32.

2.7K 122 27
                                    

– Wiesz, że nie musisz Skarbie – wyszeptał brunet, gładząc tył głowy Melody. Brunetka zaciskała oczy i piąstki na koszulce mężczyzny, a nadal jej ciałem wstrząsał płacz.

– Ale...ja czuję, że muszę. Bardzo cię kocham...i...należy ci się...ta wiedza – szepnęła, robiąc nieregularne przerwy, spowodowane spływającymi łzami.

– Tylko wszystko na spokojnie, dobrze? – spytał, przymykając oczy i przyciągając mocniej kobietę. Kątem oka dojrzał jej twierdzący ruch głową.

– Nie wiem od czego zacząć – powiedziała, zakrywając twarz.

Styles ujął ręką dłoń ukochanej i musnął ustami jej wierzch.

– Od początku Skarbie – wyszeptał lekko się uśmiechając.

Melody wzięła głęboki wdech i starała się w głowie uporządkować wszystkie informacje, aby niczego nie pominąć.

– Więc...możesz się zastanawiać dlaczego mieszkam tylko z mamą – zaczęła i aby się uspokoić, bawiła się długimi palcami partnera. – Mój tata pracował w pewnej korporacji. Papierkowa robota, ale nigdy nie narzekał. Co roku zabierał nas na wakacje. Może nie były to dalekie wycieczki, ale zawsze coś. Ale kilka lat temu został wysłany z szefem w delegację do Liverpoolu. Niestety nigdy z niej nie wrócił – głos brunetki załamał się. Harry wyczuł, że to tragiczny moment w historii Nolan, więc ścisnął jej dłoń i złożył pocałunek na jej czole. – Przed wjazdem do miasta zdarzył się wielki wypadek. Ciężarówka zderzyła się z dwoma samochodami osobowymi. W jednym był właśnie mój tata ze swoim szefem. – w głowie Harry'ego pojawiły się wspomnienia sprzed lat. Rzeczywiście był jakiś wypadek, wszystkie media i gazety o tym trąbiły. To było coś strasznego. Nikt nie przeżył tego wypadku. – Kierowca ciężarówki był pijany. Jechał zbyt szybko i nie zatrzymał się na czerwonym świetle. Mój tata miał wjechać na skrzyżowanie i nic nie zwiastowało tej kolizji. Miał przecież zielone światło. – głos Melody stawał się spokojny, jednak po jej policzkach nadal spływały łzy.

– Chcesz chusteczkę? – spytał Styles, przerywając na chwilę wypowiedź ukochanej.

– Poproszę – wyszeptała.

Brunet na chwilę opuścił łóżko i podszedł do stolika. Wziął z niego opakowanie chusteczek oraz butelkę wody.

– Proszę – odezwał się podając ukochanej miękkie opakowanie. – Przyniosłem jeszcze wodę – dodał, po czym położył na nogach kobiety butelkę.

– Dziękuję.

Harry bez słowa zajął swoje poprzednie miejsce. Czuł, że to moment, w którym nie powinien za wiele mówić. Na dodatek nie mógł zepsuć takiej okazji, kiedy Mel wreszcie zdobyła się na odwagę opowiedzieć mu o swojej przeszłości. Mogło to jedynie oznaczać, że kobieta darzyła partnera niezwykłym zaufaniem.

– Potem strasznie trudno było mi się podnieść – zaczęła ponownie mówić, kiedy zwilżyła wodą gardło. – Tata wprowadzał do domu pozytywną atmosferę. Lubił żartować i zabierać nas na przejażdżki rowerowe. Kiedy odszedł...zrobiło się pusto. A to dopiero był początek złej passy w naszej rodzinie – wyszeptała ostatnie zdanie z widocznym bólem.

Harry sięgnął po leżący na ziemi koc i przykrył nim Melody oraz siebie. Dzięki temu miał ją blisko siebie, a ona mogła czuć przez cały czas jego obecność.

– Nie wiem czy wiesz, ale jako nastolatka bardzo chciałam nauczyć się pływać. To wszystko chyba przez opowieści mojej mamy, która za czasów szkolnych była w drużynie pływackiej. Kiedy pogodziłam się ze śmiercią taty, mama zapisała mnie na lekcje pływania. Nawet nie wiesz jak byłam tym podekscytowana. Miałam wtedy siedemnaście lat. Może i dość późno jak na naukę pływania, ale chyba lepiej późno niż wcale – zachichotała, czym zbudziła lekki uśmiech na ustach Harry'ego. – Któregoś razu mieliśmy uczyć się wyskoku do wody ze specjalnych podestów. Ustawiliśmy się w kolejkach do nich, aby każdy miał szansę skoczyć. Wśród wszystkich byłam również ja. Kiedy przyszła moja kolej...weszłam na podest. Było na nim trochę wody, co było nieuniknione. Z każdego z nas przecież spływała. – bicie serca Melody niebezpiecznie przyspieszyło. – W pewnej chwili pojawił się za mną pewien chłopak. Był bardzo zniecierpliwiony, ponieważ miałam lekką blokadę przed skokiem w głębię basenu i stałam jak słup. Nie mógł chyba już wytrzymać i zaczął się ze mną wykłócać. W mojej obronie stanęły inne osoby, które czekały w kolejce, a także instruktorka, która próbowała uspokoić podopiecznego. Potem wszystko działo się naprawdę szybko. Chłopak nie wytrzymał i pchnął mnie, dość mocno – Melody westchnęła. – Pamiętam tylko jak uderzyłam głową o specjalne betonowe ramy basenu, które miały zapobiegać wylewaniu się wody ze zbiornika. Wszystko co działo się potem znam tylko z opowieści. Podobno woda lekko zabrudziła się krwią, co wywołało wielkie poruszenie wśród zgromadzonych. Ponoć nawet sam sprawca zdarzenia pobladł i zemdlał na widok krwi. Później przyjechała karetka, moja mama. Zawieźli mnie do szpitala i opatrzyli, a kiedy się obudziłam nic nie widziałam. Od tego czasu mija prawie trzy lata ciągłej ciemności.

Voice // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz