14

6.4K 289 8
                                    

EVA

Burzliwe Wyzwanie Miłości

Ponownie poszłam pod prysznic, bo nie mogłam się rozgrzać. Ciepła woda delikatnie mnie ogrzewała i spływała po moim ciele, łagodząc chłód deszczowego spotkania. Zastanawiałam się, czy to, co się pomiędzy mną a Angelo zaczęło, miało realną szansę na przetrwanie. Jego świat był inny niż mój - luksus, bogactwo, a ja pochodziłam z innej rzeczywistości, gdzie alkohol sprawiał, że życie stawało się trudniejsze.

Zaczęłam się zastanawiać, czy zakochanie wystarczy, by pokonać różnice. Być może to był błąd, ale serce moje popychało mnie do tego związku. Angelo był żonaty, a to stanowiło wyraźny problem. Czy naprawdę mogliśmy zbudować szczęśliwe życie, bazując na nieszczęściu innych?

Mimo wątpliwości postanowiłam dać temu szansę, być może przekonałam siebie, że miłość jest w stanie przezwyciężyć trudności. Jednak wciąż nurtowała mnie myśl, czy to nie było zbyt pochopne i ryzykowne. Czas pokaże, czy nasza miłość przetrwa próby, czy ulegnie naciskom rzeczywistości.

Wyszłam z łazienki, a kiedy zamknęłam drzwi wpadłam wprost na Angelo. Ręcznik, którym byłam owinięta, nieoczekiwanie ześlizgnął się z mojego ciała, odsłaniając je przed nim. Czułam, jak ciepłe spojrzenie mężczyzny przemierza każdy centymetr mojej skóry, a delikatny rumień na moich policzkach świadczył o nagłym zawstydzeniu. To spotkanie było nieco niezręczne, ale jednocześnie podniosło napięcie między nami na nowy poziom.

- Angelo, co ty tu robisz!? – krzyknęłam, podnosząc ręcznik i zaczęłam się zasłaniać.

- Przepraszam, dość długo nie wychodziłaś i zacząłem się martwić. – widziałam, jak jego wzrok przemierzał każdy centymetr mojego ciała. Czułam się skrępowana.

- Nie możesz tak wchodzić do mojego pokoju. – zdjęłam narzutę z łóżka i okryłam się nią.

- Aniele, jesteś piękna i ... – zbliżał się do mnie na niebezpieczną odległość.

- Nie kończ tego, co chcesz powiedzieć – przerwałam jego wypowiedź – I wyjdź stąd! – rozkazałam.

- Ale Evo, nie masz się czego wstydzić. Jesteś piękna. – złapał mnie w pasie i zaczął całować moją szyję.

- Proszę cię, żebyś przestał i wyszedł. Nie chcę być twoją kochanką. – Spojrzał na mnie tym swoim błękitnym wzrokiem.

- Nigdy nie będziesz moją kochanką. Jesteś moja i po rozwodzie przysięgniemy sobie miłość przed Bogiem. – wrócił do całowania mojej szyi. Dłońmi ściągnął narzutę, którą się okryłam i złapał mnie za gołe pośladki.

- Angelo, proszę – czułam, że tracę kontrolę nad sobą.

- O co mnie moja piękna prosisz? – nie przerywał swoich pieszczot. Jego dotyk wzbudzał we mnie mieszane uczucia, ale jednocześnie czułam, że walka między nami dopiero się zaczęła.

Czułam, jak każda jego pieszczota wywołuje na mojej skórze delikatne drgania. Jego dotyk sprawiał, że w moim wnętrzu budziły się niewytłumaczalne, ale przyjemne fale. Drobne pieszczoty były jak melodia, której nuty grały na strunach mojej skóry, zwiastując nadchodzącą symfonię emocji.

Jego dłonie podążały ścieżkami mojego ciała, odkrywając każdy zakamarek i sprawiając, że czułam się pełna pożądania. W tej chwili nawet najdrobniejsze detale miały znaczenie, a zmysły były w stanie uchwycić każdy impuls.

Rozkosz i podniecenie mieszające się w jedno sprawiły, że zaczęłam tracić się w wirze nieznanej mi dotąd rozkoszy. Jego pieszczoty były jak delikatny deszcz, a ja stanowiłam teren, który stopniowo ożywał pod wpływem tej intymnej burzy uczuć.

- Jaka ty jesteś piękna i doskonała – patrzył się na moje ciało, a w oczach jego, szalał ogień – Nie dam rady się powstrzymać – podniósł mnie i położył na łóżku.

- Angelo – wyszeptałam jego imię, gdy jego język, zanurzył się w mojej kobiecości.

Czułam, jak pod wpływem jego spojrzenia, moje ciało staje się jedną wielką eksplozją pożądania. Jego komplementy wygłaszane z oddaniem sprawiały, że czułam się jak bogini uwodzenia. Gdy poprawił mnie delikatnie na łóżku, serce zaczęło mi bić szybciej, zapowiadając nadejście chwili pełnej namiętności.

W jego oczach widziałam ogień pożądania, który płonął coraz jaśniej. Jego dotyk był jednocześnie delikatny i pełen zdecydowania, a ja czułam, jak moje ciało reaguje na każdy jego ruch. Kiedy jego usta zstąpiły na dół, czułam, jak język eksploruje zakamarki mojej kobiecości, zapraszając do tańca wszelkie bodźce zmysłowe.

Moje ciało odpowiedziało na każdy gest, a atmosfera w pokoju zapełniła się napięciem namiętności. Angelo był mistrzem w rozpalaniu płomienia pożądania, a ja oddawałam się temu ognistemu tańcu bez żadnych oporów. To było połączenie dusz, które zapowiadało burzę emocji, gotową uwolnić się w pełnej intensywności chwili.

W tej roztańczonej symfonii namiętności, moje ciało stawało się areną rozkwitu pożądania. Angelo, niczym utalentowany artysta, malował szlaki podniecenia na mojej skórze. Jego dotyk był zarazem delikatny i pełen zdecydowania, co sprawiało, że moje zmysły pulsowały intensywnością.

Jęki rozkoszy napływały swobodnie z moich ust, podczas gdy jego dotyk stawał się coraz bardziej zmysłowy. Serce biło mi jak szalone, podbijane falą namiętności. Jego język głęboko eksplorował zakamarki mojej kobiecości, a palce sprawiały, że moje ciało reagowało w sposób, którego wcześniej nie znałam.

W międzyczasie złapałam jego głowę, eksplorując ją w rytmie naszej namiętnej symfonii. Nogi zaciskałam w niekontrolowanym uniesieniu, a on, niczym doświadczony tancerz, prowadził w tej ekstazie. W miarę jak wbijał się coraz głębiej, moje ciało wiło się na łóżku, odpływając falą nieopisanej rozkoszy.

Angelo, wyczuwając moje pragnienia, wprowadził dwa palce, rozpalając ekstazę do kolejnego poziomu. Jego język kontynuował czułe pieszczoty mojej muszelki, tworząc wspaniałą harmonię namiętności, która zapowiadała nadejście szczytu rozkoszy.

- Dajesz aniele. Zalej mnie swoimi sokami – wydyszał, spoglądając na mnie.

W momencie szczytu rozkoszy wygięłam się w łuk, zatracając się w uniesieniu, które niczym fala przeszywało każdą komórkę mojego ciała. Jęki rozkoszy wypełniły przestrzeń, a moje usta wydobyły z siebie jego imię w ekstazie.

Angelo, wyczekując tego właśnie momentu, zbliżył swoje wargi do moich, zaczynając namiętne całowanie, które stanowiło nieustającą melodię naszej namiętnej miłości. Jego usta eksplorowały obszary moich ust, dostając się do najbardziej ukrytych zakamarków. To uczucie było jak oddech życia, które przewijało się między nami, tworząc niewidzialną nić łączącą nasze dusze.

- Na dziś wystarczy. – odsunął się ode mnie, a ja poczułam nagły chłód na ciele. Wpatrywał się we mnie, jego spojrzenie emanowało zrozumieniem i czułością.

- Jak to wystarczy? – byłam zawiedziona jego zachowaniem, pragnąc jeszcze bardziej zatracić się w tej chwili.

- Nie chcę być za szybki, Evo. Zasługujesz na coś więcej niż szybki numerek. – uśmiechnął się i pocałował mnie delikatnie w czoło. – Idę zrobić coś do jedzenia – wstając, zauważyłam wybrzuszenie w jego spodniach.

Należymy do siebie - Korekta (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz