Po dwóch godzinach spaceru wróciliśmy do domu. Ja zmęczona, a Harry i Katie w podskokach.
Nie wiem, skąd te dzieci biorą tyle energii.
Gdy tylko wchodzę do domu, od razu ruszam do sypialni. Idę się umyć i lulu. Nie dam rady dłużej stać na nogach. Przecieram, zmęczoną twarz i ściągam sweter w sypialni i udaje się do łazienki, gdzie ściągam podkoszulek i przypatruje się swojemu odbiciu w lustrze, na mojej szyji zauważam jakiś dziwny znak. Jest na nim wilkołak, a całe to mieni się jakby było posypane brokatem.
Czekaj!
To jest oznaczenie! Głupia Diana! Przybijam sobie mentalnie ręką w czoło.
Ładne jest. Wręcz bardzo ładne, delikatnie przejeżdżam dłonią po tym, nie jest to wypukłe, jest zlane z skórą i nawet nie wyczuwam tego pod dłonią.
Dobra dość, miałam się umyć a nie zachwycać jak wyglada oznaczenie. Rozbieram się do końca i wchodzę pod ciepły strumień wody, który od razu ociepla moje ciało.
Po kilku minutach umyta i pachnąca wychodzę spod ciepłego strumienia i otulam się w ręcznik po czym udaje się do garderoby żeby wybrać jakieś ubranie. Gdy przechodzę przez sypialnie widzę leżącego na łóżku Vincenta.
-Dłużej się nie dało-pyta znudzony.
-Jeśli tak bardzo chcesz mogę wrócić i jeszcze trochę tam spędzić co ty na to hm?-spoglądam na niego z uniesioną brwią.
-Nie nie nie. Było idealnie. Ten czas był bardzo fajny nie musisz go przedłużać-wybuchłam śmiechem na te jego tłumaczenie. A oczywiście Vincent patrzył na mnie jak oczarowany.
-No co?-pytam troche zawstydzona, bo przestał nagle mówić i jedyne co robi to się we mnie wgapia.
-Nie wiesz nawet jakie mnie szczęście spotkało mając ciebie za mate-podchodzi do mnie i opatula mnie swoimi ramionami przez co od razu czuje sie bezpiecznie.
-Oj Vincent-wtulam się w niego jeszcze bardziej-Kocham cię najbardziej na świecie i juz nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Nie chcę cię nigdy stracić. Obiecaj że mnie nigdy nie zostawisz. Obiecaj mi to. Proszę-mówię błagalnym tonem.
-Dobrze kochanie. Obiecuję nie zostawie cię. Nigdy przenigdy-przytula mnie do siebie jeszcze bardziej. A ja cieszę się poprostu z tej uroczej chwili, która dalej trwa. On jest największym szczęściem jakie mnie spotkało. Może na początku opierałam się to teraz rozumiem ze wszystko co robił było ze względu na mnie. I robił to żebym bylo mi jak najlepiej. Dobrze miec taką osobę która cię kocha ponad życie i martwi się tobą cały czas, i troszczy o ciebie. Wiem że każda mama też to robi. Ale każda dziewczyna to chyba potwierdzi że jeśli trafi się taki mężczyzna jej to jest po prostu w ósmym niebie tak jak ja teraz. Boże dziękuję ci za niego...
Zasypiam wtulona w Vincenta. Nie chcę już nigdy z jego ramion się oddalić. To jest mój mały dom do którego będę wracyac z radością. Moje szczęście. Moje ukojenie. Moje radości. Moje smutki. Moje zmartwienia. Moje wszystko. Kocham go.
Następnego dnia
Budzę się przez natarczywe pukanie do drzwi. Delikatnie szturcham Vincenta
-Kochanie-mówię ale przerwa mi głos za drzwi.
-Alfo! Elfy które przeżyły chcą pomścić swojego władce i odegrać się na tobie...
CZYTASZ
Królowa Króla
Hombres Lobo"-Vincent-syczy matka na syna. -Przepraszam-mówi od niechcenia chłopczyk. -Ja również przepraszam za zachowanie syna-mówi rodzicielka Vincenta. -Nic się nie stało-uśmiecha się do kobiety mama dziewczynki.-A ty skarbie otrzyj policzki i chodź pójdzie...