84. Felix Felicis

1.3K 90 10
                                    

Wspięłam się na wieżę astronomiczną i podeszłam do balustrady. Widok stąd jest przepiękny.
Ostatnio, po chwilowej przerwie, znów wróciłam do ćwiczenia umysłu. Mam już wszystko pod kontrolą, przynajmniej tak uważam, ale chcę zająć czymś swoją głowę.
Dziś szczególnie próbuje się czymś zająć, co jest trudne, bo jest sobota. Normalnie, pewnie leżałabym na łóżku z jakąś książką. Ale nie dziś.
Odwróciłam się i oparłam plecami o barierkę.
W mojej głowie od razu pojawiło się wspomnienie z randki mojej i George'a, która odbyła się, gdy jeszcze tu był. Uśmiechnęłam się i przypomniałam sobie też, jak pomagałam Fredowi urządzić tu jego randkę. W sumie Lee też kiedyś tu pomagałam przygotować randkę. Czasem nawet przesiadywaliśmy tu we czwórkę.
Uśmiech spełzł z mojej twarzy. To ewidentnie nie było najlepsze miejsce, do spędzenia dziś czasu. Niestety w każdym miejscu w Hogwarcie były wspomnienia z bliźniakami i Lee. Które szczególnie odzywały się w takie dni jak dziś. Pierwszy kwietnia zawsze będzie kojarzył mi się z dwoma bliźniakami, którzy pasowali do tego dnia, jak ryba do wody.



Wróciłam do pokoju wspólnego i od razu zostałam zawołana przez Harry'ego, który siedział w roku pomieszczenia z Ronem i Hermioną.
— Coś się stało? — zapytałam, widząc ożywienie na twarzy Harry'ego.
— Tak! — potwierdził podekscytowany. — Już wiemy, co robi Malfoy. Niedawno pojawił się Zgredek i powiedział, że Malfoy chodzi do Pokoju Życzeń.
— Ma to sens — powiedziałam. — Dlatego go nie widziałeś na mapie Huncwotów.
— Właśnie! Podobno chodzi tam bardzo często i stawia na straży Crabbe'a i Goyle'a, którzy...
— Poczekaj — przerwałam mu. — Często zdarza nam się tędy przechodzić i może raz ich tam widziałam, więc to...
— ... piją eliksir wielosokowy — dokończył swoje zdanie, Harry.
Zapadła chwila ciszy, a Harry wpatrywał się we mnie, tymi swoimi zielonymi oczami.
— Okey... — powiedziałam, układając sobie to w głowie — czyli ta mała dziewczyna, której Hermiona naprawiła wagę, to był Crabbe albo Goyle?
— Dokładnie tak. Trzeba to sprawdzić. Na pewno robi coś podejrzanego, tak jak wam mówiłem — powiedział Harry.
— Jasne, ale nie dostaniemy się do Pokoju Życzeń, jeśli nie wiemy czego zażyczył sobie Malfoy — zauważyłam.
— Nie zapominajcie, że macie się skupić na wyciągnięciu wspomnienia od Slughorna — rzekła Hermiona.
— Prawda, to musimy zrobić najpierw — przyznałam jej rację.



Przemierzałam korytarze, idąc do Pokoju Wspólnego. Skręcając w jeden z korytarzy zauważyłam Tonks. Zdziwił mnie jej widok w Hogwarcie, w końcu już dawno skończyła tę szkołę.
— Cześć — przywitałam się, podchodząc do niej.
— Hej.
— Wszystko w porządku? — zapytałam.
Wyglądała jeszcze gorzej niż ostatnio, gdy ją widziałam. Była tak chuda, że ubrania na niej wisiały, a jej włosy były szare, co nie wskazywało na nic dobrego.
— Tak, chciałam się tylko zobaczyć z Dumbledore'em — odpowiedziała. — Myślałam, że może wie, co się dzieje... Słyszałam różne pogłoski... Są ofiary...
— Tak, wiem, pisali trochę w „Proroku". Ale nie o to się pytałam, wiesz, wyglądasz dość... marnie.
— Dużo się dzieje... — mruknęła, skubiąc rękaw od szaty. — No to... do zobaczenia, Alex...
Odwróciła się i odeszła, a ja stałam jeszcze przez chwilę w miejscu, wpatrując się w jej plecy.
Gdy zniknęła za rogiem, ruszyłam na drugie śniadanie.
W Wielkiej Sali zobaczyłam Harry'ego, Rona i Hermionę, więc usiadłam obok nich.
—... wcale bym się nie zdziwił, gdyby niedługo wyskoczył z zapytaniem...
— Hej — przywitałam się, przerywając Ronowi. — O czym rozmawiacie?
— Ron i Hermiona ćwiczyli teleportację w Hogsmeade — rzekł Harry.
— No tak, pod koniec jest egzamin, a wy już macie siedemnaście lat... Swoją drogą spotkałam chwilę temu Tonks, wyglądała coś marnie.
— Tonks?! — powtórzyli jednocześnie Ron i Hermiona.
— Też ją widziałem — powiedział Harry. — Mówiła, że przyszła do Dumbledore'a.
— To trochę dziwne — zauważyła Hermiona. — Ma pilnować szkoły, więc dlaczego nagle opuściła swoje stanowisko i przyszła zobaczyć się z Dumbledore'em, kiedy jego tu nie ma?
— Tak sobie pomyślałem... — zaczął Harry — że może ona była... no wiesz... zakochana w Syriuszu?
Hermiona wytrzeszczyła oczy.
— A skąd ci to przyszło do głowy?
— Nie wiem, ale prawie się rozpłakała, gdy wspomniałem jego imię... no i jej patronus jest teraz wielkim czworonogiem... więc zastanawiałem się, czy przypadkiem nie stał się... no wiesz... nim.
— Nie, Harry — zaprzeczyłam — Gdyby Tonks była zakochana w Syriuszu, to jej patronus nie zmieniłyby się po jego śmierci. Musiałby się zmienić, gdy jeszcze żył, a z tego, co wiemy, to się stało prawdopodobnie po jego śmierci.
— No ale trzeba przyznać, że zrobiła się trochę dziwna. Przestała nad sobą panować. Kobiety... — dodał, patrząc na Harry'ego — łatwo się rozklejają.
Prychnęłam pod nosem.
— Tak sądzisz? — odezwała się Hermiona. — Wątpię, czy którakolwiek KOBIETA dąsałaby się przez pół godziny tylko dlatego, że madame Rosmerta nie śmiała się po usłyszeniu jej dowcipu o wiedźmie, uzdrowicielu i Mimbulus mimbletonii.
Ron rzucił jej wściekłe spojrzenie.

Czarownica z Wilczym SercemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz