~14~

19 7 0
                                    

Minęło kilka kilka miesięcy, w królestwie Alaname trwało lato. Zdrowie władcy zdawało się poprawiać, a pochłonięty sprawami państwa co i rusz wysłał swoich szpiegów na misje. Co znamienne osobno, więc Aithne i Liadan praktycznie nie rozmawiali. Wydarzenia na balu i potem wzniosły między nimi mur, którego żadne z nich nie potrafiło zburzyć. O ile Aithne zdawał się tym nie przejmować, to Liadan chodził jak struty. Coraz rzadziej pojawiał się na spotkaniach szlachty i coraz częściej czuć było od niego alkohol. Nikt nie znał przyczyny takiego stanu rzeczy. Nessa robiła co mogła by rozweselić narzeczonego, ale wydawać by się mogło, że jej obecność tylko pogłębiała jego udrękę. Za kilka miesięcy mieli stanąć na ślubnym kobiercu, a z panem młodym działo się coś niedobrego… Za to Aithne wręcz przeciwnie, jakby rozkwitała. Na zamku krążyły plotki, że to właśnie z jej powodu baron Daniel został ambasadorem i nie powrócił do rodzinnego księstwa. Niewiele osób dawało im wiarę, co nie zmieniało faktu, że barona i skrytobójczynię widziano razem coraz częściej.

*************

Aithne turlała się po łóżku, ze szczęścia chciało jej się śmiać i krzyczeć. Właśnie wracała z kolejnego spotkania z baronem i zdawała z niego relację Edgarowi. Szczurek słuchając gadaniny właścicielki o wspaniałości Daniela wyglądał jakby zaraz miał zwymiotować, co wiele mówi u kogoś, kto jest w stanie zjeść praktycznie wszystko, łącznie ze starą skarpetką. Zachowanie Aithne stawało się powoli nie do zniesienia. Odkąd poznała tego, pożalcie się bogowie, barona, stała się zadurzoną nastolatką. Daniel to, Daniel tamto, tylko czekać aż zacznie trzymać jego portret nad łóżkiem. Gryzoń parę razy widział jego postać przed drzwiami gdy ten odprowadzał Aithne. Coś mu nie pasowało w tej postaci, instynktownie czuł niechęć do pana idealnego. Gdy podzielił się swoim odczuciem z Natem, stary szpieg przyznał mu rację. Coś było nie tak, ale żaden nie był w stanie sprecyzować tego odczucia niepokoju. gdy opowiedzieli o tym Aithne, ona tylko się roześmiała i orzekła, że to zwykła zazdrość. Ale oni wiedzieli swoje.

************

    Liadan siedział w swojej komnacie wpatrując się  tępo w ścianach. Całe dni myślał tylko o dręczących go porońcach, w bezsenne noce zagryzał wargi do krwi, roniąc łzy. Przejrzał wszelkie dostępne mu księgi, ale nie znalazł ani słowa o zdjęciu klątwy. Coraz częściej rozważał zerwanie zaręczyn. Być może z kimś innym Nessa byłaby szczęśliwa? Nie zauważył nawet, kiedy za oknem zapadł zmrok. Gdy znikło ostatnie światło dnia, usłyszał ciche drapanie w okiennice. Na parapecie ujrzał białego gryzonia z liścikiem w pyszczku. Czyżby Aithne? Gdy sięgnął po zwitek papieru, szczur na moment wbił pazurki w jego dłoń i spojrzał mu w oczy, czarnymi jak obsydian ślepkami. W jego wzroku była prośba… czyżby o pomoc? Dla kogo? Wrażenie zniknęło tak szybko, jak się pojawiło, albinos uciekł a Liadan został z liścikiem ręku.

,,Jeśli nadal chcesz pomóc narzeczonej, staw się przy Wschodniej Bramie.

Bądź bez broni.

A.L.”

Czyżby jednak by wybaczyła? Skoro była niewinna, powinien móc jej zaufać… Ale czemu uratowała prawdziwego truciciela? Nie ważne, teraz liczyła się tylko Nessa. Powiedział, że jest gotów poświęcić dla niej życie, więc się nie cofnie. Nawet bez broni poradziłby sobie z niebezpieczeństwem, miał zawsze magię. A klątwy nie uda się zdjąć nie podejmując ryzyka. Cicho jak kot wymknął się z uśpionej rezydencji. Przy bramie czekała na niego Aithe w długim, czarnym płaszczu i dwa osiodłane konie.

-Siadaj, mamy mało czasu. - rzuciła sucho asasynka.

Nie czekając na niego pogalopowała w noc. Musiał nieźle pogonić konia, aby nadążyć. Wiatr zerwał z jej głowy kaptur i dopiero teraz Lidan dostrzegł, że jej rozpuszczone włosy lśnią płynnym srebrem. Kogoś mu przypominała…. Kogoś kogo znał…

Edgar i bzdury o szpiegachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz