Rozdział 18

480 22 6
                                    

Otwieram oczy. Widzę przez okno mały samolot, który robi się coraz większy.

Samolot Theo.

Zaczynam ciężko oddychać. Wszystko będzie dobrze, wszystko będzie dobrze...

Samolot ląduje. Nadal oddycham z trudem i ściągam sweter. Wiem, że ktoś może dowiedzieć się o dziecku. Może dzisiaj, może jutro. Ktoś może zorientować się, że jestem Shailene Woodley i że jestem w ciąży, ale nie dbam o to. Jedyne na czym mi zależy to to, żeby dowiedział się Theo.

Czekam kilkanaście minut, wciąż się denerwując. Trzymam sweter na brzuchu,  więc nikt go nie widzi.

Przejście się otwiera i ludzie zaczynają wychodzić. Zaczynają mi się trząść nogi, jeszcze go nie widzę.

Nagle nazywałam mężczyznę w szarym swetrze i dżinsach, w czapce beanie i z brodą.

To on.

Wychodzi i szuka mnie wzrokiem, aż mnie zauważa. Patrzy mi w oczy. Zdobywam się na odważny krok i upuszczam sweter na podłogę, eksponując swój brzuch.

Theo patrzy na niego i wytrzeszcza oczy, marszcząc brwi.

- O Boże, Shai - podchodzi do mnie i mnie przytula. Moje oczy wypełniają się łzami. - To... To to co chciałaś mi powiedzieć?

Patrzę na niego, otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale nic z nich nie wychodzi.

- Shai, to... to nie jest moje dziecko, prawda? O Boże...

Nic nie mówię, tylko patrzę mu w oczy.

Wie. Już teraz wie.

- O mój Boże, Shailene. Co myśmy zrobili...

Znowu zaczynam płakać. Theo tylko patrzy na mnie, bez emocji.

- Więc to jest to co chciałaś mi powiedzieć.

Kręcę głową. - Ja... Nie chciałeś mnie słuchać - to moje pierwsze słowa do niego po czterech miesiącach. - Możemy jechać do mnie?

- Okej - odpowiada, przytulając mnie. Wtulam twarz w jego klatkę piersiową. To zdarzało się tylko wtedy, kiedy razem kręciliśmy filmy. Ale teraz? Teraz to normalne życie.

- Ja... - nie jestem pewna, co mam powiedzieć. Milczę.

- Chodźmy - mówi Theo i odsuwa się. Podnoszę sweter i zakładam ponownie okulary przeciwsłoneczne i czapkę.

Idziemy do mojego auta, po czym jedziemy do mnie, w zupełnej ciszy.

Parkuję samochód w garażu i wychodzimy.

- Chodź - mówię. - Możesz tu zostać, jeśli chcesz - dodaję, biorąc jego bagaż z bagażnika i niosę go do domu.

- Shai, przestań.

Odwracam się i patrzę na niego. On też na mnie patrzy, a jego oczy... nie wiem. Jest zaskoczony i wygląda na zawstydzonego.

- Nie dźwigaj mojego bagażu, ty... jesteś w ciąży. I tak zarezerwowałam już pokój w hotelu.

Uśmiecham się. Jest słodki. - Spokojnie, to nie zaszkodzi dziecku - mówię, odstawiając walizkę.

- Nie, w porządku - bierze walizkę i odkłada ją przy wejściu.

Wchodzimy do salonu i siadam na kanapie. Theo siada na przeciwko mnie.

- Dlaczego nie powiedziałaś mi zanim wyjechałaś? Osobiście, przy Ruth? - Pyta. Słyszę trochę irytacji w jego głosie.

knocked her up PL (SHEO STORY) [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz