17

5.4K 295 7
                                    

Eva

Nadzieja w Cieniu Strachu

Na miejsce dojechałam przed czasem. Wysiadając z taksówki, poczułam ciepłe powietrze otulające mnie, gdy wychodziłam na ulicę. Słońce delikatnie ogrzewało skórę, a miasto tętniło życiem. Nie wiedziałam, co zrobić z bagażami, więc poprosiłam obsługującą dziewczynę, czy mogłaby przechować na chwilę moje walizki. Jej jasna twarz rozpromieniła się, gdy przyjęła moją prośbę. Wręczyłam jej banknot. Delikatnie się uśmiechnęła, chowając pieniądz do kieszeni swojego uniformu.

 Kiedy znalazłam się w kawiarnianym wnętrzu, jego przytulność od razu mnie uspokoiła. Miękkie światło, ciepłe kolory i aromat świeżo parzonej kawy działały kojąco. Po chwili zamówiłam kawę i kawałek delikatnego ciasta. Usiadłam na wygodnym fotelu, czując miękkość materiału pod sobą i czekałam na Monic. Była punktualna. Kiedy w końcu mnie zauważyła, jej spojrzenie stało się wrogie. Pomachałam jej ręką, a ona energicznie podążyła w moją stronę, siadając naprzeciwko mnie przy stoliku.

– Czego ty chcesz? – jej ton głosu był lodowaty, a w jej oczach widniał zmęczony ból. Przypaliła papierosa, a dym unoszący się wokół jej postaci sprawiał, że wyglądała jeszcze bardziej tajemniczo. Cienie pod oczami, zmęczona twarz – widać było, że przeżyła wiele trudnych chwil.

– Dlaczego jesteś zazdrosna? Przecież to jest potwór w ludzkiej skórze – kontynuowałam, starając się zrozumieć jej perspektywę. Zaciągnęła się dymem, jakby potrzebując chwili na zastanowienie. Jej ręce lekko drżały, a w oczach pojawiło się coś, czego wcześniej nie widziałam – głęboka, nieuleczalna rana.

– On mi kazał – odpowiedziała, zaskakując mnie, a jej słowa uderzyły mnie niczym lodowaty prysznic. Jej spojrzenie było pełne goryczy, gdy opowiadała dalej – To on mnie ściągnął na ten bal i to on kazał mi odgrywać zakochaną. – Wzruszyła ramionami, a na ustach pojawił się niepewny, gorzki uśmiech. Czułam, że za tymi słowami kryje się wiele bólu i bezsilności.

– Czemu się na to zgodziłaś? – spytałam, próbując zrozumieć, co skłoniło ją do podjęcia takiego kroku. Jej oczy błysnęły gniewem, ale zaraz potem zasnuły się mgłą rezygnacji.

– Nie bądź śmieszna – odparła, gasząc papierosa – Od niego nie ma ucieczki. Będziesz czuła się jak jego niewolnica. Inaczej, zrobi ci krzywdę. – Jej słowa brzmiały jak ostrzeżenie, a spojrzenie utkane z bólu i strachu powiedziało więcej niż tysiąc słów. – Co noc mnie gwałcił, a jak stawiałam opór, to mnie bił. – Przerwała na chwilę, patrząc na swoje drżące dłonie – Zaraz zapytasz, po co za niego wyszłam? – jej śmiech brzmiał gorzko, a oczy miała przepełnione cierpieniem – Jego ojciec chciał kasy, a mój jego firmy. I tak zostałam żoną potwora. Kiedy ty się pojawiłaś, ja się wyprowadziłam i złożyłam sprawę o rozwód. Nie spodobało mu się to. Dostałam w twarz. On chce nas obie, rozumiesz? – Jej głos drżał, a w oczach miała łzy.

– Monic, uciekaj od niego. A najlepiej jedź ze mną dzisiaj. Zacznij nowe życie, z dala od rodziny Bellucci – próbowałam przekonać ją do zmiany decyzji, do ucieczki od tego koszmaru. Czułam, że muszę jej pomóc, że nie mogę jej zostawić samej z tym piekłem.

– Nie mogę – jej smutne spojrzenie zadrżało, a ja wiedziałam, że tkwi w pułapce, z której nie potrafi wyjść – Jestem w ciąży. – Jej słowa wypełniły powietrze, zostawiając mnie w niemym szoku. Zrozumiałam, że jej sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana, niż mogłam sobie wyobrazić.

– Zrób to dla swojego dziecka – powiedziałam, biorąc jej dłoń w swoją i patrząc jej głęboko w oczy, próbując przekonać ją do zmiany zdania – Bądź na lotnisku – spojrzałam na zegarek – Za godzinę. Daj sobie szansę, proszę – wstałam i zabrałam swoje bagaże, wsiadając do taksówki.

Należymy do siebie - Korekta (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz