Tydzień później budzę się, kiedy dzwoni mój telefon. Jeśli to Theo, nie chcę nawet na to patrzeć. Nie rozmawiałam z nim od zeszłego spotkania i wcale nie chcę. Nie potrafię znieść widoku jego i Ruth. To za bardzo łamie serce.
Myślę, że słowa „kocham cię" są pechowe. Kiedy je wypowiadam, wszystko idzie w złym kierunku, zostawiając mnie na lodzie.
Mój brzuch z każdym dniem coraz bardziej się powiększa. Dziecko rośnie, ona lub on nie zamierza przestać dla nikogo, zwłaszcza dla Ruth.
Zerkam na telefon, gdzie mam kilka wiadomości. Wszystkie są od Ruth.
Otwieram pierwszą, która okazuje się zdjęciem. Znajduje się na nim uśmiechnięty Theo, który całuje Ruth w policzek. Ona cieszy się do kamery, zapewne ją trzymając.
Wstrzymuję oddech. To na pewno nie była pomyłka.
Następne zdjęcie było robione w budce do robienia zdjęć. Na pierwszym Theo i Ruth szczerzą się do obiektywu, na kolejnym machają, a na trzecim się całują. Patrzę na datę - ostatni wtorek.
Przeglądam kolejne wysłane przez nią zdjęcia, Theo który całuje jej palec z pierścionkiem zaręczynowym i inne.
Przy ostatnim zdjęciu widzę w końcu wiadomość.
„Cześć dziadku. Tęsknimy za tobą z Theo. Może wkrótce się zobaczymy!"
To jasne, że to nie powinno trafić do mnie. Musiała przez przypadek nacisnąć moje imię.
Ale... czy tak było? Czy to naprawdę był błąd?
Postanawiam wziąć prysznic. On prawie zawsze pozwala z siebie zmyć złe emocje.
Patrzę na brzuch i uśmiecham się na myśl, że już prawie nie widzę swoich stóp. Dziecko rośnie naprawdę szybko.
- Cześć, mały - mówię, trzymając się za brzuch. Theo nawet go jeszcze nie dotknął, jedynie patrzył na niego i ogólnie mnie przytulał.
Kiedy wychodzę z łazienki, sprawdzam telefon i okazuje się, że tym razem dostałam wiadomości od Theo.
To także zdjęcia. Jego i Ruth - śmieją się, całują, przytulają, wyglądają na bardzo szczęśliwych.
Czuję ból w klatce piersiowej. Dlaczego mi to wysłał?
Kolejna wiadomość jest bez zdjęcia - „Mam najlepszą dziewczynę na świecie ;)".
Osuwam się po ścianie, aż dotykam podłogi. Telefon spada na podłogę, a ja ukrywam twarz w dłoniach. Kiedy w końcu zabraknie mi łez? Widocznie muszę mieć ich ogromne zapasy, skoro cały czas płyną.
Znowu to zrobił. Sprawił, że czuję się koszmarnie.
- Przepraszam - mówię do dziecka. - Tak mu przykro.
Chciałabym, żeby było już ze mną, więc miałabym przy sobie kogoś, kto mnie kocha. W tej chwili moi rodzice pojechali na wakacje, a mój brat jest u swojej dziewczyny.
Cóż, chociaż dziecko się jeszcze nie urodziło, jest ze mną cały czas.
- Teraz jesteś jedyną osobą, którą kocham - szepczę. - Mamusia kocha cię bardzo mocno. Zaopiekuję się tobą najlepiej jak będę potrafiła, skarbie. Nie musisz się o nic martwić.
Po chwili, kiedy już się trochę uspokajam, słyszę dzwonek do drzwi.
Wstaję i idę, żeby je otworzyć. Za nimi stoi Theo, z rękami w kieszeni.
- Cześć - mówi, jak gdyby nigdy nic.
Patrzę na niego i nic nie robię. Wiem, co chciał mi pokazać poprzez te wiadomości.
- Shai, coś nie tak? - Pyta, marszcząc brwi.
- Idź stąd.
- Shailene? Co jest?
Nie odpowiadam.
- Co się stało?
- Dokładnie wiesz co.
- Ja... nie? Nie wiem, o co chodzi.
- Nie odzywaj się do mnie! - Zaczynam się trząść. Nie ze strachu, ze zdenerwowania.
- Powiedz mi, Shailene - próbuje dotknąć mojego ramienia, ale go odtrącam.
Jak śmie mnie dotykać? Moje ciało porusza się, zanim zdążę to przemyśleć. Dostaje z kolana w jajka.
Natychmiast się kuli, trzymając za krocze. Jego twarz wykrzywia się w bólu.
- Shai-aaaach-dlaczego-to-zrobiłaś? - Pyta, wiercąc się i skomląc z bólu. Chyba coś uszkodziłam.
- Nie waż się już nigdy więcej tu przychodzić, tępy kretynie - syczę i zatrzaskuje mu drzwi przed samym nosem.
Jestem na niego okropnie wściekła, ale staram się uspokoić ze względu na dziecko. Jak ten idiota śmiał tu przychodzić po tym co zrobił?
Theo wali w drzwi, co staram się zignorować.
- SHAI! JUŻ WIEM O CZYM MÓWIŁAŚ! - Krzyczy. - TA WIADOMOŚĆ NIE BYŁA DLA CIEBIE!
Myśli, że to mnie obchodzi?
- Przepraszam! Shai, proszę! Naprawdę przepraszam, nie bądź zła. Chciałem wysłać to Ruth, ale czasami mi się mylicie i...
Mylę mu się z Ruth?
To nadal go nie tłumaczy, ale postanawiam wrócić do drzwi i mu otworzyć.
- Przepraszam - mówi od razu.
- Nienawidzę cię - odpowiadam.
- Nieprawda. Pomyliłem się, każdy popełnia błędy. Proszę, daj mi szansę - mówi błagalnym głosem.
- Ja... dobrze, niech ci będzie.
- Jesteś cudowna - podchodzi nadal dziwnie skulony i mnie przytula.
- Um - myślę, że powinnam go przeprosić za jego jajeczny dramat. - Przepraszam za kopniaka.
- Nie szkodzi, już prawie nie boli - macha ręką, choć wiem, że to nie do końca prawda. - Posłuchaj, może byś do nas wpadła? Pogadamy o dziecku, musimy ustalić kilka rzeczy...
Niech będzie, dam mu szansę. - Okej.
- Chodź - mówi, wyciągając mnie z domu.
- Poczekaj - śmieję się, szybko chowając do kieszeni telefon i klucze. - Już idę - po czym zamykam dom i wsiadam do jego auta.
CDN.
Przepraszam za przerwę 🙏🏿
CZYTASZ
knocked her up PL (SHEO STORY) [ZAWIESZONE]
FanfictionShailene Woodley i Theo James zostali przyjaciółmi od pierwszego spotkania. Tak właściwie, kimś więcej niż przyjaciółmi. Shailene jest zdezorientowana w swoich uczuciach dla Theo. W międzyczasie, Theo jest w skomplikowanym związku z jego długoletnią...