trzy

7.4K 197 14
                                    

Pov's Mama Diany

-Anastazja!-słyszę krzyk mojego szefa.

O nie! Co ja znowu zrobiłam?!

Wstaje ze swojego fotela i ruszam do gabinetu Aleksandra De'Longhi.
Pukam delikatnie drzwi, po czym słyszę donośne proszę i wchodzę.

-Wzywał mnie pan-mówię.

-Mój kuzyn nie jest zadowolony z wydanej książki, którą nadzorowałaś-mówi surowo-Chciał z tobą porozmawiać na ten temat dziś o 13 w restauracji Monopolian.

-Przepraszam pana za kłopot. Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby to naprawić. Coś jeszcze?- pytam.

-Nie to tyle. Obyś naprawiła szkody, które wyrządziłaś-patrzy na mnie surowo, a ja z opuszczonym wzrokiem wychodzę z jego gabinetu.

Ja nie mogłam popełnić tak dużego błędu w jakiejś książce. To nie w moim stylu!

2 godziny później..

Wchodzę zdenerwowana do restauracji Monopolian. Jest punkt 13.00. w kącie restauracji zauważam mojego ostatniego klienta a kuzyna mojego szefa. Podchodzę do niego, a on od razu spogląda na mnie. Ma około 21 lat. Brązowe włosy i ciemne jak noc oczy. Jego spojrzenie wręcz świdruje we mnie dziurę.

-Dzień dobry, panie De'Longhi-mówię..

-Witam szanowną panią-odpowiada.

Siadam na krześle przed nim, po czym od razu podchodzi do nas kelnerka zalotnie spoglądając na mojego towarzysza. Jakiego to typowe.

-Co państwu podać?-pyta spoglądają to na mnie to na mojego niezadowolonego klienta. Na tym drugim jednak pozostawia coraz dłuższe spojrzenia.

-Ja poproszę małą czarną i szarlotkę-w końcu się odzywam. Wolę nie rzucać tego biednego mężczyzny na pożarcie bestią.

-Gorącą czekoladę i sernik-zamawia. Jestem trochę zdziwiona faktem, że taki mężczyzna pije gorącą czekoladę, ale kto co woli.

-Co się panu nie podoba w książce?-pytam przechodząc do rzeczy.

-Nie w tej sprawie chcę z panią porozmawiać.-odpowiada nieco się rozluźniając. Czuję się naprawdę skrępowana w jego towarzystwie.

-To o co chodzi?

-Chodzi mi o pańską córkę.-mnie zatyka. Coś się stało Dianie? Czy może wplątała się w jakieś kłopoty znowu?

-D..ia..nę?-wyjąkuje.

-Tak. Chciałbym się z nią ożenić.-Diana zna tego typa?

-Czy moja córka o tym wie?-pytam.

-Nie.

-Nie zgadzam się! Nie pozwolę wyjść mojej córce za pana. To będzie niemoralne!-podnoszę głos.

-Nie pamięta mnie pani?-co ten mężczyzna gada? Jak niby mam go pamiętać skoro widzę do pierwszy raz na oczy? On się dobrze czuję? Może powinnam zadzwonić po jakąś pomoc psychiatryczną.

-O czym pan mówi?

-To było piętnaście lat temu. Wsypałem w włosy Diany małe kamyczki, ponieważ wcześniej się pokłóciliśmy o jakieś bzdety.-na jego twarzy na to wspomnienie pojawia się uśmiech. Pamiętam to. To było tak dawno, kiedy żył jeszcze mój mąż, a ojciec Diany.

-To jesteś ty Vincent?-pytam zaskoczono.

-Tak proszę pani.

-Dlaczego akurat moją córkę chcesz poślubić?

Pov's Diana

Kilka dni później...

Mama Vincenta pogodziła się z jego ojcem i będą mieli kolejnego szkraba. Kate i Harry poprostu skakali z szczęście gdy pani De'Longhi mówiła im o tym. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że cały ten świat z wilkołakami, czarownicami istnieje. No może oprócz wampirów. Bo to na serio jest bujda na kółkach. I pomyśleć, że w przeciągu prawie 2 tygodni tyle się wydarzyło. Poznałam rodzeństwo mojego mate, jego rodziców i ogólnie całą watahę, bo całego królestwa jeszcze nie. To dopiero gdy będzie ceremonia przekazania mi i Vincentowi stanowiska króla i królowej. To się nie dzieję naprawdę. Zostanę królową wilkołaków, o których czytałam. Marzyłam, aby wilkołaki istniały, abym miała swojego mate, który byłby alfą i kochałby mnie za wszystko i za nic. A teraz moje marzenia się spełniają.

-Diana!-słyszę krzyk Kate co wytrąca mnie z zamyślenia. Siostra mojego mate wbiega do salonu, w którym siedzę przy kominku.

-Tak, kochanie?-pytam. Naprawdę pokochałam Kate i Harrego są jak młodsze rodzeństwo, którego nigdy nie miałam a chciałabym mieć, a Vincent ma ogromne szczęście posiadając ich.

-Harry zabrał mi konsole!-ehh dzieci teraz zamiast ganiać się na dworze to siedzą w domach i grają w te nudne i żenujące gry.

-A ile ty grałaś?-pytam.

-Od 9-odpowiada, a zważając na to, że jest 16 i Kate zeszła tylko po jedzenie, obiad, i do toalety to Harry powinien teraz grać. Musi być jakaś sprawiedliwość. Teraz trzeba tej małej wymyślić jakąś zabawę.

-No to pozwól teraz pograć Harremu, on też ma do tego prawo. A ty chodź. Może chcesz mnie uczesać?-pokazuję rękoma na moje włosy. Twarz dziewczynki od razu się rozporomieniła i podskakując, zaklaskała w dłonie.

-Tak tak!-piszczy szczęśliwa.

Od razu biegnie na górę, zapewne po jakieś gumki, spinki, wsuwki, opaski, kwiatki i co ona tam jeszcze posiada.

Po kilku minutach zbiega cała obładowana w wyżej wymienione rzeczy. Kładzie to wszystko na stolik kawowy przed kanapą.

Zapowiada się naprawdę ciężkie kilka godzin.

Dzięki motywacji kilku osób dziś macie kolejny rozdział.

Królowa KrólaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz