Zaparzyłam dwudziestą kawę tego poranka i z uśmiechem zaniosłam ją do najbliższego stolika. Kawiarnia April dawno nie miała się tak dobrze. Dostałam nawet podwyżkę, dzięki której nie tylko stać mnie było na mieszkanie z Justinem, ale mogłam też odłożyć trochę pieniędzy na nowe buty z najdroższego sklepu w mieście. Chciałam, by pasowały do mojej kurtki i mimo, że były drogie, do zimy zostało mi jeszcze dużo czasu. Od mojej wyprowadzki minął tydzień, a ja czułam się jak nowo narodzona. Wygrałam z Justinem w sprawie płacenia za mieszkanie - na początku nie chciał ode mnie żadnych pieniędzy, ale nie potrafiłam się na to zgodzić. Chciał dobrze, wiedziałam o tym, ale po uwolnieniu się od matki i jej partnera było mnie stać na dokładanie się do czynszu. Dzięki Justinowi przytyłam dwa kilogramy i nie wyglądałam już jak duch. Cieszyłam się. Każdego dnia, kiedy budziły mnie promienie słońca, uśmiechałam się, cicho wychodziłam z sypialni i robiłam śniadanie dla mnie i dla chłopaka. Wróciłam do życia, które kochałam. Do niedzielnych spacerów i bezpiecznego mieszkania. Dzięki zmianie warunków życia mogłam pokochać też swoją pracę. A kiedy ja odkrywałam zaskakujące, dobre strony bycia kelnerką w kawiarni zmarłej April, klienci również wydawali mi się bardziej zadowoleni.
- Dzień dobry, czy mógłbym złożyć zamówienie na panią i filiżankę espresso? - Justin był moim ostatnim klientem. Odbieranie mnie z pracy stało się jego nowym rytuałem. Nigdy się nie spóźniał, co bardzo doceniałam.
- Już przynoszę - odpowiedziałam z uśmiechem i popędziłam w stronę kuchni. Stare radio wygrywało ,,I Wanna Be Loved By You". Nuciłam melodię pod nosem, nalewając gorący napój do białej filiżanki. Poczułam przyjemny zapach gorącej kawy. Uwielbiałam tę pracę również ze względu na magiczną woń napoju. Przywoływał on miłe wspomnienia drogich restauracji, w których moi rodzice niedzielami często pili kawę. Po wyśmienitym obiedzie i długim spacerze w parku namawiałam ich na podwieczorek. Tata zabierał nas do eleganckiej restauracji, gdzie na każdym stole stał dzbanek z ogromnym bukietem białych goździków, a kelnerzy mówili w pięciu językach. Rodzice oprócz kawy dla siebie, zamawiali przepyszną, ciepłą szarlotkę z gałką lodów waniliowych dla mnie. Z niecierpliwością czekałam na zamówienie, przyglądając się mężczyźnie grającemu na fortepianie jedną ze znanych relaksujących etiud, której tytuł miał zwyczaj wylatywać mi z głowy. Kiedy kelner przynosił parujący kubek z kawą, wiedziałam, że dostanę wyczekiwaną szarlotkę.
- Zamówienie dla pana - powiedziałam do Justina, stawiając przed nim espresso.
- Dziękuję, Lily - odpowiedział, a ja nie mogłam się powstrzymać przed zanuceniem kolejnego wersu piosenki. - A może powinienem powiedzieć Sugar?
Zaśmiałam się.
- Przepraszam, uwielbiam tę piosenkę - wyjaśniłam. Zrobiło mi się ciepło na sercu po usłyszeniu komplementu, chociaż wiedziałam, że nie przypominałam Marilyn Monroe.
- Nie przepraszaj, masz przyjemny głos - odparł, popijając kawę. - Wersja z 1959 roku. Od kiedy to postanowiono zrezygnować ze słabych popowych kawałków na rzecz ponadczasowej Monroe?
- Dzisiaj szefowa zdecydowała o zmianie klimatu i powrocie do tradycji April- odpowiedziałam z uśmiechem. Już cieszyłam się na wieczór muzyki jazzowej, bez znaczenia, czy ktoś postanowi się zjawić. - Znów czuję tu jej ducha.
Justin odłożył filiżankę i odsunął ją na bok. Nachylił się w moją stronę i wyciągnął dłoń. Gdy tylko dotknął moich włosów, zmrużyłam oczy pod wpływem przyjemności.
- To dzięki twojemu szczęściu kawiarnia odzyskuje swój dawny blask - mówił, głaszcząc mnie powoli. - Chciałem cię o coś zapytać. - Odsunął dłoń, a ja spojrzałam w jego oczy ze skupieniem. Nie potrafiłam domyślić się, o czym mówił. - Nadal nie byliśmy razem na oficjalnej pierwszej randce.
Chwyciłam jego dłoń i uśmiechnęłam się.
- Przecież byliśmy razem na koncercie i często chodzimy razem na spacery - zaczęłam, ale przerwał mi spojrzeniem. Rozumiałam mowę jego oczu, więc przestałam mówić.
- Nie wymigasz się od pierwszej randki - odpowiedział, grożąc mi palcem. Wyglądał zabawnie, kiedy starał się być wobec mnie surowy. - Pójdziemy do kina.
Zaśmiałam się. Przypomniała mi się nasza rozmowa o naleśnikach.
- Nie mów, że nie lubisz kina, ktoś kto śpiewa ,,I Wanna Be Loved By You" musi je kochać - mówił, a ja powstrzymywałam śmiech na myśl, że romantyczna wersja Justina przejmowała nad nim kontrolę i atakowała mnie fantazjami z romansów.
- Uwielbiam kino. Widzę, że nie mam wyboru i pójdę na pierwszą randkę, chociaż wydaję mi się, że już mamy ją za sobą. Mam tylko jeden warunek - wybiorę film.
Ton, którym mówiłam nie pozwalał na jakąkolwiek formę sprzeciwu. Jeśli już miałam grać jakąś rolę we wymarzonym wieczorze Justina Biebera, chciałam znać scenariusz. Jego spojrzenie mówiło, że w środku chłopaka toczyła się bitwa, czy warto ryzykować tak wiele.
- Zgoda - poddał się, co przyjęłam z satysfakcją.
- A teraz przepraszam pana, ale muszę iść kupić coś, w czym mogłabym się pokazać w kinie - podałam mu rękę i zostawiłam go zdziwionego i całkowicie zdezorientowanego. Miałam mało czasu. Na taką okazję musiałam ubrać coś, w czym czułabym się komfortowo. Chociaż nigdy nie byłam romantyczna - ciężko być romantycznym, kiedy nie potrafisz odczuwać emocji - chyba zaraziłam się od chłopaka jego entuzjazmem. Nie mogłam się okłamywać - myśl o siedzeniu w kinie w tej samej, szarej bluzie, którą znalazłam w szatni w pracy na dnie mojej szafki, wydawała mi się odrzucająca. Zasłużyliśmy na randkę z odrobiną luksusu. Z uśmiechem weszłam do pierwszego sklepu, ale szybko mój humor zginął gdzieś przy framudze drzwi, kiedy zobaczyłam sukienki w kwieciste wzory i bluzki z falbanami. Wszystko wydawało mi się mdłe i nie wyobrażałam sobie siebie jako nimfy. Wyszłam, starając się zapomnieć o koszmarnym sklepie i znaleźć w sobie resztki entuzjazmu. Wymusiłam uśmiech i poszłam dalej, rozglądając się za czymś interesującym. Przecież to niemożliwe, żeby w każdym sklepie sprzedawali to samo.
CZYTASZ
Don't Let Me Down
FanfictionUmrzeć można nie tylko raz. Najlepiej rozumie to Lily, która razem z bliskim pochowała też cały swój świat. Czy Justin nauczy ją, że narodzić też można się kilkakrotnie? A może to, co Lily odbiera jako zmartwychwstanie okaże się upadkiem? ...