– Udało się – oznajmił lekarz, uśmiechając się lekko w stronę trzech mocno zmartwionych osób. Słysząc te słowa Grace i Anne zalały się łzami radości, a Harry miał ochotę uściskać lekarza. – Pacjentka zostanie teraz przewieziona do sali pooperacyjnej i będziemy musieli poczekać aż się obudzi. Wtedy wykonamy kolejne badania i w pełni będziemy mogli stwierdzić powodzenie operacji. Za chwilę pojawią się tutaj pielęgniarki i zaprowadzą państwa do sali pani Nolan. Proszę jednak nie przesiadywać długo, pacjentka musi odpoczywać.
– Dobrze. Dziękujemy doktorze – odezwał się z wdzięcznością w głosie brunet i wziął głęboki wdech.
Udało się.
Melody wiedziała co mówi.
Harry przeczesał dłonią włosy i zasłonił usta. Chwilę potem drzwi sali operacyjnej otworzyły się, a na korytarz wyszła jedna z pielęgniarek. Tuż za nią szła druga, która pchała łóżko na kółkach. Na nim znajdowała się oczywiście Melody. Brunet od razu doskoczył do łóżka i przyjrzał się swojej ukochanej. Była blada, ale wyglądała jakby spokojnie spała.
– Dziewczyna jest silna. Wszystko będzie dobrze – oznajmiła jedna z pielęgniarek, a Styles odniósł wrażenie, że już kiedyś słyszał podobne słowa.
Pielęgniarki zaprowadziły wszystkich pod odpowiednią salę i poprosiły o wchodzenie do niej pojedynczo. Mimo, że Melody nie kontaktowała, to należało dać jej możliwość odpoczynku po operacji.
Jako pierwsza do sali weszła Grace, co oczywiście było zrozumiałe. W takiej sytuacji Anne i Harry pozostali sami na korytarzu.
– Jak się cieszę, że już po wszystkim – westchnął brunet, po czym skierował się w stronę rodzicielki i przytulił do niej. – Tak mi ulżyło.
– Wiem Harry, wiem – szeptała kobieta, obejmując syna i gładząc jego włosy. – Wierzę, że te wszystkie wydarzenia, które was spotykają jedynie umacniają wasz związek – westchnęła, pozostawiając na czole syna pocałunek.
– Dzięki mamo – odezwał się mężczyzna, po czym odsunął na chwilę od matki. – Dzwoniłaś do Gemmy?
– Wcześniej. Dopiero za chwilę do niej zadzwonię znowu. Bardzo żałuje, że nie może być tu z tobą – westchnęła smutno.
– Zobaczymy się jak tylko wróci do Londynu – westchnął Harry, po czym usiadł na krzesełku, chcąc poczekać na swoją kolej odwiedzenia Melody.
*****
Po ponad trzydziestu minutach z sali wyszła Grace. Po jej policzkach spływały łzy, a usta były wykrzywione w lekkim uśmiechu.
– Wszystko będzie dobrze – szepnęła w stronę Styles'a, ściskając jego ramię. Brunet bez słowa objął lekko kobietę.
– Melody jest silna. Obudzi się za niedługo – odezwał się Harry. I wtedy wszystko wróci do normy.
– Wejdź do niej. Z pewnością od teraz będzie dużo bardziej potrzebowała ciebie niż mnie – westchnęła Grace. Pani Nolan nie powiedziała tego z jakąś zazdrością czy kpiną w głosie, a raczej z radością. Jej córeczka zaczęła układać sobie życie i miała przy sobie tak cudownego mężczyznę. Grace nie mogła sobie wymarzyć lepszych losów dla Melody.
Harry uśmiechnął się w stronę kobiety i po posłaniu swojej matce znaczącego spojrzenia, wszedł do sali. W jej rogu znajdowało się biurko, przy którym siedziała pielęgniarka. Pewnie jej zadaniem było kontrolowanie parametrów życiowych Nolan.
– Dobry wieczór – przywitał się cicho z kobietą, która posłała mu uśmiech i wróciła do poprzedniej pracy.
Brunet spojrzał w stronę specjalistycznego łóżka otoczonego aparaturą. Pośród tego wszystkiego znajdowało się drobne ciałko Melody. Dziewczyna spała spokojnie, a na jej ustach znajdowała się maseczka.
CZYTASZ
Voice // h.s. ✔
FanfictionNa twarzy kobiety malowała się ciekawość. Jej fotel odwrócił się, a ona spojrzała na śpiewającą osobę. Następnie przeniosła wzrok na siedzącego obok mężczyznę. -Czy ona ...? - spytała zszokowana. Harry skinął głową, po czym schował mokrą od łez twa...