7. Niedopasowani.

558 43 21
                                    

Syf. Tak w wielkim skrócie można było określić wnętrze naszego nowego lokum. Nikt nie zaglądał tu od kilku lat, czego skutkiem były tumany kurzu, pajęczyny na dosłownie wszystkim i te cholernie przerażające drobne istotki zwane pająkami.

— Zabieramy się do sprzątania — ogłosił kapitan, wiążąc na szyi chusteczkę. — Eren i Mikasa zajmą się kuchnią, Obdarzeni łazie...

— Chwila, kochaniutki — przerwał natychmiast Kuruno, wyciągając przed siebie dłoń w geście oburzonego sprzeciwu. — Nami nie rządzisz, tylko swoją bandą, więc to im rozkazuj sprzątać. Ja mam  na to zbyt delikatne drogi oddechowe, nie wspominając nawet o uczuleniu na sprzątanie. Także bardzo nam przykro, ale odmeldowujemy się, kapitanie. Jakby ktoś nas szukał, będziemy trenować przed tym — tu zamachał wypielęgnowaną dłonią w powietrzu — domem.

Powstrzymując uśmiech, ruszyłam za ciemnowłosym. Za sobą słyszałam oburzone głosy Zwiadowców. Z jednej strony mieli rację, ale z drugiej nie należeliśmy do ich kompanii i w umowie jasno było uwzględnione, że słuchamy rozkazów jedynie na wyprawach lub w sytuacjach kryzysowych. Sprzątanie nie należało do żadnego z powyższych. No chyba, że kapitanek bał się brudu. 

— Kuruno, odwróć się i nie podglądaj!

Gdy tylko chłopak posłusznie wykonał polecenie dziewczynki, ta zaczęła się rozbierać do naga. Zerknęłam na dom, czy aby nikt nie postanowił odetchnąć świeżym powietrzem, ale najwidoczniej nikomu nie przeszło to przez myśl. Chwilę później jasnowłosa wcisnęła mi w ręce swoje poskładane ubrania i zachichotała, przywołując moc. Niecałą minutę później dziewczynka zniknęła, a na jej miejscu stała mała sarenka.

— Nie oddalaj się za bardzo. Nie wiemy, co grasuje w okolicznym lesie, czy jacy ludzie postanowią nas podglądać — poprosiłam, odkładając ubrania na nasze bagaże, które wciąż leżały na trawie przed chatką.

Sarenka pokiwała łbem i zaczęła wesoło podskakiwać wokół drewnianego domku, ciesząc się chwilową swobodą.

— Dobra, a ty co chciałeś ćwiczyć? Przypominam tylko, że jestem kobietą, jakbyś zapomniał.

Kuruno prychnął i wywrócił oczami, jawnie ukazując swoją irytację. Och jejku, ależ on wrażliwy.

— Właśnie dlatego chcę ćwiczyć, głupia. Hipnozę mężczyzn opanowałem do perfekcji, ale z wami, kobietami, sprawa ma się zupełnie inaczej. Już sam się zastanawiam, czy to moja moc jest słaba, czy po prostu macie silniejszą wolę od facetów.

Zachichotałam i usiadłam na trawie, a chłopak uczynił to samo, na przeciwko mnie. Odetchnął kilka razy głęboko i zaczął powoli uwalniać moc. Spojrzał na mnie pytająco, na co tylko kiwnęłam głową. Nie mogłam się doczekać!

— Larisso Helder, jestem teraz twoim panem.

Poczułam to dziwne uczucie, jakby Kuruno otaczał mnie jakimś aksamitnym materiałem o odurzającym zapachu. Zaszumiało mi w głowie, gdy zwiększył ilość uwalnianej mocy. Jego głos odbijał się słabym echem w mojej głowie, chociaż w rzeczywistości nic nie mówił. Był silniejszy, niż ostatnio, gdy tak trenowaliśmy. Ale i tak zbyt słaby.

Zamrugałam i skupiłam się na pojedynczym źdźble trawy i to wystarczyło, by połączenie zostało przerwane. Ciemnowłosy wydał z siebie pełen frustracji syk i opadł na plecy, zaplatając ręce na piersi.

— Zróbmy minutę przerwy, użyłem na ciebie bardzo dużo mocy - wymruczał chłopak, podpierając się na łokciach i wystawiając twarz do słońca.

— Było lepiej, niż zwykle — starałam się go pocieszyć, ale on tylko parsknął śmiechem.

— Z łatwością to przerwałaś. Ciekawi mnie, czy to ty masz silną wolę, czy po prostu moja moc nie nadaje się do kontroli kobiet. Niestety, nie mam na kim przeprowadzić próby kontrolnej.

Czarownica kontra Tytani || Levi AckermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz