~1~

87 12 2
                                    

Wysokie, dębowe drzwi pokryte złotymi ornamentami: smoki wijące się wśród kwiatów, dumni rycerze na koniach, ludzie tańczący wokół ognisk. Wrota prowadziły do sali tronowej, w której władca udzielał posłuchań dla ludzi z gminu, rozsądzał spory oraz przyjmował emisariuszy. Dwie postacie stały w obszernym hallu wpatrując się z uporem w zdobienia. Wysoki, ciemnowłosy mężczyzna, o szafirowych oczach i smukła kobieta o rudych włosach spływających falami na jedno ramię. Oboje trzymali w dłoniach liściki z rozkazem stawienia się u króla i teraz czekali z niepokojem na wezwanie do komnaty. Poza grzecznościowym powitaniem nie zamienili ze sobą nawet słowa. Nie było to spowodowane strachem, nienawiścią czy pychą. Tak już po prostu było, przedstawiciele ich profesji nie mieli sobie nawzajem nic do powiedzenia, żadnej walki, rywalizacji, jedynie chłodna obojętność, nakazująca każdemu pilnować swoich spraw. Kiedy ich imiona zostały wywołane razem, z lekkim uczucia zaskoczenia i niepokoju, ramię w ramię wkroczyli do wielkiej sali, by stanąć przed obliczem władcy. Monarcha obrzucił ich bystrym spojrzeniem.

- Jakże miły to widok, oglądać dwoje najwierniejszych mi ludzi w królestwie. Witaj lady, do twarzy ci w rudym, witaj, hrabio, cieszy mnie twój bezpieczny powrót z wyprawy.

Na ustach wezwanych zatańczyły niepewne uśmiechy. Władca, mimo swoich lat wciąż tryskał energią, a jego bezpośrednie podejście uczyniło go sławnym na wielu dworach.

-Sądząc po waszych chłodnych spojrzeniach jeszcze się nie mieliście jeszcze okazji się poznać. Lady Aithne, oto sir Liadan Daveth Raegan aep Artair, przywódca królewskiego korpusu dyplomatycznego. Hrabio, poznaj lady Aithne Lyall, moją główną… co tu ukrywać… moją główną panią szpieg.

-Jestem zaszczycony, milady. –rzekł sir Liadan całując dłoń kobiety.

-Mi również bardzo miło poznać, hrabio.- skromnie odrzekła lady Aithne.

-A więc skoro jesteśmy wśród swoich, to najwyższy czas abym przedstawił wam cel tego spotkania. Wiecie, że czasy są niespokojne, na dworach sztylety błyszczą częściej niż bransolety, w kielichy łatwiej znaleźć truciznę niż wino, a tym co najcenniejsze staje się nie złoto czy srebro, a informacja. Nikt nie rozumie tego lepiej od was, mistrzów w swoim fachu. Dlatego też postanowiłem utworzyć grupę do zadań specjalnych, osób, które nie bojąc się pobrudzić rąk, w blasku dnia i w mrokach nocy będą niestrudzenie służyli swemu państwu. Mam tu na myśli waszą dwójkę.

W oczach wspomnianej dwójki zabłysły niedowierzanie i niechęć. Nie tego oczekiwali.

-Panie, jeśli zechcesz mnie wysłuchać… Rozumiem twój zamysł, ale…- aksamitnym głosem zaczęła Aithne.

-Nie ma żadnego ale! – głos władcy zadźwięczał stalą. – Nie obchodzą mnie wasze intrygi i gierki! Jestem waszym władcą i macie być posłuszni! Przemyślałem cały projekt i nie mam zamiaru z niego rezygnować przez wasze bezsensowne uprzedzenia! Jak rzekłem tak się stanie! Jeszcze dziś wieczorem otrzymacie dokładne wytyczne.

-Twe słowa są dla nas rozkazem, Wasza Wysokość.

Dyplomata i szpieg potulnie oddali ukłon władcy, po czym zostali odprawieni. Gdy tylko rzeźbione wrota zatrzasnęły się za ich plecami, uśmiechy zostały zastąpione zimnym blaskiem oczu. Stali, mierząc się wzrokiem, skazani na swoje towarzystwo przez kaprys monarchy.

-Musimy porozmawiać, mój panie.- chłodno rzekła Aithne.

-I to poważnie, milady.- zgodził się zimno sir Liadan.

*******

-Bądźmy szczerzy- westchnęła Aithne- Żadnemu z nas taki obrót spraw nie przypada do gustu.

-Muszę się z tobą zgodzić madmoiselle… Jest mi to wyjątkowo nie na rękę, ale rozkaz Jego Wysokości to świętość dla arystokraty. Aczkolwiek moja sytuacja domowa może na tym znacząco ucierpieć.

-Żona będzie się niepokoić?- złośliwy uśmiech wpełz na usta Aithne

- Prawie żona. Ale owszem, będzie- odparł Liadan- Czy taka odpowiedź cię satysfakcjonuje miladay?

- Jaśnie hrabia staje się nieuprzejmy- dziewczyna podeszła do okna, odwracając się do niego plecami- Ale to zrozumiałe biorąc pod uwagę sytuację w jakiej się znaleźliśmy. Proszę jednak pamiętać, że konflikt ze mną to pewien wyrok. Stąpa hrabia po wyjątkowo cienkim lodzie.

- Zamierzasz raczyć mnie historyjkami, o doskonałej w swoim fachu pani szpieg?

Aithne zaśmiała się i odwróciła głowę. Okalane gęstymi rzęsami oczy surowym wzrokiem mierzyły twarz hrabiego.

-Skądże.- z dumnie uniesioną głową podeszła do niego- Po prostu mousieu daję ci do zrozumienia, że w przypadku zdrady, dezercji lub ataku na moją osobę, spłodzenie potomka pozostanie w sferze twoich marzeń. Zatem oby nasza współpraca była owocna.

Rudowłosa wyciągnęła rękę, którą hrabia uścisnął z pewnym siebie uśmieszkiem. Następnie każde z nich odwróciło się, idąc w swoją stronę. Nagle przy głowie Liadana świstnął sztylet, wbijając się w zdobione drzwi przed nim. Mężczyzna szybkim ruchem odwrócił się łapiąc Aithne za ramię i wykręcając je. Ona zaś wymierzyła mu cios w brzuch, lecz ten został zablokowany. Zastygli trzymając się nawzajem za ręce. W pewnym momencie dziewczyna uwolniła się i odskoczyła, zgarniając sztylet

-Gratuluję refleksu hrabio. Być może współpraca ta będzie owocna?- rzuciła lekko odchodząc

-Też żywię taką nadzieję- odparł, wpatrując się w rysę po sztylecie

____________
Witam wszystkich serdecznie w nowej książce! (To chyba jedyna w której rozdziały będą się pojawiać regularnie) Pisana jest razem z Precelek17. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu!

Edgar i bzdury o szpiegachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz