5

8.4K 378 10
                                    

EVA

Spirala Zdrady

Wróciłam do gabinetu i rozsiadłam się wygodnie, czując delikatne wibracje spokojnego wieczoru. Spojrzałam na biurko, na którym tętniła krzątanina dokumentów, czekających na moją uwagę. Zostało jeszcze pięć godzin do końca pracy, ale te chwile zdawały się unikać przemijania, jakby czas postanowił zwolnić swoje kroki. W oddali słychać było jedynie delikatne szelesty papierów, zasłaniających sekrety i tajemnice zawarte w tekście.

Zgarnęłam parę kartek z góry biurka, a palce zanurzyły się w gąszcz liter, cyfr i myśli innych ludzi. Przeglądałam teksty, ucząc się każdej historii i analizując każdą wypowiedź. Kiedy w końcu uporałam się z pierwszymi dokumentami, przypomniałam sobie o Nathanielu. Jak on sobie radził w tym gąszczu obowiązków? Ciekawiło mnie, czy radzi sobie sprawnie z organizacją papierów.

Rozmyślając nad tym, zerknęłam na zegar. Zaledwie godzina dzieliła mnie od końca dnia pracy, a myśli skierowały się ku mojemu asystentowi. Postanowiłam sprawdzić, jak mu idzie z tym wyzwaniem.

Z radosnym uśmiechem, który podążał za myślami o wolnym czasie, wstałam i opuściłam moje biuro. Ruszyłam w kierunku pokoju Nathaniela, z ciekawością i lekkim podekscytowaniem. Moje zaskoczenie było jednak ogromne, kiedy przekroczyłam próg jego przestrzeni roboczej.

W pokoju panował nieporównywalny porządek. Wszystko było idealnie ułożone, a segregatory sterczały w pionie, jak zakotwiczone statki na spokojnej wodzie. Nathaniel, zanurzony w pracy, podniósł głowę, z wyrazem dumy malującym się na jego twarzy.

Nathaniel, z wielkim triumfem na twarzy, ogłosił mi swoje ostatnie dokonanie, prezentując banan na ustach niczym zdobywcę zwycięstwa. Skończenie z zadaniem, które mu powierzono, sprawiło, że czuł się jak król świata.

- Skończyłem — oznajmił, stając przede mną z uśmiechem od ucha do ucha.

- To dobrze. Jutro od rana, weźmiesz się za rozwożenie dokumentacji do podpisania przez pracowników — odpowiedziałam, patrząc na niego z powagą.

Nagle zauważyłam, że jego mina zmienia się z triumfalnej na zdenerwowaną.

- Mam wrażenie, że mnie karzesz — stwierdził, z lekkim uniesieniem brwi, wyglądając na niezbyt zadowolonego.

- Co ci przyszło na myśl? — zdziwiłam się i spojrzałam na niego z wymownym spojrzeniem.

- To, czemu dajesz mi najgorszą pracę? — odparł, próbując ukryć swoje rozczarowanie, ale jego nadęta mina była już wystarczająco wymowna.

- Od czegoś trzeba zacząć — oznajmiłam zdecydowanie, odwracając się na pięcie, gotowa odejść.

Nathaniel spojrzał na mnie, łapiąc sens mojej intencji. Po chwili przymknął oko, akceptując tę niewinną przysłowiową szarżę.

- Dobra, szefowo. Zrobię to rano. - ugiął się, nadal z uśmiechem, ale tym razem bardziej zrozumiałym.

Zabrałam z biura moje rzeczy, włożyłam je do torby i ruszyłam w kierunku wyjścia. Kiedy przekraczałam próg, odwróciłam się, aby rzucić ostatnie spojrzenie na to miejsce. Wielki biurkowy stół, sterty papierów, a na ścianie tablica korkowa, na której umieszczone były różne notatki – to wszystko sprawiało, że to pomieszczenie było dla mnie jak drugi dom. Jednak dzisiaj było coś inaczej. Coś w powietrzu było napięte, a moje myśli krążyły wokół Angela, dziwnego i intrygującego mężczyzny, którego właśnie poznałam.

Wychodząc na zewnątrz, doceniłam chłodne powietrze i świeże powietrze. Znów czekało mnie kilka zadań do wykonania, ale tym razem miałam nadzieję, że przyniosą one więcej emocji niż rutynowe obowiązki biurowe. Wsiadłam do mojego samochodu i zanim zamknęłam drzwi, usłyszałam znajomy dźwięk powiadomienia na moim telefonie.

Wyciągnęłam telefon z torebki, zauważając, że otrzymałam wiadomość. Ekscytacja wypełniła mnie po brzegi, a ciekawość błyszczała w moich oczach niczym błyskotka. Otworzyłam wiadomość, gotowa na coś pozytywnego, ale zamiast tego zastygłam w miejscu.

„Witaj moja piękna Evo. Ciężki dzień? Wyglądasz na zmęczoną"

Seria ciarek przeszła mi po plecach, a uczucie niepokoju zakotwiczyło się w moim umyśle. Ktoś obserwował mnie uważnie, śledził mój dzień. Wyszłam z samochodu i krzyknęłam na całe otoczenie:

- Pokaż się!

Mój krzyk odbił się echem, ale oprócz ciszy, nie było żadnej odpowiedzi. Ponownie wsiadłam do auta, zastanawiając się, co się dzieje. Kolejna wiadomość pojawiła się na ekranie telefonu, wręcz przewracając moje myśli do góry nogami.

„Nie obawiaj się mnie. Jestem po to, by ciebie chronić i się tobą opiekować"

Przeszedł mnie dreszcz, a serce zaczęło mi bić gwałtowniej. Ktoś używał mojej prywatności przeciwko mnie, a to napawało mnie strachem. Wściekła i zaniepokojona, postanowiłam zakończyć tę szaloną grę.

„Słuchaj mnie, psycholu. Jeszcze raz do mnie napiszesz, to zgłoszę twoje nękania na policję"

Odpaliłam silnik i ruszyłam, ale nagle zatrzymałam się ostro, gdy przed moim samochodem pojawił się czarny Jaguar. W panice wcisnęłam hamulec, zatrzymując się na ostatnim skrawku drogi. Jaguar przejechał kawałek dalej i się zatrzymał. Ciemne szyby sprawiały, że nie widziałam, kto jest w środku. Strach ogarnął mnie jak zimny dotyk nocy, a nieznane wciąż kryło się przed moimi oczami.

Mój telefon nagle zadzwonił, wibracje rozniosły się nerwowo po mojej dłoni. Bez zastanowienia się, kto może dzwonić, odebrałam. Słysząc znajome dźwięki, mój puls przyspieszył. To był on – mój prześladowca.

- Evo, patrz, jak jeździsz. Nie chciałbym, by coś się mojej pięknej stało - mówił z przekąsem, a ja zauważyłam, że wyjechał mi przed maskę.

- Człowieku, odpieprz się ode mnie. Napisałam ci wyraźnie, byś dał mi spokój! - wydarłam się do telefonu i w nerwach wysiadłam z auta, szukając wzrokiem tego uporczywego stalkera.

- Moja piękna Evo, miałem nie pisać i dlatego pozwoliłem sobie zadzwonić - jego głos brzmiał przewrotnie. Zdecydowałam się przemierzać odległość między samochodami, kierując się w stronę, gdzie stał mój prześladowca.

- Nie dzwoń i nie pisz. Inaczej zgłoszę to na policję - krzyczałam, zbliżając się coraz bardziej. Kiedy byłam już na wyciągnięcie ręki od rozpoznania mężczyzny, nagle odjechał.

- Nieładnie, Evo. Przyjdzie czas na spotkanie w cztery oczy - rozłączył się, a jego Jaguar zniknął w oddali, zostawiając jedynie ślad po pisku opon.

Należymy do siebie - Korekta (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz