pięć

5.9K 178 1
                                    

Godzina 3:00

Otwieram nagle oczy, ponieważ usłyszałam jakiś dziwny dźwięk za oknem. Spoglądam w bok, gdzie jest puste miejsce nawet nie ruszone, czyli Vincent nadal pracuje. Zamęczy się on na amen. A wracając do tego dźwięku to wstaje z łóżka i stawiam nogi na zimnych panelach. Przechodzą mnie dreszcze z tego zimna. Wstaję i powoli podchodzę do okna. Otworzyłam okno i na niebie widzę gwiazdy i księżyc w pełni.

Wyglądam przez okno i nic podejrzanego nie widzę, więc je zamykam i miałam się już odwracać gdy nagle czuję jakąś rękę na ustach i dłoń która przyciąga mnie do swojego ciała. Na pewno to nie Vincent, bo nie czuję jego zapachu.

-Oh kochanie tak pięknie pachniesz-słyszę cichy szept skierowany do mojego ucha. Na odkrytym ramieniu czuję zimny oddech tego kogoś.

Boję się. Tak bardzo się boję.

Moje ciało jest jak sparaliżowane, ręce odmawiają posłuszeństwa, tak jak nogi które się pode mną uginają, jednak dłoń tego mężczyzny hamuje mnie przed upadkiem na zimne panele.

-Teraz spokojnie wyjdziemy oknem i pójdziemy do tajnego przejścia-mówi powoli tak abym zrozumiała.-Kiwnij głową jeśli mnie rozumiesz-powoli i ślamazarnie kiwam tą głową, na co słyszę cichy śmiech mojego oprawcy.

-Nie musisz się mnie bać skarbie. Ja cię tylko uwalniam od tego sierściucha-mówi.

Podchodzi ze mną do okna, nadal trzymając jedną dłoń przy moich ustach, a drugą owija w okół mojej tali. Okno samo się otwiera, taj jakby ten ktoś mu rozkazał, bo poczułam, że poruszył głową.

Wychodzi ze mną w szybkim tempie, że nawet nie wiem jak to się stało i zeskakuje z 3 piętra na sam dół. Kto to jest?

-Zaskoczona?

Nie mam jak odpowiedzieć więc nawet nie próbuje.

W znowu zastraszającym tempie mijamy wszystkich, a wszyscy strażnicy wyglądają tak jakby nas w ogóle nie widzieli. Mój porywacz przeskakuje ze mną bramę i już jesteśmy po za terenem watahy Vincenta.

Pov's Vincent

Koło godziny 4 rano wracam do sypialni.
Chciałbym się już położyć obok Diany i zapomnieć o całym świecie, gdy wchodzę do sypialni, czuję jakiś inny zapach. I na pewno to nie jest zapach Diany tylko kogoś innego. Spoglądam na łóżko gdzie powinna być moja mate i jej tam nie zauważam, biegnę do łazienki sprawdzić czy może tam jest, ale jej tak też nie zastaje.

Z mojego gardła wydobywa się przerażające wycie.

Moja mate, moja mała słodka Diana została porwana!

Jebana mać!

Znajdę ją, nawet na końcu świata! A ten kto ośmielił się mi ją zabrać pożałuje tego, że w ogóle istnieje! Nikt, powtarzam nikt nie ma prawa dotykać Diany poza mną.

Idę po ciebie maleńka. Czekaj na mnie.

Dziś znowu krótko, ale macie rozdział szybciej nie wiem jak. Miałam jakiś napad weny. Jakiś dłuższy rozdział nie wiem kiedy będzie, ale jakieś krótkie będą na pewno.

Królowa KrólaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz