16

5.6K 296 11
                                    

Podczas kolacji czułam się jak w filmie, ale ten film był wciąż w czerni i bieli z nutą grozy unoszącej się w powietrzu. Każdy kęs jedzenia był jak kulka, która stawała w moim gardle, krztusząc mnie świadomością, że z każdą chwilą oddalam się od bezpieczeństwa. Dźwięki rozmów dookoła brzmiały jak echa z odległego świata, nie dotykając mojego wnętrza, które pulsowało lękiem. Od wyjścia z łazienki nie wydałam ani jednego dźwięku. Milczenie było moim schronieniem, schowkiem na emocje, których nie potrafiłam wyrazić słowami. W moim wnętrzu roiło się od myśli, a serce waliło jak młotem, bijąc rytm wstrząsu, który przetaczał się przez moje ciało. Czułam, jak powoli zaczynam się dusić pod naporem niepokoju, jakby każdy oddech miał być moim ostatnim. Czułam się jakby moje wnętrze zostało wyrwane, wyplute na zewnątrz, pozostawiając we mnie pustkę i odruchowe wyrzuty sumienia. Każdy ruch Angelo przy stole sprawiał, że wstrzymywałam oddech, a myśli rozbrzmiewały w mojej głowie, rozdzierając mnie na strzępy. Byłam zdruzgotana, czując się brudna i bezsilna, przez to, co wydarzyło się w łazience. Każdy jego gest, każdy uśmiech skierowany w moją stronę przypominał mi o mojej bezbronności.

- Miło było cię poznać, Evo – uśmiechnęła się serdecznie Selena, kładąc delikatnie dłoń na moim ramieniu.

Choć miała na karku pięćdziesiąt lat, emanowała młodością i wdziękiem. Jej krótkie, blond włosy falowały lekko w rytmie delikatnego powiewu powietrza, a błękitne oczy emanowały ciepłem i zrozumieniem. Figurę miała zgrabną i elegancką, a każdy jej ruch był pełen wdzięku i finezji. Była jak promyk światła w mojej ciemnej rzeczywistości, choć nie mogła rozproszyć wszystkich cieni. Pocałunek na moim policzku sprawił, że poczułam się trochę lepiej, choć tylko na chwilę. W jej spojrzeniu dostrzegłam troskę i determinację, jakby wiedziała, co się wydarzyło i jaki ciężar niesie moje serce. Jej ciepło było jak balsam na moje rany, ale nie potrafiło ich zagoić.

- Mnie ciebie również. – uśmiechnęłam się delikatnie, choć mój uśmiech był wymuszony i pełen bólu.

- Pamiętaj, co ci powiedziałam – jej głos był cichy, ale pełen mocy, kiedy przygryzła delikatnie swoją dolną wargę, nie spuszczając ze mnie wzroku.

Pokiwałam głową, starając się wyrazić wdzięczność za jej wsparcie i zrozumienie, choć w moim sercu tliła się burza emocji, której nie umiałam opanować. Jej słowa były dla mnie jak kotwica, której kurczowo się trzymałam, próbując nie zatonąć w morzu rozpaczy. Angelo zdecydowanie pociągnął mnie za rękę, wiodąc mnie ku samochodowi. Wewnętrzne napięcie rosło we mnie niczym niebezpieczna fala, która groziła przerwaniem każdej chwili spokoju. Mój umysł płonął pytaniami, na które nie miałam odpowiedzi, a serce biło mi szybciej, bijąc w rytm niepewności. Czułam, że z każdą chwilą moja kontrola nad sytuacją wymyka się z rąk.

Kiedy zbliżaliśmy się do samochodu, przytłaczający strach ogarniał moje myśli. Nie mogłam przestać myśleć o tym, co wydarzy się po przyjeździe do domu jego rodziców. Czy Angelo będzie się normalnie zachowywał, czy może będzie chciał użyć na mnie swojej siły? Nie chciałam pozostać z nim sama, ale również nie mogłam otwarcie wyrazić swoich obaw. Na szczęście zauważyłam, że Giovanni i Silvia będą jechać za nami, co dało mi pewną ulgę.

Musiałam szybko wymyślić jakąś wymówkę, aby uniknąć pozostania sam na sam z Angelo, ale co mogłabym powiedzieć? Te myśli krążyły mi po głowie, kiedy tylko wsiadłam do samochodu. Czułam, że każde moje słowo, każdy gest, mogą zdecydować o mojej przyszłości. Byłam jak więzień we własnym ciele, bezradna wobec nadchodzących wydarzeń.

- Evo – odezwał się nagle – Przepraszam cię za moje zachowanie. Poniosło mnie – dotknął mojej nogi, robiąc delikatne okręgi kciukiem.

Angelo niespodziewanie przerwał milczenie, przerywając zimną atmosferę, która unosiła się w powietrzu. Słowa przeprosin wydobyły się z jego ust, ale nie miałam ochoty na to, by spojrzeć w jego kierunku. Kiedy dotknął mojej nogi i zaczął malować okręgi kciukiem, czułam, jakby moje ciało natychmiast zesztywniało. W oczach miałam zamglony obraz nocnego nieba, choć nie widziałam ani jednej gwiazdy. Czułam, jakby cały świat skurczył się do tego punktu kontaktu, a moje myśli zamarły w strachu.

Należymy do siebie - Korekta (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz