Rozdział 10

400 26 2
                                    

Budzę się z pięknego snu, w którym znowu byłam na Hawajach. Z moją mamą, z moim tatą i bratem. Surfowałam...

Co mamy dzisiaj? O tak. Niedziela. Wracam do rzeczywistości... niedziela - muszę powiedzieć dzisiaj Theo o ciąży.

Patrzę na zegarek i wyskakuję z łóżka. Dziesiąta! Zaspałam. Cholera, muszę się pospieszyć. Mój ekspresowy prysznic trwa dwie minuty i wkładam pierwsze ciuchy, które wpadają mu w ręce.

Kiedy jadę do domu Theo, zaczynam się pocić i trząść. Muszę się uspokoić, przestać, ale nic nie działa.

Będzie dobrze... Musi być.

Biorę głęboki oddech. Niedługo później docieram do jego domu. Widzę jego samochód, więc musi być w środku.

Wysiadam, jeszcze bardziej zdenerwowana.

- Czas poznać twojego tatusia - szepczę do swojego brzucha, do mojego nienarodzonego jeszcze dziecka. Naszego dziecka.

W moich oczach pojawiają się łzy, ale szybko mrugam, żeby się ich pozbyć. Muszę być silna.

Pukam do drzwi. Oto ta chwila, która zmieni jego życie.

Drzwi otwiera Ruth w eleganckiej sukience. Muszę przyznać, że ładnie wygląda. Patrzy na mnie i na jej twarzy pojawia się grymas. - Co ty tutaj robisz? - Pyta.

- Muszę porozmawiać z Theo, ja...

- Przepraszam, ale musisz zrobić to później. Właśnie wychodzimy na randkę, którą długo planowaliśmy, nie chcemy się spóźnić...

- Ale to pora lunchu - zauważam. - Ludzie chodzą na randki zazwyczaj w porze kolacji...

Ruth przewraca oczami, jakby moja logika była niedorzeczna. - Zrobimy to co chcemy. W każdym razie, wybacz, ale musimy już iść.

Theo podchodzi do drzwi. Ma na sobie garnitur i krawat, wygląda uroczo.

- Ruth, jesteś gotowa? Cho... o, cześć Shai. Co tu robisz? - Pyta, kiedy mnie zauważa.

Moje ręce zaczynają się trząść. - Ja... Muszę ci coś powiedzieć. To bardzo ważne.

- Śmiało, ale zrób to szybko.

- Nie mogę... Musimy być... sami.

Ruth nachmurza się. - Masz coś do ukrycia? - Syczy do mnie, po czym patrzy na Theo. - Coś przede mną ukrywasz? Czego mu nie mówisz?

- Nie Ruth, wszystko jest w porządku - zerka na mnie i marszczy brwi. - Shai, cokolwiek chcesz mi powiedzieć, Ruth może też to usłyszeć. Teraz musimy się pospieszyć, bo spóźnimy się na naszą randkę, więc powiedz to co musisz, albo w ogóle nic nie mów.

- Theo... nie mogę - odpowiadam. Znowu czuję się zraniona... Jeśli wiedziałby, o co chodzi... Nie stawiałby wtedy ich randki na pierwszym miejscu.

- Wybacz Shai, nie wiem o co chodzi, ale to będzie musiało poczekać - mówi Theo i razem z Ruth zaczynają odchodzić w stronę jego auta.

Nie, nie może tak po prostu odejść... Nie zdążyłam mu powiedzieć, a on musi wiedzieć.

- Theo! Poczekaj! To bardzo ważne! - Krzyczę.

Odwraca się i przewraca oczami. - Skoro to takie ważne, powiedziałabyś mi przy Ruth. Teraz jest za późno, musimy iść - otwiera drzwi do samochodu dla Ruth, która wsiada do środka.

- Theo! Proszę... nie mogę. Jutro wyjeżdżam do LA, nie mam czasu.

- Więc powiesz mi przez telefon. Shai, ta randka jest dla nas bardzo ważna. Twoja sprawa może poczekać, o ile w ogóle jest taka ważna jak mówisz - odpowiada i wsiada do samochodu.

- NIE ROZUMIESZ! TO BARDZO WAŻNE! WAŻNIEJSZE NIŻ TWOJA GŁUPIA RANDKA! - Krzyczę. Moja wiadomość ma zmienić jego życie.

Theo odpala samochód.

Nie potrafię myśleć racjonalnie. Wychodzę przed jego samochód.

- Theo, proszę - błagam go.

- Shai, odsuń się i się uspokój! - Krzyczy.

Okej. Nie zależy mu.

Ma dziecko, ale ma to w dupie.

Nie zależy mu na tym dziecku. Jedyne co czuję to ból. Bezsilność i ból. Zaczynam płakać, łzy spływają w ekspresowym tempie i nie potrafię ich powstrzymać, po chwili rezygnuję z wszelkich prób.

Siadam na trawie i chwytam się za brzuch, pozostając przez chwilę w takiej pozycji. Jednak później wstaję, bo nie chcę, żeby jego sąsiedzi na mnie patrzyli.

Nieważne. Nie dbam o to, skoro on nie dba o nasze dziecko. Ma gdzieś to, że stworzył nowe życie. My stworzyliśmy...

Ponownie dotykam brzucha. - W porządku, skarbie. Mama cię kocha - szepczę, a łzy wciąż spływają po moich policzkach. - Tata... może nie, ale mama będzie cię kochać zawsze, nieważne co się stanie.

CDN.

A cóż to za maraton? 😏🤔

knocked her up PL (SHEO STORY) [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz