EVA
Prawda Ukryta Za Maską
Zanim opuściłam pokój, zatrzymałam się przed lustrzaną toaletką, aby dokończyć makijaż. Delikatny róż na policzkach podkreślił rumieńce, a lekko połyskująca pomadka nadała ustom subtelny wygląd. Skupiłam się na każdym szczególe, pragnąc, aby mój wygląd był niezapomniany.
Włosy ułożone w delikatny kok odsłaniały delikatną linię mojej szyi. Nie chciałam zbyt skomplikowanej fryzury, tylko coś, co podkreślałoby elegancję i finezję.
Suknia, którą założyłam, emanowała delikatnością i lekkością, dając efekt płynności i swobody. Jej lejący materiał, o subtelnym połysku, falował delikatnie w rytmie każdego ruchu.
Sukienka opadała swobodnie, podkreślając naturalne kształty mojej sylwetki. Materiał, przypominający jedwab, miękko układał się w delikatne plisy, dodając elegancji i wyjątkowego uroku. Kolor écru nadawał całości delikatności, podkreślając jednocześnie moją delikatną skórę.
Wycięcie na plecach, choć subtelne, wprowadzało do kreacji nutę zmysłowości, odkrywając jednocześnie kawałek skóry. W tym przypadku postawiłam na wygodne szpilki, które podkreślały lekkość całej stylizacji, sprawiając, że mogłam swobodnie tańczyć i cieszyć się każdą chwilą.
Zarzuciłam elegancki szal na ramiona, który oplatał mnie delikatnie. Ostatnim akcentem przed wyjściem było delikatne skropienie się perfumami. Opuściłam pokój, ale zanim zdążyłam zrobić krok w kierunku korytarza, wpadłam na kogoś.
- Przepraszam. – wydukałam i spojrzałam na osobę.
Przede mną stał przystojny mężczyzna po trzydziestce, ubrany w elegancki granatowy garnitur z rozpiętą marynarką i idealnie skrojoną białą koszulą. Jego włosy miały odcień blond, układając się starannie na głowie, a zielone oczy wpatrywały się we mnie z zaciekawieniem. Stał pewnie, emanując pewnym siebie wdziękiem, a spojrzenie przesunął od mojej głowy aż do stóp, sprawdzając w ten sposób moją kreację.
- Nic się nie stało. – odparł spokojnie, przechylając głowę na bok – Jestem Joshua. – wyciągnął dłoń w moim kierunku.
- Miło mi, Eva. – podałam mu rękę, czując delikatne uściski jego dłoni.
- Domyślam się, że wybierasz się na bal? – zapytał, uroczo się uśmiechając.
- Tak. – odpowiedziałam, a jego uśmiech rozbłysnął jeszcze bardziej.
- Czy mogę ci towarzyszyć? – zapytał, unosząc lekko brwi. Stwierdziłam, że czemu nie. W końcu byłam tu sama i do tego jeszcze w obcym miejscu.
- Będzie mi bardzo miło. – przyjęłam jego ofertę i delikatnie wzięłam go pod ramię, schodząc razem w dół.
W salonie panowała gwarna atmosfera. Angelo siedział na wygodnej kanapie, otoczony swoimi rodzicami oraz uściskiem swojej żony, która zawisła na jego szyi, śmiejąc się i szepcząc mu coś do ucha w tonie rozkosznego zauroczenia. Ich wspólna radość była trudna do zignorowania. W miarę jak Angelo podnosił wzrok, zauważył mnie stojącą w drzwiach. W jego błękitnych oczach odbijał się żar i podziw. Zerwał się z miejsca, a uścisk żony zwolnił. Zdecydowanym krokiem ruszył w moją stronę, a wzrok pełen emocji świadczył o chęci rozmowy.
- Evo, możemy porozmawiać? – Angelo chwycił mnie za łokieć.
- Nie mam teraz ani ochoty, ani czasu. – spojrzałam na niego z wyrazem pogardy – Zresztą towarzysze Joshua na balu.
- Braciszku – Monic podeszła do mężczyzny i rzuciła mu się na szyję – Nic nie powiedziałeś, że jesteś.
- Nie było czasu. – oderwał ją od siebie.
- Idziesz z tą dziwką na bal, która uwodzi zajętych mężczyzn? – Gdyby wzrok mógł zabijać, to upadłabym martwa na podłogę.
- Monic, zamknij się w końcu! – Wkurzony Angelo wrzasnął na żonę.
- A ty to jej obrońcą jesteś? – powiedziała wściekle do męża.
- Idziemy. – Angelo szarpnął ją i wyszli. Jednak przy drzwiach się zatrzymał i spojrzał na mnie łagodnie.
- Rozumiem, że poznałaś moją szurniętą siostrę. – ponownie wziął mnie pod ramię.
- Niestety tak.
- Muszę powiedzieć ci w tajemnicy, że nikt za nią nie przepada. – uśmiechnął się i wyszliśmy.
Wcześniej wyszli państwo Bellucci, zachowując wyraźną bliskość i wzajemne zainteresowanie sobą. Ich oczy były pełne czułości, a gesty świadczyły o silnych więziach. Na szczęście uniknęli usłyszenia gwałtownej wymiany słów z Monic, pozostając w swoim romantycznym świecie.
- Powiedz mi, co ciebie sprowadza do Włoch? – zagadał pierwszy.
- Praca – odparłam, unosząc lekko brwi – Ale jutro już wyjeżdżam.
- Szkoda, bo chciałbym poznać cię bliżej. – czy tu byli tylko mężczyźni, którzy robili do mnie maślane oczy?
- Przykro mi, ale może kiedy indziej się poznamy bliżej. – próbowałam zachować dyplomatyczną rezerwę.
- A skąd pochodzisz?
- Mieszkam w Nowym Jorku, ale zamierzam się przenieść w inne miejsce.
- To przenieś się na Sycylię, wtedy mógłbym cię, Evo, lepiej poznać. – uśmiechnął się promiennie.
- Tak daleko, nie zamierzam się przeprowadzać – odpowiedziałam, zastanawiając się, czy to tylko kolejna próba flirtu, czy może coś więcej.
- A może zmienisz zdanie, gdy zobaczysz uroki Sycylii? – Joshua spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, jakby próbując przekonać mnie do swojej propozycji.
- Nie sądzę, żeby to miało wpływ na moją decyzję. – odparłam, próbując utrzymać neutralny ton.
- Szkoda. Chociaż, kto wie, może jeszcze się przekonasz. – odpowiedział, podnosząc rękę do gestu rozkładającego się krajobrazu.
Wtem dołączył do nas Angelo, a jego spojrzenie na Joshue było chłodne.
- Evo, czy mogę z tobą porozmawiać? - zapytał Angelo, ignorując obecność Joshuy.
- Czy nie widzisz, że rozmawiamy z panią? – wtrącił się Joshua.
- To moja sprawa, zostaw nas. – rzucił Angelo, a ja spojrzałam zdezorientowana z jednego na drugiego.
- Wybacz Angelo, ale nie mam ochoty. – spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem. – Chodź Joshua. – złapałam go za rękę i ruszyliśmy.
Joshua i ja oddaliliśmy się od Angelo, pozostawiając go samotnego na terenie ogrodu. Choć moje serce tętniło szybciej, postanowiłam nie dawać mu satysfakcji widząc moje rozterki.
- Dzięki za pomoc, Joshua. Ta sytuacja jest dla mnie trudna.
- Nie ma sprawy, Evo. – ucałował wierzch mojej dłoni. – Powiem ci tylko jedno, że Angelo nie jest mężczyzną dla ciebie. – spojrzałam na niego, ale nie miałam zamiaru wdawać się w dalszą dyskusję.
Przy wejściu do hotelu powitali nas dwaj eleganccy mężczyźni w staromodnych strojach, trzymając w dłoniach tajemnicze maski. Rozdawali je gościom, starając się dobrać odpowiednią dla każdego.
- Witamy na balu! Proszę przyjąć maskę – uśmiechnął się jeden z mężczyzn, trzymając kosz z różnorodnymi maskami.
CZYTASZ
Należymy do siebie - Korekta (Zakończone)
RomanceWciągająca powieść "Należymy do siebie" to pełna emocji podróż przez życie Evy, kobiety sukcesu zmagającej się z pustką w swoim związku. Nagłe pojawienie się Nathaniela rzuca cień na jej spokojne dni, rozpoczynając historię pełną tajemnic, romansu i...