Aithne mocno przytuliła swojego przybranego ojca. Nathair pogładził głowę asasynki.
-Na pewno musisz jechać? Dopiero co się znowu spotkaliśmy…. No i niedługo jest Vanimelde… Nie powinniśmy go spędzać samotnie…
-Skrytobójca nie ma emerytury, wciąż jestem człowiekiem króla, muszę słuchać jego rozkazów. Wrócę nim się obejrzysz. No i masz Edgara, nie będziesz sama. A teraz, do zobaczenia! - stary szpieg wsiadł na koń.
-Do zobaczenia! -krzyknęła Aithne, żegnając się z ojcem.
Król Diarmad wysłał go do sąsiedniego królestwa, aby pilnował zawierania traktatów. Niestety, było to tuż przed świętem Vanimelde, dniem rodziny i przyjaźni. To miał być pierwszy raz, kiedy spędzają je oddzielnie.
************
Liadan razem z Nessą doglądali strojenia ogrodu na nadchodzące święto. Mieli przybyć rodzice Nessy, mieszkający na zachodzie królestwa. Lady Artair i lady Sol były przyjaciółkami z dzieciństwa, dlatego matka Nessy wysłała córkę do stolicy, aby ta mieszkała w dworze Artair i zdobyła obycie w towarzystwie. Vanessa bardzo cieszyła się z tej wizyty, nie widziała rodziców już kilka miesięcy.
-Co sądzisz o lampionach? Może bardziej w lewo? Albo mniej tych żółtych?
-Myślę, że są perfekcyjnie. Pod którym drzewem staną stoły?
- Chyba pod tą lipą… Jak sądzisz, kto jeszcze przyjdzie w tym roku? Ja na pewno zaproszę Faranię, moją najlepszą przyjaciółkę, oczywiście z rodzicami… Mogę, prawda? - Nessa zrobiła słodkie oczy.
-Dla ciebie wszystko, moje słońce. W końcu to święto przyjaźni, im nas więcej to lepiej. Czy ktoś był w mieście przypomnieć cukiernikowi o zamówieni?- Liadan starał się uporządkować przedświąteczny rozgardiasz.
-O nie, na śmierć o tym zapomniałam! - zmartwiła się Nessa.
-Zatem wybacz milady, biegnę naprawić to zaniedbanie. - Liadan pocałował narzeczoną w czoło i spiesznym krokiem podążył do miasta.
************
Prawie biegiem wpadł do zakładu cukiernika, niemal nie zderzając się z ciemnowłosą postacią.
-Jak chodzisz, durne książątko? Co ty, w stodole wychowany? - asasynka,jak zwykle, nie miała dla niego litości.
-Błagam o wybaczenie. Cóż to za sprawunki, wygnały cię z twej nory? - zażartował Liadan.
-Te same, co całe miasto. Vanimelde za pasem, jakbyś nie zauważył.
- Kto z twych adoratorów dostąpi zaszczytu bycia gościem u łaskawej pani?
-Niestety żaden. Daniel wyjechał na kilka dni, jakieś niecierpiące zwłoki sprawy w jego księstwie. A Nathair został wysłany z królewską misją. - starała się, by zabrzmiało to nonszalancko, ale nie umiała ukryć smutku w głosie.
Liadan poczuł ukłucie w sercu. Znał już historię asasynki, zaczął traktować ją jak przyjaciółkę. Mimo swoich wad nie zasługiwała na samotność w tak ważnym dniu. Nagle usłyszał swój własny głos mówiący:
-Zapraszam cię zatem do mnie, jeśli zechcesz, możesz spędzić ten dzień z moją rodziną.
W oczach Aithne dostrzegł niedowierzanie. Czyżby myślała, że z niej żartuje?
-Nie spodziewałam się tego… Z przyjemnością przyjdę… - padła niepewna odpowiedź.
W tym momencie rozdzielił ich tłum kłębiący się w sklepiku.
CZYTASZ
Edgar i bzdury o szpiegach
FantasyAithne i Liadan. Piękna i uwodzicielska asasynka oraz ułożony i dobrze wychowany hrabia (ale czy na pewno?). Dwójka królewskich wysłanników do zadań specjalnych. Świat morderstw, zdrad, magii i mściwych wiedźm. Co wspólnego z tym wszystkim ma szczur...