Nie wiem co mam zrobić.
Theo nie zamierza brać udziału w tym wszystkim. Chce po prostu być z Ruth... Okej.
Zaopiekuję się tym dzieckiem sama. Dam radę.
Jeśli Theo zdecyduje się mnie jednak wysłuchać, to może przyjechać. Znajdzie mnie w Los Angeles. Ale zajmę się dzieckiem sama. Jeśli nie ma czasu na to, żebym powiedziała mu, że zostanie ojcem, to nie ma szans, żeby miał czas na to, żeby brać udział w życiu tego dziecka.
Biedny maluszek.
Kiedy byłam mała, zawsze mówiłam, że chcę być taka jak moi rodzice. Są psychologami, byliśmy szczęśliwą rodziną, nadal nią jesteśmy - ja, mój brat, moja mama i mój tata. Kompletna rodzina.
Mówiłam sobie, że nigdy nie będę miała nieślubnego dziecka. Nie chciałam, żeby moje dziecko miało takie życie - z rozwiedzionymi rodzicami, albo z tylko jednym rodzicem.
Ale stało się inaczej - zamierzam wychować swoje dziecko sama.
Theo oczywiście się dowie... Promocja filmu. Światowe premiery. Kręcenie drugiej części Wiernej. Licząc dziesięć miesięcy... będę wtedy w ciąży. Może nie podczas kręcenia drugiej części Wiernej. Nie mogłabym tam występować w takim stanie, chyba że Tris w magiczny sposób zaszłaby w ciążę. To niemożliwe, choć pewnie fani nie mieliby nic przeciwko. Ale na szczęście to nie powinien być problem. Przez jakiś czas nie muszę się z nimi mierzyć.
Nie wiem, czy jestem w stanie znowu to znosić, po tym co się stało... Prawie się załamałam i jeśli teraz miałabym powiedzieć Theo, pewnie nie dałabym rady.
I tak nie będzie go w Los Angeles, a przynajmniej nie z mojego powodu.
Nagle myślę o swoich rodzicach, o tym jak zareagują. Wiem, że na pewno to zaakceptują, choć pewnie będą chcieli wiedzieć coś więcej o tej sytuacji. Może to mi pomoże, odciągnie jakoś moje myśli od Theo. W tej chwili nie potrafię opisać swoich uczuć do niego. Jestem na niego wkurzona, nie wiem czy w ogóle powinnam mu wybaczać. Nawet jeśli zostawiłby dla mnie Ruth... nadal byłabym zła. Po tym jak mnie potraktował, nie powinnam z nim nawet rozmawiać.
Wstydzę się tego, że wciąż o nim myślę. Za to, że chcę z nim być. To nie ma sensu i jest niesprawiedliwe wobec naszego dziecka.
Theo i ja... nasze dziecko. Nie potrafię sobie tego nawet wyobrazić.
ON mnie zapłodnił. ON ma to gdzieś. ON spotyka się z Ruth, która jest dla niego najważniejsza.
Kiedy wracam do domu, robię to, co ostatnio staje się moją rutyną - kładę się na łóżku i płaczę. Nie patrzę na zegar, nie obchodzi mnie która jest godzina.
Ruth zniszczyła wszystko. Moglibyśmy być szczęśliwą parą, a może i nawet małżeństwem. Moglibyśmy opiekować się tym dzieckiem razem. Ale nie jesteśmy. On jest z Ruth, a ja zostałam z tym wszystkim sama.
Staram się przestać myśleć o tym, co by było gdyby i wrócić do rzeczywistości. Muszę przestać się dąsać, to nie jest dla mnie dobre.
To ostatni mój dzień w tym apartamencie. Na szczęście wszystkie moje rzeczy są spakowane, mam tylko jedną walizkę. Wyciągam ubrania na jutro i inne potrzebne rzeczy.
Jest już szósta wieczorem, a ja nie jadłam jeszcze nic od śniadania. Jestem bardzo głodna, więc wyjadam resztki, które pozostały w lodówce. Następnie siadam na kanapie z notesem i długopisem. Skoro zamierzam zająć się tym dzieckiem sama, zrobię sobie wstępną listę tego, czego będę potrzebować.
Szukam potrzebnych informacji w internecie - o różnych etapach ciąży, czego będę potrzebować, jest tego strasznie dużo i wszystko notuję, żeby później tego nie zgubić.
Po wszystkim czuję się nieco pewniej. Na pewno dam radę, mogę sama zająć się tym dzieckiem. Tyle kobiet sobie radzi, więc dlaczego i ja nie miałabym tego zrobić? Nie chcę na nim polegać. Nie chcę polegać na nikim, tylko na sobie, a to dziecko będzie polegać na mnie.
Jestem już zmęczona, więc zamierzam zaraz pójść spać. Pora na to, żeby ten koszmarny dzień się skończył. To czas, żeby wrócić do Los Angeles.
CDN.
CZYTASZ
knocked her up PL (SHEO STORY) [ZAWIESZONE]
FanfictionShailene Woodley i Theo James zostali przyjaciółmi od pierwszego spotkania. Tak właściwie, kimś więcej niż przyjaciółmi. Shailene jest zdezorientowana w swoich uczuciach dla Theo. W międzyczasie, Theo jest w skomplikowanym związku z jego długoletnią...