Przeczytany rano artykuł na portalu plotkarskim zdecydowanie zepsuł humor Harry'emu. Brunet jeszcze przed wyjazdem w trasę postanowił sobie, że nie dopuści do wysnuwania w mediach plotek na temat Nolan. Jak widać doszło do tego już dwa razy, a za nimi dopiero trzy koncerty. Harry chciał przecież dobrze dla Melody. Chciał zabrać ją w te wszystkie niezwykłe miejsca i pokazać jej świat na jej sposób. Jednak wszystko odwróciło się przeciwko mężczyźnie. To okropne, że będąc dobrym i chcąc dobrze, cierpi się najbardziej.
– Jesteśmy na miejscu. – głos Jeff'a rozbrzmiał w autobusie.
Melody podniosła się z kolan swojego chłopaka, który od samego rana był wielkim dzikusem. Ale z pewnością pogłębiła to informacja z portalu.
– Harry, wysiadamy – szepnęła, pochylając się nad swoim partnerem. Brunet zadrżał i rozejrzał się po autobusie. Został wyrwany ze swojego świata.
– Tak, tak – powiedział szybko i również się podniósł.
Jak zwykle pomógł bezpiecznie wyjść na zewnątrz Melody i objął ją ciasno ramieniem. Wspólnie powoli skierowali się za Azoff'em w stronę areny, na której jutro miał odbyć się koncert. Koncert, na który po raz pierwszy, Harry naprawdę nie miał ani ochoty, ani sił.
Po wejściu w głąb budynku i zapoznaniu z jego rozkładem jak zwykle każdy zajął się swoją robotą. Styles nie odzywając się, ruszył wraz z ukochaną w stronę jednej z garderob. W środku akurat nikogo nie było. Harry podprowadził Melody do sofy i usiadł na niej. Brunetka zajęła miejsce obok Zielonookiego i objęła go ramionami. Potrzebował wsparcia. Mogłoby się wydawać, że to właśnie Melody będzie go potrzebować, w końcu w jakiś tam sposób artykuł miał ją ośmieszać. A raczej jego przedostatnie zdania. Brunetka jednak nie przejmowała się tym tak bardzo. Wszystko to było jedną wielką głupotą, przez którą kobieta traciła wiarę w ludzi. Harry przeżywał wszystko najbardziej. Chciał chronić swoją ukochaną, a wyszło jak wyszło. Czuł się z tym wszystkim potwornie. Nie wiedział jednak, że swoim zachowaniem, swoją cichością ranił ukochaną. Melody naprawdę martwiła się o swojego zawsze roześmianego i żywego partnera, który dziś był cieniem samego siebie.
– Harry – wyszeptała cicho, muskając palcami jego policzek. Brunet wybudzony z chwilowej apatii odwrócił twarz w jej stronę. – Tak myślę nad tym, o czym mi kiedyś mówiłeś. Widzę, że za każdym razem przy wywiadach pytają się ciebie o nas. Wiem, że to trudne żeby wymyślić coś, aby obejść ich pytanie. – głowa Melody swobodnie opadła na ramię bruneta. – Myślałam nad tym, że może ogłoszenie naszego związku nie będzie złym pomysłem. Może dadzą nam spokój? – nie dadzą Mel.
– Nie chcę na ciebie naciskać Skarbie – zaczął Styles, wyraźnie poruszony słowami ukochanej. – Możemy z tym poczekać i jakoś będę obchodził te pytania. Nie chcę, abyś podejmowała jakiś decyzji pod wpływem emocji. Nie chcę żebyś tego potem żałowała.
– Nie będę żałowała niczego, co ma związek z tobą – szepnęła czule, uśmiechając się lekko.
Harry poczuł jak bicie jego serca przyspiesza, a pod powiekami pojawiają się łzy. Nigdy nie spotkał tak cudownej kobiety jaką był Melody i nadal nie mógł uwierzyć, że zgodziła się być jego dziewczyną. Może nie powinno się wybiegać aż tak w przyszłość, ale Styles wyobrażał sobie idącą do ołtarza Melody w białej sukni, a później siebie samego biegającego za gromadką Maluchów, które później wpadają w ramiona Nolan.
– Bardzo cię kocham Mely – wyszeptał ochrypłym głosem i schylił się, aby złożyć na jej ustach delikatny pocałunek.
– Mely?
CZYTASZ
Voice // h.s. ✔
FanfictionNa twarzy kobiety malowała się ciekawość. Jej fotel odwrócił się, a ona spojrzała na śpiewającą osobę. Następnie przeniosła wzrok na siedzącego obok mężczyznę. -Czy ona ...? - spytała zszokowana. Harry skinął głową, po czym schował mokrą od łez twa...