Przebudzenie w sennym pokoju

305 30 5
                                    

Pływające blisko sufitu ciężkie myśli i świadomość swojego życia opadły na mnie, wybudzając ze snu. Otworzyłam oczy, starając się dojrzeć jakikolwiek kształt w otaczającej mnie ciemności. Nie wiedziałam, gdzie byłam. Czułam się jakby ktoś rzucił mnie na drugi koniec kosmosu i zostawił w nicości, dryfującą i sparaliżowaną.
- Lily? - męski, zachrypnięty głos przywołał wspomnienia o szaleństwie upalnego dnia w kawiarni. Poczułam rumieńce na twarzy na myśl o tym, że byłam podobna do swojej matki. Zachowywałam się jak pijana, tylko czymś innym. Mimo wszystko czułam zażenowanie.
- Przepraszam, nie wiem, czemu to zrobiłam - wymamrotałam żałosnym głosem.
- Szalejesz przy mnie - westchnął cicho, przytulając mnie do swojego gorącego ciała.
- Nie wiem, czy to dobrze - wymamrotałam pod nosem, ale był tak blisko mnie, że moje słowa płynęły leniwie prosto do jego słów.
- Na pewno będzie to lepsze od powolnego zabijania się w domu twojego pijanego ojca - mówił już bardziej stanowczo. Czułam, jak jego mięśnie spijają się i dociskają do mojego ciała.
- To nie mój ojciec - starałam się zachować spokój, ale coś we mnie zadrżało, przebudziło się do nowego życia. Wciąż czekało na jakiś moment, by ujawnić swoje istnienie.
- Przepraszam, nie wiedziałem - wystraszyłam go, bo odsunął się ode mnie lekko i gładził po ramionach, starając się zapobiec tragedii. Czułam się tak źle z myślą, że porównał ten upojony wrak człowieka do mojego ojca. Mężczyzny, którego śmierć wzięła duszę swej córki ze sobą. Zniknęła na wiele lat, sprawiając, że z serca odpłynęło całe życie. Ten organ ukrył się gdzieś we mnie i zapomniałam o nim na wiele lat. Justin wyciągnął tylko rękę w stronę nieba, a moja dusza przytuliła się do jego dłoni. Budziłam się, zasypiając w ciemnościach pokoju.

Don't Let Me DownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz