Półtorej godziny po zakończeniu koncertu w Paryżu cała ekipa była w drodze na lotnisko. Po oddaniu bagaży i przejściu przez bramki wszyscy mogli już kierować się przez specjalny rękaw do samolotu.
Teraz czekał wszystkich ponad godzinny lot do Amsterdamu. Dzisiejszy popłoch przy koncercie dał się wszystkim mocno we znaki przez jednodniową przerwę. Clare zasnęła najszybciej ze wszystkich. Nim Harry zdążył zająć swoje miejsca z Melody, kobieta już spała na swoim fotelu.
Już jutro miał odbyć się kolejny koncert, przez co grafik na ten dzień był bardzo napięty. Mimo to Styles uprosił swojego menagera, aby tuż po zakończeniu występu mógł chociaż na chwilkę zabrać Melody do centrum miasta. Chciał wykonać kolejne fotografie do albumu, a wszyscy wiedzą, że Amsterdam najpiękniej wygląda właśnie w świetle Księżyca. Jeffrey przystał na propozycję piosenkarza. Nie musieli się za bardzo spieszyć. Kolejny koncert miał odbyć się dopiero dwa dni później w sąsiedniej Belgii.
Wyjątkowo dzisiejszy lot nie dłużył się ani Melody, ani Harry'emu. Siedzieli w swoich objęciach i cicho rozmawiali, nie chcąc przeszkadzać innym, którzy regenerowali swoje siły. Na dobrą sprawę Nolan z chęcią przespałaby się kilka minut, lecz postanowiła sobie, że nie dopuści do sytuacji jak ta w Paryżu. Nie chciała aby jej chłopak miał problemy przez noszenie ją na rękach.
Po ponad godzinie samolot bezproblemowo wylądował na płycie lotniska. Jeffrey podniósł się z fotela, zamknąwszy swoją ciemną teczkę. Wziął ją w dłonie i powoli przechadzał się po samolocie, chcąc upewnić się, że wszyscy są gotowi do wyjścia.
Kiedy nadeszła kolej Harry'ego i Melody, mężczyzna pomógł kobiecie bezpiecznie zejść po schodkach. Stojąc na płycie lotniska, przeszli kawałek, nie chcąc blokować miejsca. Styles objął ukochaną ramieniem i przyciągnął do swojego ciała. Temperatura dookoła nie była za wysoka.
Jak zawsze wszyscy udali się do podstawionego autobusu, w którym pracownicy lotniska sukcesywnie układali bagaże.
– Teraz podjedziemy do hotelu. Dostaniecie karty do pokoi i myślę, że jutro spotkamy się około dziewiątej trzydzieści. Bądźcie już po śniadaniu i gotowi do wyjazdu na arenę – odezwał się Jeffrey, kiedy autobus ruszył. – A Harry – dodał, nim zajął swoje miejsce. – Jutro będziesz udzielał telefonicznego wywiadu dla radia.
Styles skinął twierdząco, po czym przyciągnął bliżej siebie ukochaną. Senna Melody ułożyła głowę na ramieniu ukochanego i przymknęła oczy. Jedyne czego pragnęła w tamtej chwili to odrobina snu.
*****
Hotelowy pokój, który przypadł Harry'emu i Melody był zdecydowanie mniejszy niż ten, który mieli w Paryżu. Ale to, że mniejszy nie znaczy, że gorszy. Pomieszczenie było gustownie urządzone, a z pewnością kwota za narzutę na łóżku nie była trzycyfrowa. Jednak nowością, którą zastała para była wanna w łazience, prócz kabiny prysznicowej.
Melody nie miała siły na odprężającą kąpiel, mimo, że bardzo tego chciała. Brunetka pozostała przy szybkim prysznicu, po którym od razu położyła się do łóżka. Nie trzeba było długo czekać, aż odejdzie w świat snów.
Harry upewnił się, że drzwi wejściowe do pokoju są zamknięte, po czym sam wszedł do łazienki. Ponownie pomieszczenie wypełniał lawendowy zapach. Tym razem mężczyzna zdecydował się na ciepły prysznic, który jedynie przyprawił go o większą senność. Jak się można domyślić, trudno oprzeć się takiej okazji oraz widokowi sporego łóżka, w którym śpi już ukochana. Styles poskładał swoje rzeczy i szybko dołączył do Melody, która tym razem nie wyczuła jego obecności. Chyba spała zbyt mocno. Nic jednak straconego. Zielonooki przysunął się do kobiety i wtulił w jej plecy, układając przy tym swoją dłoń na brzuchu kobiety. Brunetka skierowała swoją rękę na tę Harry'ego, po czym splotła ich palce.
CZYTASZ
Voice // h.s. ✔
Fiksi PenggemarNa twarzy kobiety malowała się ciekawość. Jej fotel odwrócił się, a ona spojrzała na śpiewającą osobę. Następnie przeniosła wzrok na siedzącego obok mężczyznę. -Czy ona ...? - spytała zszokowana. Harry skinął głową, po czym schował mokrą od łez twa...