,,Prezenty i włos Mopsicy"

196 11 0
                                    

-Gdzie idziesz?- Zapytała Hermiona, patrząc jak pakuje ładnie (przynajmniej mam nadzieje, że ładnie) zapakowane pudełko do plecaka.
-Na spotkanie.- Odpowiedziałam spokojnie.
-Z kim?- Zaraz powiem jej pare słów za dużo, przysięgam.
-Z Blaise'm.- Odwróciłam się do niej.-Przeszkadza ci to?
-Nie.- Powiedziała z wyczuwalnym powątpiewaniem.- No dobra, troche. Niedawno sie z nim widziałaś. Po co znowu?
-Bo to jest ostatni dzwonek, przed Bożym Narodzeniem!- Usiadłam na łóżku.-Blaise to mój przyjaciel. Uszanuj i zaakceptuj to!
-Dobra. Tak tylko pytam.
-Idę. Pa.- Założyłam plecak i wyszłam z Wieży Gryffindoru.

Po pięciu minutach byłam w ,,naszej" części biblioteki.

Przy jedynym stoliku siedział Zabini, którego od razu przytuliłam.

-Będe tęsknić.- Szepnełam.
-Ja też.- Również szepnął, dalej mnie przytulając.- Uważaj na siebie.
-Yhy… będe, będe…

Odsuneliśmy się od siebie na nieznaczną odległość i popatrzyliśmy sobie w oczy.

-Wesołych Świąt.- Powiedział i znów mnie przytulił.
-Tobie też. Mam dla ciebie prezent.- Szybko zdjełam plecak i zaczełam szukać prezentu.
-Ja dla ciebie też.- Również zaczął grzebać w swojej torbie.

Akurat w tym samym czasie odwróciliśmy się, ja z pudełkiem, a on z torebką prezentową.

-Dziękuje.- Zarzuciłam mu ręce na szyje.
Wymieniliśmy się podarunkami.
-Ty pierwszy.- Powiedziałam.
-Nie, ty.
-Nie odpuścisz?
-Nie.- Pokręcił głową na boki.

W torebce było pudełeczko. Wybrałam je i otworzyłam.
W środku był piękny łańcuszek z serduszkiem.

-Jest piękny. Zapniesz?- Podałam mu mój prezent, odwróciłam się do niego plecami i podniosłam włosy. Kiedy zapiął odwróciłam się do niego.
-Teraz ty.

Blaise rozdarł papier świąteczny, a uśmiech wkradł mu się na usta.

-Skąd wiedziałaś, że zawsze chciałem mieć samotasujące karty?- Przytulił mnie.
-Kiedyś coś tam wspomniałeś.
Reszte dnia spędziliśmy śmiejąc się i wygłupiając.

Kiedy, niestety, samotnie wracałam do Wieży, ktoś mi zagrodził droge.

-Granger… Stój.- Tym kimś okazała się tleniona fretka z mopsicą i gorylami, czyli Malfoy, Parkinson, Crabb i Goyle.
-Czego chcesz?- Zapytałam znudzona, zakładając ręce na piersi.
-Powiedz mi, nie boisz się?- Draco podszedł do mnie.
-Czego mam się bać?
-Potwora. W końcu jesteś szlamą.
-Tak jak ta twoja siostrunia.- Dopowiedziała Parkinson
Podeszłam do niej.
-Nie waż się mówić tak o mojej siostrze.- Warknełam, przy okazji dyskretnie zabierając włosa z jej szaty.
-Bo co mi zrobisz, hm?- Położyła swoje ręce na biodra.- Naślesz na mnie Pottera?
-Nie, naśle na ciebie Freda i George'a. Oni napewno mają jakieś łajnobomby.
-I co z tego?- Próbowała być odważna, ale dał się wyczuć cień niepewności.
-Napewno znajdą sposób, żeby wejść do twojego dormitorium i rzucą taką łajnobombe na twoje łóżko.

Zaśmiałam się na reakcje Mopsicy i wyminełam ich.

Po chwili jednak odwróciłam się u krzyknełam:
-Wesołych Świąt!
I odeszłam.
***

Panna GrangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz