,,Chochliki kornwalijskie"

428 21 3
                                    

                        Poprawiony

-To było bardzo nieodpowiedzialne! Myśleliście trochę jak to robiliście!?- Hermiona od jakieś 10 minut drze się na Harry'ego i Rona.

Rozumiem ją. Sama jestem na nich zła. No, ale ile można? Ponadto, osoby siedzące najbliżej naszej czwórki cały czas na nas patrzyły. W sumie, nie dziwię się im.

-Ale, Hermiono...- Zaczął Ron, lecz niedane mu było dokończyć.
-Jakie ,,ale"?!- Wydarła się jeszcze głośniej.
-Hermiona! Uspokój się! Ile można?! Myślę, że zrozumieli!- Krzyknełam prawie tak głośno jak ona. Harry i Ron do szkoły przylecieli samochodem ojca rudego. Oni mieli bliskie spotkanie z Bijącą Wierzbą, a samochód pojechał do Zakazanego Lasu. Harry i Ron dostali szlaban. A, zapomniałabym... Rudy dostał Wyjca od pani Molly, którego już otworzył.

-Ale...- Zająkał się.
-Jakie ,,ale"- Zacytowałam jej słowa.

Profesor McGonagala, która rozdawała plany zajęć zatrzymała się przy nas.

-Można prosić ciszej? Cała sala nie musi was słyszeć.- Powiedziała dając nam plany zajęć.
-Przepraszamy.- Powiedziała Miona.
-Pierwsze eliksiry.- Jęknął Harry.
-Ze Ślizgonami.- Westchneła moja siostra.
-Idę się spakować.- Wstałam od stołu.
-Najadłaś się już?- Zapytał zdziwiony Ron.
-Tak, niektórzy nie potrzebują całego śniadania, żeby się najeść.- Posłałam mu uśmiech i odeszłam.

Kiedy szłam do dormitorium dogonili mnie bliźniacy i Lee.

-Mamy plan na kolejny żart dla Filcha!- Krzyknął, któryś z rudych braci.
-Mi też miło was widzieć.- Powiedziałam sarkastycznym tonem.
-Tak, tak...- Powiedział drugi. Wytłumaczyli mi swój plan. Nie był jakiś wyjątkowy, ale jak na początek roku idealny.

-Wchodzisz w to?- Zapytał Lee.
-Wchodzę!- Krzyknełam, kiedy doszliśmy do portretu Grubej Damy.
-Podaj chasło.- Powiedziała.
-Miodojad.- Powiedział Fred.- Co masz pierwsze?
-Eliksiry. A wy?
-Obronę przed Czarną Magią.- Westchnął George.
-Nie będzie tak źle. Lece się pakować. Do zobaczenia po lekcjach!- Porzegnałam się.
-Paaa...- Powiedzieli razem w trójkę.

Zmierzając do lochów zaczepił mnie Blaise.

-Masz czas po lekcjach?- Zapytał.
-Nie, z bliźniakami i Lee się umówiłam.
-A jutro?
-Jutro? O 18 tam gdzie zwykle?
-Będę czekać!

Uśniechnął się i odszedł. W czasie lekcji i na przerwach radko rozmawiamy. Nie chciał, żeby inni Ślizgoni się dowiedzieli. W sumie ja też nie. Miałby problemy. Dlatego chodzimy do biblioteki. Jego koledzy rzadko tam chodzą. Stojąc pod klasą zobaczyłam Rona , Harry'ego i Mionę idących do mnie.

-Jak tam?- Zapytałam z wesołym uśmiechem na ustach.
-Dobrze.- Odpowiedział Harry.

W tym samym czasie ze swoimi Gorylami (czyt. Crabd i Goyle). Draco obrzucił każdego z nas krótkimi i pogardliwymi spojrzeniem.

-Dlaczego ta lekcja jest pierwsza, z takim profesorem i to jeszcze ze Ślizgonami?- Zadał retoryczne pytanie Ron.

-Wytrzymasz.- Poklepałam go po ramieniu.

Wtedy przyszedł Nietoperz (czyt. Snape) i otworzył klasę.

-Mam nadzieję.- Westchnął rudy.

Do klasy weszliśmy ostatni. Wzrokiem odnalazłam Blaisa. Razem z Hermioną usiadłyśmy w ławce pod ścianą, a za nami usiedli Ron i Harry'm.

-W tym roku również połącze was w pary.- Zaczął Snape, a mój wzrok powędrował do ciemnoskórego Ślizgona.- Ale tym razem będą to inne pary. Słabszy uczeń z lepszym. Chcęm miec klasew jednym kawałku.
Większość osób spojrzało w kierunku Semusa i Nevila. To im coś zazwyczaj wybuchało.
Nauczyciel już połowę osób połączył w pary. Ja nadal czekałam na mojego partnera, lub partnerkę. Strasznie się nudziłam. Zaczełam przewracać kartki w książce. Nagle ktoś mi ją zatrzasnął. Spojrzałam w górę i napotkałm czarne zimne tęczówki nauczyciela. No to mam przesrane.- Pomyślałm.

Panna GrangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz