Uciekał. Była ciemna noc, a księżyc znikł za chmurami. Goniący go strażnicy nie dawali za wygraną. Był znacznie zwinniejszy, ale mimo to go doganiali. Kilkakrotnie potykał się, zdzierając ręce i kalecząc kolana.
-Wracaj tu mała dziwko! - krzyczeli ścigający go mężczyźni.
Przyspieszył kroku, wpadając do opuszczonego domu. Wejście do piwnicy było zamknięte na głucho, pobiegł więc schodami na górę. Przecisnął się przez szczelinę w zasypanym deskami z dachu wejściu i z ulgą wczołgał się pod łóżko, będące jednym z niewielu mebli w zniszczonym domu. Serce waliło mu jak młot, a oddech przyspieszył tak bardzo, że nie mógł nadążyć ze złapaniem tlenu. Usłyszał kroki na schodach. Zwinął się w kulkę, starając nie wydawać z siebie żadnego dźwięku. Zobaczył podeszwy żołnierskich butów. Wstrzymał oddech. Nagłe złapano go za kostkę i wyszarpano spod łóżka. Jeden ze strażników przytrzymał go, a drugi, któremu kilka chwil wcześniej odciął ucho szedł w ich stronę z wyciągniętym mieczem.
-Odetnij jej piersi Al - zaśmiał się pierwszy
- A po co? Jest tak płaska, że nie zrobi jej to różnicy. Lepiej sięgnąć niżej…
Obrzydliwy śmiech działał jak kwas na jego uszy. Gdy drugi z mężczyzn zamachnął mieczem, wyrwał się i przetoczył pod jego nogami. Niestety broń zostawiła na jego ciele krwisty ślad od biodra do żeber. Bolało niemiłosiernie, ale jakimś cudem dopadł do okna i wyskoczył przez nie, spadając na przerośnięty krzew rododendrona. Myśląc, że zadali mu śmiertelną ranę, albo nie przeżył upadku, strażnicy odeszli. Wyczołgał się spod krzewu. Pomimo piekącego bólu ruszył w drogę. Nogi jakby same go niosły. Przemykając brudnymi i ciemnymi uliczkami doszedł do zgliszczy spalonej niedawno stodoły. Tam, na ziemi leżała drobna postać ze sztyletem tkwiącym w piersi. Mała dziewczynka, o kasztanowych włosach, z szeroko otwartymi, zielonymi oczami. Na starej, podartej sukience widniała plama z krwi, wypływająca spod srebrnego sztyletu. Wyjął broń z jej ciała, obserwując kapiącą z niego krew. Nie czuł już bólu ani strachu. Zamiast tego w jego głowie istniała tylko jedna myśl. Zemsta. Liadan wytarł ostrze i przełożył je przez pas. Jednak coś przykuło jego uwagę. Podniósł z ziemi kawałek stłuczonego lustra. Oczy rozeszły mu się ze zdziwienia, kiedy zobaczył swoje odbicie. Nie był wysokim brunetem, o przenikliwym spojrzeniu. Ze szklanej tafli spoglądała na niego młoda Aithne.
Hrabia poderwał się z posłania. Czy to możliwe? Czy widział jej wspomnienia? Ale przecież to tylko sen, równie dobrze mógł wyobrazić sobie historię, którą Aithne opowiedziała mu podczas misji w rezydencji Suglitto. Ale to było zbyt dokładne… Zbyt szczegółowe… Poczuł to tak, jakby naprawdę się tam znalazł. Przypomniał sobie długą bliznę, prześwitującą przez nocną koszulę Aithne. To nie mógł być przypadek.
*************
Głowa Aithne została brutalnie dociśnięta do brudnej wody w rynsztoku. O dziwo jednak nie pamiętała takiej sytuacji ze swojego życia. Wiedziała że to sen, jednak tym razem nie odbijał wydarzeń z przeszłości i jak na koszmar był mało… Koszmarny.
-A teraz słuchaj królewno! - dobiegł ją wyjątkowo dobrze znany głos - Na dworze może i jesteś hrabią, rycerzykiem…
Aithne nie słuchała dalej. Nie musiała nawet spoglądać na tamtą osobę, żeby wiedzieć, iż to ona sama. Coś było wyjątkowo nie w porządku.
Nagle sceneria uległa zmianie. Wyśniona Aithne, ubrana jedynie w zwiewną sukienkę, zarzucała jej ręce na szyję. Prawdziwa asasynka rozejrzała się. Tuż obok Levi niósł Zalię na rękach, a pozostałe dziewczyny wdzięczyły się do bogaczy. Pamiętała to dokładnie.
Potem wspomnienie rozmyło się. Tańczyła na balu z wyśnioną sobą. Rozejrzała się. Julia rzucała Oliverowi nieśmiałe spojrzenia, Daniel uważnie obserwował tańczących, a Vanessa… Nie było jej. Pomimo iż Aithne doskonale pamiętała mordującą ją wzrokiem dziewczynę, to teraz na jej miejscu była tylko rozmyta plama.
CZYTASZ
Edgar i bzdury o szpiegach
FantasyAithne i Liadan. Piękna i uwodzicielska asasynka oraz ułożony i dobrze wychowany hrabia (ale czy na pewno?). Dwójka królewskich wysłanników do zadań specjalnych. Świat morderstw, zdrad, magii i mściwych wiedźm. Co wspólnego z tym wszystkim ma szczur...