Co się stało, gdzie ja jestem?
Nie pamiętam jak tu się znalazłem...
Strasznie duszno w tej drewnianej skrzyni
Bolą wszystkie moje ciała kości!
Zamknięty, odcięty od świata żywych
Czy wy mnie w szafie zamknęliście?
Wypuście mnie stąd żartownisie
Libacje alkoholowe i przednie żarciki
Zostawcie dla siebie - nie dla mnie!
Krzyczę i drę, ale nikt nie słyszy
Pcham się i wiję jak oślizgły robak
Lecz drzwi nie ruszają, klamka zatrzasnęła się
Na cztery spusty - czy to jakiś nieludzki żart?!
Powietrza brakuje, czuję pot i okropne gorąco
Zaraz w tej ciasnej przestrzeni dostanę pierdolca!
Klaustrofobii nie mam, ale jak wyjdę to Was załatwię
Koledzy od siedmiu boleści, zemszczę się za to...
Nikt nie słyszy, lecz ja słyszę własne ryki
Nie wiem co myśleć, nie wiem gdzie uciec!
Zaczynam rozważać co się stało
Zacząłem przypominać sobie co się podziało...
Po pijaku z kumplami dojechać do dziewczyny chciałem
Niefortunnie, najwidoczniej coś się ze mną zdarzyło?
Zacząłem panikować, uświadamiać sobie realia
Tej niecodziennej sytuacji - bagno bez wyjścia?
Ja jestem zamknięty w trumnie drewnianej
Najwidoczniej dobrze zbudowanej, głucho-szczelnej...
Nie! Nie mogę umrzeć w ten sposób!
Trup w szafie - o ironio, to nie dla mnie!
Chcesz mnie zabić przebrzydła cholero?
Nie dzisiaj, nie jutro! Jesteś tylko skrzynią!
Zacząłem kombinować, telefon nie miał zasięgu
Patrzę co jeszcze mam pod ręką...
Przeszukuję ubrania i inne pierdoły
Zaraz z nerwów puszczą mi zawory!
Nie mam nic tylko pieniądze, ale gówno z tego
Śmierci kasą nie przepłacisz.
Podsunąłem nogi jak najbliżej możliwe, obmacałem ściany
Zacząłem wkurwiony kopać, czułem że na nogach rany
Pojawiają się od mojego wysiłku, bolą wszystkie palce
Wszystko przeciwko mnie, zdany tylko na siebie!
No ruszajcie, przebrzydłe, spróchniałe drewno!
Kopnąłem po raz trzy setny i zrobiłem dziurkę
Lecz to nie koniec walki o przetrwanie...
Czas zaczął odliczać rychłą zagładę!
Piasek i żwir nad trumną zaczął się przedzierać
Nie chcę marzeń żywcem w trumnie zakopywać.
Co mam zrobić w tym momencie, czy to koniec?
Czy po mnie przyszła ta wiedźma parszywa?
Kombinuję i myślę co zrobić...
Wiem już, spróbuję wydostać się jak robactwo
Przekopię się przez tą dziurę jak dzik, pies, lis
Podwinąłem rękawy, przesypuję na boki kupę piachu
Siadam i czekam na dobry moment
Czas wydostać się z dziupli unicestwienia!
Zarzucam ubranie jak kokon, aby osłonę zrobić
Przed tym żwirem, który niemal zasypał całą trumnę
I teraz sypie mi się popiół po głowie
Jednak walczę do końca, nie poddaje graby
Pchnę ku górze, walę głową w lukę
Idzie powoli, lecz progresywnie
Nigdy nie czułem się jednocześnie martwy i żywy!
Wystawiam głowę przez szczelinę, już prawie
Ujrzałem światło, zaczynam się drzeć, błagam o pomoc
W końcu ktoś podbiega do mnie i rozkopuje
Te przebrzydłe czeluści, gdzie spoczywały moje ciała kości...
CZYTASZ
Zbiór wierszy Roja
PoezjaPisanie poezji to rozmowa ze samym sobą - list który pozostawiamy nawet dla samych siebie i wraz z upływem lat wracamy do naszych starych przemyśleń, niekiedy dziwiąc się naszym tokiem myślenia.