Dzięki staraniom Jeff'a, lekarz pojawił się na arenie w niedługim czasie. Mężczyzna koło czterdziestki został wprowadzony do pokoju, w którym leżała Melody w otoczeniu niektórych osób z ekipy.
– Witam – przywitał się lekarz i odłożył obok łóżka swoją teczkę. – Mógłbym prosić o wyjście z pokoju? Chciałbym zostać sam z chorą. W razie czego, będę wołał.
Marie niechętnie podniosła się z kawałka łóżka i pod wpływem znaczącego wzroku Azoff'a, opuściła pomieszczenie. Jeffrey po wcześniejszym uzgodnieniu z lekarzem mógł zostać w pokoju. W końcu w jakiś sposób był również menagerem Nolan, przynajmniej w czasie trasy.
– Więc jesteś Melody, tak? Ja jestem lekarzem i nazywam się Sven Larsson. Bardzo miło mi cię poznać. – mężczyzna dobrze wiedział, że w przypadku kontaktu z osobą niewidomą, która nas nie zna, dobrze jest się najpierw przedstawić
– Melody Nolan – odpowiedziała kulturalnie dziewczyna, próbując usiąść na łóżku.
– Pomóc ci? – spytał lekarz, nie chcąc być nachalnym.
– Proszę – wyszeptała kobieta i z chęcią przyjęła ofertę mężczyzny. Po chwili została wygodnie posadzona, a za jej plecami ułożono poduszkę.
– Powiesz mi więc co się dzieje? Jak się czujesz? – spytał mężczyzna, a tłem jego słów stała się jedna z piosenek Harry'ego, której dźwięki dobiegały do pomieszczenia.
– Boli mnie głowa, tutaj. – brunetka wskazała bok głowy. – I boli mnie serce – dodała, a w dłoniach Sven'a wylądowała książeczka zdrowia kobiety, którą podrzucił Jeffrey.
– Bierzesz jakieś leki? – spytał mężczyzna, jednak w środku książeczki odnalazł odpowiedź na swoje pytanie. – Już mam. Muszę cię zbadać i zobaczymy czy przypadkiem nie skończy się na wizycie w szpitalu.
*****
Sven wyszedł z pokoju kilkanaście minut później. Okazało się, że ciśnienie było dobre, a w płucach nie było słychać szmerów. Melody bardzo wzbraniała się przed odwiedzeniem szpitala. Nie tylko ze względu na swój własny strach względem tej instytucji, ale i ze względu na Harry'ego. Wiedziała, że ma dużo na głowie i nie chciała go dodatkowo martwić swoim stanem. Już nie raz zdarzały jej się takie gorsze dni.Sven nie mógł zaciągnąć Melody siłą do szpitala. Polecił jej jedynie odpoczywać jak najwięcej, mniej się stresować i wypisał receptę na witaminy, które kobieta powinna zażywać.
– Harry za niedługo kończy koncert. Pójdę po niego – oznajmił Jeffrey, podchodząc do łóżka Melody.
– Nie! – dziewczyna szybko zaprzeczyła. – Proszę, nie mów nikomu, a tym bardziej jemu o tym. I poproś pozostałych aby mu nie mówili. Nie chcę żeby się niepotrzebnie martwił. Nic mi nie jest, a on ma wystarczająco dużo problemów na głowie.
– Wiesz, że Harry prędzej czy później się o tym dowie.
– Proszę, zrób to dla mnie – wypowiedziała błagalnie, spoglądając w stronę, z której dobiegał głos mężczyzny.
– Niech będzie. Ale wiedz, że to co chcesz zrobić jest bardzo złe. Pójdę powiedzieć wszystkim pozostałym. – Jeffrey westchnął i przetarł swoje oczy, po czym wsunął receptę od Sven'a do swojej teczki.
Drzwi pokoju zamknęły się, uprzednio wpuszczając do pomieszczenia zaciekawione głosy stojących na korytarzu osób. Po chwili wejście ponownie się otworzyło, a w progu pojawiła się Marie.
– Jak się czujesz kochana? – spytała, podchodząc do łóżka.
– Dużo lepiej, dziękuję. To po prostu z przemęczenia – wytłumaczyła uśmiechając się lekko.
CZYTASZ
Voice // h.s. ✔
FanfictionNa twarzy kobiety malowała się ciekawość. Jej fotel odwrócił się, a ona spojrzała na śpiewającą osobę. Następnie przeniosła wzrok na siedzącego obok mężczyznę. -Czy ona ...? - spytała zszokowana. Harry skinął głową, po czym schował mokrą od łez twa...