Wtedy jedynym co usatysfakcjonowało by Pottera, byłby widok Malfoy'a klęczącego przed nim, zajmującego czymś te swoją niewyparzoną, śliczną buźkę.

-Miono, masz już suknię na bal?-zagadnął ją rudowłosy, biorąc kolejną porcje makaronu na talerz.

-Huh? Od kiedy cie to interesuje?-mruknęła krzywiąc się nieznacznie. Przygryzła dolną wargę i rzuciła pogardliwe spojrzenie w stronę Lavender siedzącej kilka osób dalej.

-Nie znam się na tych sprawach, ale chyba powinienem mieć jakiś dodatek dopasowany do twojej sukienki-wzruszył ramionami i spojrzał wymownie na Harry'ego, jakby oczekiwał od niego potwierdzenia swoich słów.

-Nie bądź śmieszny Ronaldzie. Nawet mnie nie zaprosiłeś. Jeszcze kilka tygodni temu jęczałeś mi nad uchem, że idziesz z Brown. Nie wiem czego ode mnie oczekujesz-mruknęła z poważną miną. Harry przytkał sobie usta ręka, żeby nie wybuchnąć śmiechem.

-Hee? Dlaczego ja tego nie pamiętam?-warknął i zrobił się purpurowy ze złości.

-Co za kretyn-zaśmiał się czarnowłosy i zdjął okulary, aby przetrzeć swoje delikatnie załzawione oczy.
-Chłopie, popełniłeś dokładnie ten sam błąd co kilka lat temu!-wyśmiał przyjaciela i spojrzał na Hermione, której mina była najczystszym przykładem zdegustowania absolutnego.
-Idzie z Krumem-dodał już poważnym tonem patrząc na przyjaciela.

-No cholera! Ten typ nigdy nie skończył szkoły, że znowu tu będzie?-ryknął żałośnie i uderzył głową w stół, przyciągając wzrok kilku osób w pobliżu. Harry znowu zrobił poważną minę, żeby nie zaśmiać się Ronowi w twarz. Zależało mu na tym, aby jego przyjaciele w końcu się zeszli, ale chłopak czasem zaskakiwał swoją niszową błyskotliwością i bardzo spowolnionym zapłonem w kwestii swoich spraw sercowych. Będąc szczerym, tylko z Mioną nie potrafił sobie tak szybko poradzić, co ewidentnie czyni ją wyjątkową... Lub po prostu rozsądną.

Obserwator//DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz