57. Koniec ferii zimowych

2.7K 172 44
                                    

  Zjedliśmy świąteczne śniadanie i udaliśmy się wszyscy do szpitala, by odwiedzić pana Weasleya.
Gdy weszliśmy do sali, zostaliśmy pana Weasleya siedzącego w łóżku, z tacką z resztkami świątecznego indyka i trochę ogłupiałą miną.
— Wszystko w porządku, Arturze? — zapytała pani Weasley, kiedy wszyscy się przywitali i wręczyli mu prezenty.
— Ależ oczywiście — odrzekł. — Wszyscy zadowoleni z prezentów? Och, Harry, Alex... to jest absolutnie fantastyczne!
Cieszyłam się, że panu Arturowi spodobał się nasz prezent. Podarowaliśmy mu małą kolekcję śrubokrętów i parę innych mugolskich narzędzi.
— Arturze, zmieniono ci bandaże — powiedziała surowym głosem pani Weasley. — Dlaczego? Mówili mi, że do jutra nie trzeba będzie ich ruszać.
— Co? — zapytał lekko przestraszony. — Ależ to nic... nic takiego... no dobrze... — westchnął, widząc surowe spojrzenie żony. — Nie denerwuj się Molly, ale Augustus Pye wpadł na pewien pomysł... To ten uzdrowiciel stażysta, te wspaniały człowiek... on się bardzo interesuje medycyną alternatywną... to znaczy... takimi starymi środkami mugolskimi... oni mówią na to"szwy", Molly, które bardzo dobrze działają na... na ranny mugoli...
Pani Weasley wydała z siebie dziwny dźwięk, coś pomiędzy wrzątkiem a prychnięciem. Lupin odszedł szybko do łóżka ugryzionego człowieka przez wilkołaka, który leżał na sali razem z panem Arturem, Bill mruknął coś o filiżance herbaty, a bliźniacy wyszczerzyli zęby i powiedzieli, że chętnie mu potowarzyszą.
— Chcesz mi powiedzieć — warknęłam pani Weasley — że zapaskudziłeś sobie rany jakimiś mugolskimi środkami leczniczymi?
— Bill, Fred, George, zaczekajcie! — powiedziałam, widząc, zamykające się za nimi drzwi.
Zabrałam swój płaszcz i torebkę z krzesła i szybkim krokiem wyszłam z sali.
— Mam nadzieję, że mają tu dobrą herbatę — rzekłam.
— Jest w porządku — rzekł Bill. — Swoją drogą, dawno się nie widzieliśmy, co u Ciebie słychać?
— Po staremu — odpowiedziałam. — Słyszałam, a tak w ogóle to Charlie będzie na święta?
— Z tego, co wiem, to tak, chyba że coś mu wypadnie — odpowiedział.

Dziś był ostatni dzień świąt, pan Weasley z samego rana wrócił ze szpitala i jak nakazała mu jego żona, siedział i odpoczywał. Ze względu na późny powrót pana Weasleya, ustaliliśmy wszyscy, że tradycyjną wigilijną kolację zrobimy w ostatni dzień świąt, by wszyscy byli obecni.
Wraz z Ginny i panią Weasley zajęłyśmy się gotowaniem i przygotowaniem stołu do kolacji. Gdy zostało ostatnie pół godziny, zanim wszyscy usiądą przy stole, szybko pobiegłam do swojego obecnego pokoju. Przebrałam się w śliczną sukienkę, którą dostałam od rodziców, włożyłam swoje ulubione buty na obcasie i lekko się umalowałam.
Słyszałam głosy dochodzące z salonu, więc tylko jeszcze poprawiłam swoje włosy i zeszłam na dół.
W drzwiach od salonu spotkałam się z Charliem.
— Hej — przywitałam się.
— Miło cię widzieć — powiedział i mnie przytulił. — Jak prezent?
— Świetny, ale głupio mi, bo ja niczego ci nie wysłałam.
— Odwdzięczysz się za rok — powiedział i puścił mi oczko.
Uśmiechnęłam się i weszliśmy razem do pomieszczenia, gdzie prawie każdy już siedział przy stole. Jedno z wolnych miejsc znajdowało się pomiędzy George'em a Harrym i tam też usiadłam.
Siedzieliśmy wszyscy w miłej atmosferze, delektując się pysznym jedzeniem i świętując zdrowie pana Weasleya. Pierwszy raz wszyscy od długiego czasu, każdy siedział z uśmiechem na twarzy, śmiejąc się co chwilę.
Nagle George wstał z krzesła i poprosił o chwilę uwagi.
— Em... Korzystając z okazji, gdzie siedzimy wszyscy razem przy stole, chciałbym coś oznajmić... — zaczął.
Czy on właśnie...? Tutaj?! Teraz?! Poczułam, jak moje serce przyśpieszyło. Czy wilkołak może mieć zawał?
— Chciałem powiedzieć, że ja i Alex... jesteśmy razem.
Zapadła kompletna cisza i wszyscy patrzyli się na mnie i na George'a.
— Wspaniała nowina! — zawołał pan Weasley. — Mamy jeszcze jeden powód do świętowania!
George uśmiechnął się szeroko i usiadł z powrotem na krześle.
— Wiedziałem, że coś się między wami kroiło — powiedział Charlie.
— Oj tak — roześmiała się pani Weasley z szerokim uśmiechem. — Mówił o niej najwięcej.
— Od dawana jesteście razem? — zapytał Syriusz i jako jedyny nie był jakoś wielce szczęśliwy.
— Prawie pięć miesięcy — odpowiedziałam.
— I dopiero teraz nam o tym mówicie? — rzekł Bill.
— Jakoś nie było okazji — powiedział George.
— Trzeba za to wypić — powiedział Charlie.
— Kto by pomyślał braciszku, że to ty z nas wszystkich, jako pierwszy sobie kogoś znajdziesz — zaśmiał się Bill.

Czarownica z Wilczym SercemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz