3

9.2K 390 14
                                    

EVA

Zagubione ślady w sieci uczuć

Kolejny dzień w pracy upływał spokojnie, aż do chwili, gdy Nath zjawił się w moim gabinecie, jakby przywiał go nieco szalony wiatr. Zapukał i wszedł, a ja spojrzałam na jego twarz, gdzie spuchnięty nos dominował, choć reszta wyglądała całkiem przyzwoicie. Wskazałam mu miejsce, a sama oparłam się o biurko, śledząc jego reakcje.

- Całkiem dobrze wyglądasz - nie mogłam powstrzymać się od tego komentarza, widząc go z takim niecodziennym wyrazem twarzy.

Nath uśmiechnął się z bólem w oczach, delikatnie trzymając się za nos.

- Powiedzmy - odpowiedział, starając się zakryć opuchliznę.

- Co ciebie do mnie sprowadza? - zapytałam, zaintrygowana, dlaczego przyszedł po tym, co się wydarzyło.

- Chciałem cię Evo, bardzo przeprosić za swoje zachowanie - wyjął z kieszeni małe pudełeczko i przesunął je w moją stronę.

- Co to jest? - zdziwiłam się, nieczęsto przyjmując prezenty od pracowników.

- Mały upominek w ramach przeprosin.

- Dziękuję ci, Nath, ale nic nie przyjmę od ciebie - odsunęłam pudełko w jego stronę - Po prostu zapomnijmy o tej całej niezręcznej sytuacji - postanowiłam zakończyć temat.

- Jak sobie życzysz - schował prezent do kieszeni - Jeszcze raz przepraszam - wyszedł, zamykając drzwi za sobą.

Zdziwiłam się jego uczciwością, ale też cieszyłam się, że postanowił zakończyć sprawę w taki spokojny sposób.

Zgrabnie wróciłam na fotel, a z ust wydobył się kobiecy, pełen pewności uśmiech. Czyżby Nathan myślał, że kilka przeprosin jest kluczem do przywrócenia równowagi? Och, nie tak łatwo dałam się przekonać. Nie byłam w stanie po prostu wymazać przeszłości z pamięci. Wybiegłam z mojego biura, postanowiwszy, że nadszedł czas na małą zemstę. Oczywiście, mogłabym pozostawić go w przekonaniu, że wszystko jest w porządku, ale kobieta musi czasem postawić sprawy jasno.

Zdecydowanym krokiem skierowałam się w stronę stanowiska Nathana, a gdy spojrzał na mnie, zdziwienie ukazało się na jego twarzy. Oczywiście, że nie spodziewał się mojej wizyty.

- Słuchaj, chciałabym, abyś uporządkował papiery w magazynku. Nikt nie ma czasu tego zrobić, a jak widać, ty nie masz nic do roboty – powiedziałam zdecydowanie, obserwując jego reakcję.

- Dobrze, panno Morgan. Jutro zabiorę się za to. Czy coś jeszcze mam zrobić? – W jego tonie było coś podejrzanego, co zawsze budziło moją czujność.

- Nie zaczynaj, bo stracisz pracę – odwróciłam się na pięcie, zamykając temat. Jednak, zanim zdążyłam odejść, usłyszałam jego ostatnie słowo.

- Kocica.

- Słyszałam – odpowiedziałam, zmuszając uśmiech do wejścia na moje usta.

Wiedziałam, że Nathaniel nigdy nie potrafił utrzymać języka za zębami, a jego infantylne słowo było tylko kolejnym dowodem na brak profesjonalizmu.

Czas pracy dobiegł końca, a ja właśnie pakowałam swoje rzeczy, gotowa do wyjścia. Nagle drzwi biura otworzyły się, a Harry pojawił się z ogromnym bukietem kwiatów i różowym balonikiem w kształcie serca. Uśmiechnęłam się na ten uroczy widok.

- Moje ty kochanie – powiedział i pocałował mnie w policzek – Tak bardzo ciebie przepraszam za swoje idiotyczne zachowanie.

- To prawda. Zachowałeś się jak palant.

- Jest mi strasznie głupio – dodał, wręczając mi bukiet kwiatów i balonika z napisem - I love you.

Było to takie słodkie i miłe. Jednak mimo tych gestów przeprosin, wciąż tkwił we mnie pewien strach.

- Dziękuję, Harry – nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku.

Jego pocałunek był gwałtowny i pełen pożądania. Wiedziałam, że kochał mnie i chciał naprawić wszystko. Starałam się w tym pocałunku okazać mu chociaż trochę czułości.

- Kocham cię, Evo – powiedział, całując mnie po raz kolejny.

Wtedy do biura wszedł Nathaniel. Przystanął i zrobił wściekłą minę. Nie podobało mu się to, co zobaczył.

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałem powiedzieć, że już wychodzę – oznajmił, zaskakując mnie informacją o opuszczaniu pracy.

Wcześniej nigdy mi się nie tłumaczył, więc czemu teraz postąpił inaczej?

- Do widzenia – odpowiedziałam, zanurzając się w pocałunku narzeczonego, ignorując spojrzenie Nathaniela.

Spoglądałam śmiało w oczy Nathaniela, czując, jak nasze spojrzenia krzyżują się w intensywnym starciu. Chciałam, aby zrozumiał, że teraz należę tylko do jednego mężczyzny, że wszelkie nadzieje o naszym romansie są bezpodstawne. W tej krótkiej chwili mieliśmy prawdziwą walkę wzrokową, gdzie emocje płynęły między nami jak niewidzialna siła.

Nathaniel ostatecznie odpuścił, oddalając wzrok i opuszczając głowę. Jego spojrzenie utonęło w podłodze, a po chwili zdecydowanym krokiem opuścił pomieszczenie, trzaskając drzwiami za sobą. Czułam, że ta wymiana spojrzeń była dla niego zbyt ciężka do przetrwania.

Harry spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem, zanim wrócił do rozmowy.

- Nowy pracownik ma zbyt pewne siebie podejście – rzucił, patrząc w stronę drzwi.

- A czemu tak uważasz? - zapytałam, patrząc na Harry'ego, gdy wciąż się wodził wzrokiem po drzwiach.

- Znam takich, co myślą, że są nie do ruszenia – dodał. Zabrałam swoje rzeczy i narzeczony przepuścił mnie pierwszą w drzwiach – Tylko czekają na kobiety sukcesu, jak ty. – Z uśmiechem podniósł brwi.

Zawahałam się chwilę, zanim odpowiedziałam.

- Harry, on mnie nie podrywa.

- Ja myślę, bo nie chciałbym urządzać w firmie scen zazdrości. Poza tym należysz do mnie. – klepnął mnie lekko w pośladki, a ja ruszyłam w kierunku swojego samochodu.

- Nie Harry. Należę sama do siebie – odparłam, starając się podkreślić swoją niezależność, ale zanim doszłam do auta, usłyszałam jego ostatnie słowa.

- Wiem, Evo, że mnie nie kochasz – te słowa stawiały mnie w niezręcznej sytuacji, a ja nie zamierzałam rozpoczynać kolejnej kłótni.

Harry wsiadł do swojego imponującego Maserati, które emanowało luksusem i odjechał.

Nawet nie poczekał na odpowiedź. Ja też wsiadłam do auta i odjechałam z parkingu w stronę domu. Opuszczając pracę, skręciłam w lewo, kierując się w stronę malowniczego jeziora. Miejsce to zawsze było moim azylem w trudnych chwilach. Urokliwe otoczenie, zielone drzewa i kojący szum wody sprawiały, że czułam się z dala od codziennego zgiełku. Jechałam ścieżką wiodącą do brzegu jeziora, świadoma, że wybierałam się tam, aby znaleźć spokój i zebrać myśli.

Uwielbiałam szum jeziora, falujące wody i delikatny powiew wiatru rozwiewający moje włosy. To było miejsce, gdzie czułam się naprawdę wolna, a każda wizyta tutaj pomagała mi uwolnić się od lęków, problemów i bolesnych wspomnień.

Usiadłam na kamieniu przy brzegu strumyka, który płynął spokojnie w stronę jeziora. Odpoczywając, wsłuchiwałam się w harmonijny szum wody, rozmyślając nad życiem. Osiągnęłam swoje cele zawodowe, jednak powrót Nathaniela zakłócił tę spokojną równowagę. Nagły powrót wspomnień o jego ustach na moich, a z nimi uczucie tęsknoty, było trudne do zaakceptowania. Dlaczego znowu pojawił się w moim życiu? Czy zdawał sobie sprawę, jaką szkodę wyrządza swoim podejściem do kobiet?

Usłyszałam dzwonek telefonu i otworzyłam torebkę, zaczynając nerwowe poszukiwania. Wśród różnych niepotrzebnych przedmiotów, znalazłam komórkę, która przestała dzwonić. Odblokowałam aparat i sprawdziłam nieodebrane połączenie. Cztery próby połączenia od Harry'ego i jedna wiadomość SMS. Wiadomość okazała się zwykłą reklamą, ale nieodebrane połączenia tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że muszę zmierzyć się z problemem, który stał pomiędzy mną a narzeczonym.

Zadzwoniłam do narzeczonego. Odebrał telefon po pierwszym sygnale.

- Eva, gdzie ty jesteś? – usłyszałam zaniepokojony głos Harry'ego.

- Harry, zaraz będę. Musiałam coś załatwić – skłamałam, starając się zachować spokój i kontrolę nad sytuacją.

Nie mogłam mu zdradzić, że uciekłam od niego nad jezioro, potrzebując chwili samotności.

- Kochanie, martwiłem się o ciebie.

- Jestem cała. Za dziesięć minut będę. Muszę kończyć – odpowiedziałam zdecydowanie.

Rozłączyłam się, starając się ukryć niepokój. Zastanawiałam się, jak to wszystko się potoczy i czy zdołam dłużej wytrzymać w narzeczeństwie z człowiekiem, którego nie kochałam.

Zegarek wskazywał dwudziestą pierwszą, a atmosfera na dworze zaczęła gęstnieć wraz z zapadającą nocą. Odpoczywając nad jeziorem, zawsze odczuwałam leniwą chwilę spokoju. Tym razem jednak towarzyszyła jej dziwna nuta niepewności, która skłoniła mnie do wcześniejszego wstania i powrotu do samochodu.

Kiedy do niego wsiadłam, usłyszałam subtelny dźwięk nadchodzącej wiadomości. Wzięłam telefon z torebki, przekonana, że to Harry, ale spojrzałam na ekran, a numer był zupełnie obcy.

„Witaj Evo. Nie za późno jest chodzić samej nad jezioro?"

Rozejrzałam się przez szyby, ale nie dostrzegłam nikogo w okolicy ani żadnego pojazdu. Lekki dreszcz przebiegł mi po plecach, więc szybko odpaliłam silnik i zabezpieczyłam drzwi. Wtedy ponownie odezwał się telefon.

„Evo, nie bój się mnie. Wkrótce będziemy należeć do siebie"

Odjechałam z parkingu i ruszyłam w stronę domu. Na podjazd wjechałam błyskawicznie i biegiem skierowałam się ku drzwiom wejściowym, czując niepokój przemykający po moim ciele.

- Gonił cię ktoś? – Z salonu, wyszedł Harry.

- Nie. Śpieszyłam się do ciebie – rzuciłam się narzeczonemu w ramiona.

- Cała drżysz – przytulił mnie mocniej, całując w czoło.

- Zmarzłam jakoś – kłamałam jak najęta.

- Powietrze zrobiło się chłodne – spojrzał na mnie – Idź wziąć gorącą kąpiel, a ja zrobię herbatę – posłusznie wykonałam jego polecenie i udałam się do łazienki. Wcześniej z pokoju zabrałam swój ubiór do spania oraz telefon.

Puściłam wodę do wanny i zaczęłam się rozbierać. Naga, zanurzyłam się w wodzie z pianą. Zastanawiałam się, czy odpisać, czy w ogóle zlekceważyć wiadomości od nieznajomego. Ciekawość zwyciężyła.

„Kim jesteś"

Nagłe zakłócenie spokojnego wieczoru zaczęło sprawiać, że nawet kąpiel nie potrafiła całkowicie mnie odprężyć. Poczułam, jak napięcie zbiera się w moich ramionach, a myśli krążyły wokół nieznajomego, który wszedł do mojego życia bez zaproszenia. Z głębi wanny uniósł się zapach lawendy z płynu do kąpieli, ale nawet on nie potrafił zatrzeć uczucia niepokoju.

Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na kolejną wiadomość od nieznajomego. To było jak gra w kotka i myszkę, a ja czułam się jak ofiara.

„Twoją przyszłością, pragnieniem i namiętnością, moja słodka Evo"

Ten ktoś musiał być szaleńcem i zboczeńcem, skoro wypisywał do mnie takie rzeczy i mnie śledził. Kim on był i czego chciał ode mnie? Zagłębiając się w te myśli, zaczęłam rozważać, czy powinnam zgłosić to komuś, czy raczej zignorować tę sytuację.

Po wyjściu z wanny owinęłam się w miękki ręcznik, ale myśli niepokoju się utrzymywały. Usiadłam przed lustrem w łazience, odczuwając pulsujące emocje. Zaczęłam się ubierać, ale moje spojrzenie stale powracało do telefonu.

Twoją przyszłością, pragnieniem i namiętnością, moja słodka Evo.

Te słowa brzmiały niczym kuszący szept w mrocznym thrillerze. Ktoś wkraczał w moje życie, zakradając się do moich myśli. Kiedy poczułam dreszcze na skórze, zdecydowałam się na tym etapie nie odpowiadać. Jednak pytania i obawy gnały mi przez głowę.

Czy to mógł być tylko żart? A może zaczęłam stawać się ofiarą niestabilnej osoby? Postanowiłam nie dzielić się swoim nowym „przyjacielem" z Harrym, chociaż czułam, że muszę z kimś podzielić to uczucie niepokoju.

W ręczniku otulającym moje ciało zaczęłam wychodzić z łazienki, gotowa zmierzyć się z resztą nocy. Słysząc świszczący czajnik w kuchni, postanowiłam odłożyć telefon i wrócić do rzeczywistości. Harry robił herbatę, niczego nieświadomy. Liczyłam, że to tylko przelotny incydent, który szybko minie.

Kiedy mnie zobaczył, ujrzałam ulgę w jego oczach, ale i zaniepokojenie.

- Evo, co się stało? Widzę, że jesteś zestresowana - spojrzał na mnie pytająco.

- To tylko jakiś dziwny SMS, nic ważnego - zbyłam go uśmiechem, chcąc zachować spokój.

- Chcesz mi o tym powiedzieć?

W jego spojrzeniu było troskliwe zrozumienie. Zastanawiałam się, czy powinnam mu opowiedzieć o nieznajomym, który wtargnął do mojej prywatności. Ale obawy o jego reakcję powstrzymywały mnie.

- Naprawdę, to nic. Może jakiś żart czy spam - próbowałam go przekonać, ale wiedziałam, że Harry zauważa, że coś ukrywam.

Przez resztę wieczoru starałam się ukryć zdenerwowanie, ale myśli o nieznajomym sprawiły, że nie mogłam całkowicie zrelaksować się w obecności Harry'ego. Po kolacji i obejrzeniu filmu postanowiłam, że najwyższy czas położyć się do łóżka. Jednak nawet w łóżku nie mogłam uciec od myśli o tajemniczym nadawcy wiadomości.

Leżąc w ciemności, wsłuchiwałam się w każdy dźwięk, zastanawiając się, czy ktoś mnie obserwuje. Czy to tylko szalony fanatyk, czy coś więcej? Pytania krążyły mi po głowie, gdy zasypiałam w niespokojny sen, nieświadoma, że najtrudniejsze jeszcze było przede mną.

Należymy do siebie - Korekta (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz