Jeszcze tego samego dnia telefon w domu młodej brunetki rozbrzmiał na cały budynek. Zmęczona starsza kobieta wytarła mokre dłonie w ściereczkę i oderwała się od mycia naczyń. Przeszła do holu, gdzie na ścianie wisiał telefon stacjonarny. Coraz większa rzadkość spotykana w domach. Kobieta uniosła słuchawkę, a po drugiej stronie rozpoznała głos, który niejednokrotnie słyszała z radia w pokoju córki.
To był Olly.
Od momentu usłyszenia pierwszych dźwięków, który wydobyły się w ust brunetki pragnął z nią porozmawiać. Miała wielki talent i wszyscy to dobrze wiedzieli. Harry, który ją wybrał i Olly, pod skrzydła którego trafiła.
Chciał porozmawiać z Melody, podziękować jej za przyjście do programu i wybranie właśnie jego drużyny.
Jednak Melody nie mogła rozmawiać. Buzująca w niej radość, szczęście, ale i strach przed kolejnymi etapami skutecznie ją wymęczyły i zmusiły do snu. Brunetka zdobyła się na wystąpienie przed tak wielką publicznością i takimi gwiazdami. Nadal nie mogła uwierzyć jakim cudem jej się to udało. Należała przecież do grona szarych myszek.
Ale nie należała do nich zanim stało się to.
Mama Melody – Grace była zmuszona przeprosić Olly'ego. Mężczyzna był smutny. Naprawdę zależało mu na rozmowie z wokalistką. Ale obiecał sobie jedno. Gdy tylko poczuje się lepiej wyjdzie ze szpitala i zacznie przygotowywać swoją drużynę do bitew.
*****
Melody nie myślała, że ten dzień nadejdzie tak szybko.O godzinie dziesiątej miała stawić się w studiu, w którym Olly nagrywał swoje piosenki. Murs postanowił, że tam będzie spotykał się z uczestnikami, których wybrał do wspólnej bitwy.
Mel wiedziała, że w studiu będą nowi ludzie. Że jej mama musi iść wtedy do pracy i będzie zmuszona zostać sama. Teraz już wiedziała, że nie było przy niej Chris'a, który siedziałby obok i trzymał ją za dłoń w geście wsparcia, a co jakiś czas opisywałby pomieszczenie.
Ona nie zawsze taka była.
Grace zaparkowała przed studiem samochodem, który swoje lata świetności miał już dawno za sobą. Wysiadła ostrożnie z pojazdu i rozmasowała kolana. Jak to się mówi starość nie radość, młodość nie wieczność.
Podeszła do tylnych drzwi i otworzyła je, po czym pomogła wysiąść brunetce. Dłonie kobiety przeraźliwie drżały. Czuła, że za chwilę serce wyleci jej z piersi.
– Chcesz laskę? – spytała starsza kobieta, która tego dnia uczesała swoje czarne, co jakiś czas farbowane włosy w niskiego koka. Melody zadrżała. Miała być tam kompletnie sama. – Kochanie, jeśli chcesz mogę iść z tobą.
– Nie – przerwała jej od razu. Wiedziała, że jej mama była w stanie rzucić pracę w jednej sekundzie, po to aby znaleźć się tuż obok niej. Ale wiedziała również, że to właśnie dzięki niej mają za co żyć. Poza tym brunetka odnosiła czasem wrażenie, że praca daje jej mamie chwilę wytchnienia od wszystkich rzeczy, w których musi jej samej pomagać.
Melody poprawiła czarne okulary i wyciągnęła dłoń, chcąc chwycić laskę. Dzięki niej wszystko stawało się łatwiejsze.
Grace zamknęła ostrożnie drzwi i po ułożeniu dłoni córki na swoim ramieniu ruszyła powoli w stronę drzwi studia. Mieściło się ono na obrzeżach Londynu, a przed samym budynkiem stały zaledwie cztery samochody. Jednak od razu można było się domyślić, że są prosto z salonu i kto wie, może nawet każdy z nich to najnowszy model.
Kobiety weszły do budynku, po czym w oczy Grace rzuciła się recepcja oraz siedząca za nią młoda dziewczyna. Co innego w przypadku Melody. Dziewczyna wyczuła jak ciepłe powietrze i promienie Słońca zostają zastąpione zimnymi podmuchami prawdopodobnie z klimatyzatora.
CZYTASZ
Voice // h.s. ✔
FanfictionNa twarzy kobiety malowała się ciekawość. Jej fotel odwrócił się, a ona spojrzała na śpiewającą osobę. Następnie przeniosła wzrok na siedzącego obok mężczyznę. -Czy ona ...? - spytała zszokowana. Harry skinął głową, po czym schował mokrą od łez twa...