Rozdział 2

590 29 0
                                    

Ostatni dzień kręcenia pierwszej części Wiernej.

Właśnie nagrywamy scenę, kiedy Tobias i Tris siedzą na pomniku podczas swojej randki.

Chciałabym, żeby to była prawda. Ale dopóki nie jest, mogę udawać.

To nie jest trudne, udawać, że go lubię, kiedy to właśnie czuję.

Theo i ja siedzimy właśnie na szczycie metalowej konstrukcji w Chicago. Niedawno widzieliśmy się z fanami, którzy odwiedzili nas na planie.

- Gotowa? - Pyta Theo, uśmiechając się. Używa swojego amerykańskiego akcentu praktycznie przez cały czas. Kiedyś mi mówił, że używa go, żeby bardziej wczuć się w postać, którą gra.

Kiwam głową.

- Dobrze, akcja! - Krzyczy reżyser.

Patrzę na Theo. Jego ręka spoczywa na mojej. Czuję się tak, jakby to się działo naprawdę, a nie byłoby tylko grą aktorską.

- Nigdy wcześniej nie byłem na prawdziwej randce - mówi cicho Theo, pocierając kciukiem mój policzek.

To łatwe, zapomnieć o tych wszystkich kamerach. Zapomnieć, że to tylko gra, zapomnieć o Ruth...

- Tak jak ja - odpowiadam, uśmiechając się.

- To znaczy, kiedyś Zeke zabrał mnie na podwójną randkę. Nie poszło za dobrze, powiedziałem coś źle... - wzdycha.

To nasz ostatni dzień zdjęciowy. Moja ostatnia szansa, żeby udawać, że jesteśmy razem - do następnego roku, kiedy będziemy kręcić część drugą.

- Przyniosłem coś dla ciebie - mówi Theo. Podaje mi szklankę Sprite'a.

- Co to? - Pytam.

- Napój Erudytów. Gazowany - wyjaśnia.

Kiwam głową, sprawdzając to. Nawet jeśli wcześniej piłam Sprite'a już pięć tysięcy razy. Jak wtedy, kiedy poszliśmy z Theo do pizzerii Uno w Chicago. To wyglądało jak randka.

- Wolisz myśleć jasno, czy chcesz, żeby zaszumiało ci w głowie? - Pyta.

- Wolę myśleć jasno. Nie chcę żadnych szumów w głowie - mówię. Zazwyczaj tak nie jest.

- Okej. Bez alkoholu - odpowiada i oboje pijemy ze swoich szklanek.

Muszę udawać, że tego nie lubię. Połykam napój i próbuję wyglądać jakby mi nie smakowało.

- Mmm... smakuje dziwnie - mówię, a on kiwa głową.

Pochyla się, dotykając mojego policzka. Zaczyna mnie całować.

To tylko film.

Ale czuję się tak, jakby było inaczej.

Odwzajemniam pocałunek - jego usta są duże i delikatne.

To prawie tak jakby wcale nie grał.

- Cięcie! - Krzyczy reżyser.

Theo natychmiast się odsuwa. Czuję ból w klatce piersiowej.

To tylko gra, a nie prawdziwe życie. Oczywiście.

Ruth, której wcześniej nie zauważyłam, stoi za reżyserem, patrząc na nas. Pilnując nas.

- To było świetne! - stwierdza reżyser. Odwraca się do mnie. - I Shai, świetna gra. Wyczułem w tym prawdziwą pasję.

Wymuszam uśmiech. - Dzięki, starałam się - mówię.

Ale to kłamstwo. Nie musiałam się starać, bo dla mnie to było prawdziwe, a nie tylko gra.

Po tym komentarzu, usta Ruth ściagają się w wąską linię.

knocked her up PL (SHEO STORY) [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz