,,To jakiś żart"

600 29 1
                                    

                    Poprawiony 

                 *Wspomnienie*

-Watawaj!!!
-Jeszcze 5 minut-wymruczałam chowając twarz w poduszkę.
-5 minut było 15 minut temu!-Wykrzyczała moja siostra.
-Dobra wygrałaś. Zadowolona?-Krzyknełam zła na Hermionę.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.-Posłała mi wredny uśmiech.-Masz 20 minut.
-Dobra, ale oddaj mi kołdrę i koc.
-Nie ma mowy. Masz się przebrać, wtedy ci to oddam.- Powiedziała, a ja jeszcze bardziej na nią zła rzuciłam w nią poduszką. Niestety, ale akurat zamkneła drzwi.

Na pół przytomna wstałam. Nie wiecie jak bardzo mitologia grecka potrafi zainteresować człowieka. Poszłam spać po północy przez tą ,,wielką" książkę z tymi starożytnymi dziejami. Przeczytałam 253 strony, a ma tylko 556. W każdym razie podeszłam do szafy. Wyjełam z niej czarne leginsy i białą bluzkę na ramiączkach. Dalsze kroki skierowałam do łazienki. Po porannej rutynie (oprócz umycia zębów, bo nie jadłam śniadania). Zeszlam już ubrana na śniadanie. Normalnie jestem jeszcze w piżamie, ale dzisiaj są moje i mojej siostry urodziny. Za jekieś półodziny przyjedzie nasza babcia.

-Hejka!- Powiedziałam wesoło do mojej rodziny.

Podbiegłam do taty i dałam mu buziaka w policzek. On dalej czytał gazetę, ale zauważyłam lekki uśmiech. Następnie przytuliłam się do mamy, która smażyła naleśniki. Ona skradła buziaka na moim czole.

-Dziewczynki, ponieważ są dzisiaj wasze urodziny...- Zaczeła mama, ale jej przerwałam.
-Przyjeżdża cała rodzina, tak mamo, pamiętamy- Powiedziałam zajadając się już naleśnikami z bananem i czekoladą.
-Chcemy wam dać to.- Zignorowała moją wypowiedź.

Mama podeszła do Miony z wielką torbą, a tata do mnie ze starannie zapakowanym pudełkiem. Jak się okazało to była w niej figurka Wieży Eiffla i książka o Paryżu. KOCHAM FRANCJĘ! Hermiona dostała jakieś dwie książki naukowe.

-Dziękuję!- Rzuciłam się na tate.
-Zaraz mnie udusisz .- Zaśmiał się, a ja z nim.

Po skończonym śniadaniu poszłam do mojego pokoju. Na łóżku leżała moja kochana kołdra i koc. Ja uśmiechnełam się pod nosem na wspomnienie dzisiejszego poranka. Mój prezent od rodziców postawiłam na komodzie.

-Hermoinaaa!!! Aleeex!!!- Usłuszałam głos mamy.

Poszłam na dół i usiadłam obok mojej bliźniaczki.

-Dziewczynki posłuchajcie...- Zaczął tata.

Oboje wytłumaczyli nam to, kim jesteśmy. Ja całą historię o Albusie Dumbledorze uznałam za kiepski żart. Rodzice nieźle się postarali. Nawet przygotowali listy z tej szkoły magii.

-To jakiś żart?!- W końcu nie wytrzymałam i wybuchłam- Dlaczego z nas tak żartujecie, co?!

Po wielu probach zgodziłam sie na zakupy na Ulicy Pokątnej. Tak. Uwierzyłam im, że jestem czarownicą. Przyjęcie trwało bardzo długo. Dostałam książki, biżuterię, kosmetyki i koc (kolejny).
Po tygodniu od urodzim pojechaliśmy na zakupy. Ulica Pokątna była niesamowita! Pełno czarownic, czaczarodziejów i dzieci robiących zakupy do szkoły. Mama zaproponowała, abyśmy kupiły sobie zwierzaka. Miona uznała, że na pierwszym roku woli skupić się na nauce. Ja jednak poprosiłam o czarną piękną sowe. Dokupiliśmy sobie jeszcze po pięć dodadkowych książek. Niestety, ale nie znalazłam żadnej o mitologii. Jak wróciliśmy do domu zaczełam się pakować.

***

Przepraszamy za błędy.☺ Mamy nadzieję, że wam się podobało, prosimy o gwiazdkowanie 🌟🌟 i pozytywne komentarze. 😚
Kolejny rozdział będzie za tydzień w sobotę. 27.01.2018r.
Buziaki mordeczki! 😚

W poprzednim rozdziale było równo 300 słów.😃

Panna GrangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz