,,Spacer"

202 11 0
                                    

Kolejne ataki… Hogwart już nie jest bezpieczny tak, jak kiedyś…
Już dawno zaczeliśmy ważyć Eliksir Wielosokowy.

Lockhart zorganizował Klub Pojedynków. W czasie tych zajęć mieliśmy nauczyć się bronić.
Jednak Malfoy, walcząc z Harry'm, wyczarował węża, który zaatakował Justin' a i Harry, chcąc mu pomóc, zupełnie nieświadomie uspokoił węża, mówiąc do niego w języku gadów.

Od tej pory każdy myśli, że to Potter jest ,,dziedzicem”.
Wczoraj umówiliśmy się z Cedrikiem, że spotkamy się na błoniach o dziesiątej.

Więc po śniadaniu, poszłam przebrać się w cieplejsze ciuchy.

Z kufra wybrała czarne dżinsy i biały sweter w renifery i płatki śniegu.
Kiedy przebrałam się, założyłam buty zimowe z futerkiem. Zarzuciłam kurtkę i owinełam się szalikiem. Wziełam jeszcze czapkę i rękawiczki i mogłam wychodzić

Na Cedrika miałam czekać przy głównyn wyjściu ze szkoły.

Kiedy dotarłam do tego miejsca, czekał już tam na mnie Digorry.

-Hej.- Wesoło się uśmiechnełam do niego.
-Czeeeść… A ty co? Szykujesz się na zimę stulecia?- Zapytał z uśmiechem.
On miał na sobie tylko kurtkę. Nawet czapki nie wziął!
-Zimno jest, no co? A ty się przeziembisz.- Pokazałam na niego palcem.
-Idziemy?
-Jasne!

Wyszliśmy ze szkoły.
Na dworze było zimno.
Szybko wsunełam na głowę czapkę, a na dłonie rękawiczki.

Cedrik wsadził tylko ręce do kieszeni i z uśmiechem szedł przed siebie.

-Mówiłam, że jest zimno.- Powiedziałam.
-Zimno? Źartujesz? Jest w sam raz.- Odwrócił twarz w moją stronę.

Pokręciłam głową na boki i zaczełam przyglądać się ludziom.

Śmiali się, żartowali… Ale było widać, że coś ich trapi, niektórzy nawet chyba o tym mówili.

-Cedrik?- Zagadnełam.
-Hmm…?
-Co myślisz o tym ataku na Colina?- Zapytałam.

Wyraz jego twarzy zmienił się momentalnie. Stał się smutny, widać było, że dla niego, to trudny temat.

-Nie wiem.- Westchnął.
-Jeżeli to jest Dziedzic Slytherina, to będzie chciał pozbyć się szlam, zdrajców krwii…
-Charłaków.- Dodał.
-No właśnie. A ja jestem taką osobą.- Powiedziałam z przejęciem.
-Charłakiem?- Zapytał zdziwiony.
-Niee… Szlamą. Boje się.- Przyznałam.
-Eeej… Spokojnie. Moż niedługo dowiedzą się kto to, i wszyscy będziemy bezpieczni. Na zapas nie mqasz co się martwić.- Objął mnie ramieniem.

Zaczeliśmy rozmawiać na niezobowiązujące tematy.
Nagle dostałam kulką śnieżną w ramię.

I tak rozpoczeła się wojna na śnieżki.

-Następnym razem ja wygram.- Powiedziałam.
-Yhy, jasne.- Odpowiedział z sarkazmem.
-Zobaczysz.

***

Panna GrangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz